Potty Umbrella - Forte Furioso
2007 Wet Music records
1. Dr Pizdur 6:37
2. Swing Deluxe 3:52
3. Feces Of Love 6:39
4. Why Man Still Fall In Love? 1:44
5. Jat Lag 6:57
6. Original Sin 8:03
7. Why Man Still Go To Wars? 8:38
8. Brain Fever 4:41
9. Gone 6:49
10. Exclusive Pollution 6:11
Słowo „postmodernizm” już dawno wyszło z mody. Dzisiaj nie określa się tak ani muzyki, ani literatury, bo może to zostać uznane za obciachowe. Ale najnowsza płyta polskiego zespołu Potty Umbrella aż prosi się o nazwanie jej postmodernistyczną. Jeśli za postmodernizm uznamy niejednorodność stylistyczną i swobodne czerpanie z różnych tradycji muzycznych to „Forte Furioso” jest płytą postmodernistyczną. I wcale to nie zaskakuje, bo muzycy Potty konsekwentnie eksplorują pomysły zapoczątkowane na płycie debiutanckiej "All You Know Is Wrong", czyli swobodnie mieszają alternatywny rock, jazz i elektronikę. Odważę się nazwać to wszystko awangardą POP ;). Pop? Czy muzycy się nie obrażą? Przecież faktura muzyczna na „Forte Furioso” nie ma nic wspólnego z żadnym popem. Mamy tutaj szarpane frazy, chaotyczne pasaże - raz mniej, raz bardziej agresywne. Co więcej, na płycie nie ma w ogóle wokali. Wszystkie nagrania są instrumentalne i z pewnością nie są przebojowe. Na pewno muzyka Potty nie ma nic wspólnego z żadnym popem (w potocznym rozumieniu tego słowa). A zatem? „Forte Furioso” to jest taki sam pop, jak postmodernistyczna jest literatura Manueli Gretkowskiej ;). Muzyka Potty Umbrella jest jednak tak fantastycznie pokręcona, że kusiło mnie, żeby użyć na jej określenie słowa „pop”, co z satysfakcją uczyniłem ;).
Potty Umbrella jest zespołem całkowicie niezależnym od wszystkich nurtów popularnych i niepopularnych w polskiej i nie tylko polskiej muzyce. Artyści podążają własną ścieżką, nie oglądając się na żadne mody i tendencje. Grają to, co im leży w danej chwili na sercu. I to jest główna siła muzyki na „Forte Furioso”.
Muzyka zgrzytliwa miesza się tu z bardziej nastrojową. Ekspresja przeplata się z refleksją, ale przede wszystkim „Forte Furioso” można odczytać jako reakcję muzyków na to, co za oknem. A za oknem szaleństwo, zgiełk i zamęt. No i kiedy trochę się w tym szaleństwie i zamęcie pożyje, to przychodzi czas, żeby odreagować. „Forte Furioso” było zapewne lekarstwem dla muzyków na rzeczywistość, ale może się też stać lekarstwem dla słuchaczy. Lekarstwem na wszechogarniającą tandetę, bylejakość i sztuczność. Bo Potty nie jest tandetne, nie jest sztuczne i nie jest bylejakie. „Forte Furioso” oczyszcza umysł, pobudza pozytywne emocje. Wychodzi na to, że przypisuję nowej płycie Potty głównie funkcje terapeutyczne ;), ale tak przecież nie jest. Na „Forte Furioso” słychać przede wszystkim wysoki poziom warsztatowy muzyków, genialne wyczucie improwizacji i „wdrukowany” w to zmysł kompozytorski. W efekcie otrzymujemy jedną z ciekawszych polskich płyt Anno domini 2007. [8/10]
Andrzej Korasiewicz
23.08.2007 r.