Artykuły

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Maanam - historia Marka Jackowskiego

Maanam - historia Marka Jackowskiego

Anna Kamińska "Głośniej! Marek Jackowski. Historia twórcy Maanamu"
Data wydania: 2023-11-22
Data 1. wyd. pol.: 2023-11-22
Liczba stron: 464
Język: polski

Do lektury książki Anny Kamińskiej pt. "Głośniej! Marek Jackowski. Historia twórcy Maanamu" przystępowałem natrafiając wcześniej na opinie, że jest to laurka dla Jackowskiego, która ma go ukazać jako tę lepszą, w stosunku do Kory, część Maanamu. Nie podzielam tej opinii. Moim zdaniem książka w sposób rzetelny przedstawia kolejne losy Jackowskiego, począwszy od dzieciństwa na Warmii, na śmierci we Włoszech, gdzie pod koniec życia się przeprowadził, kończąc. Po przeczytaniu książki mój wizerunek Jackowskiego pogorszył się a nie poprawił. Kamińska bezkompromisowo przedstawia wszystkie mielizny życiowe Jackowskiego, o których wcześniej nie wiedziałem. O bohaterze książki miałem wcześniej lepsze mniemanie, niż mam po lekturze książki Kamińskiej. Niech to najlepiej świadczy o tym, że ""Głośniej!..." jest napisane rzetelnie. A że to Marek Jackowski stworzył Maanam i to on dał szansę Korze na to, by grała w jednym z lepszych zespołów polskiego rocka w historii? Każdy kto choć trochę interesuje się muzyką wie, że to prawda.

Książka Kamińskiej jest typową biografią. Autorka skupia się na przedstawieniu historii życia swojego bohatera. Czytelnicy zainteresowani informacjami stricte dotyczącymi Maanamu, poznają je z perspektywy Jackowskiego. Ale historia Maanamu jest przecież nierozerwalnie związana z życiorysem Jackowskiego. 

Warmia

Wszystko zaczyna się na Warmii, na której Jackowski się urodził. Przez pierwsze osiemdziesiąt stron "Głośniej..." Kamińska przedstawia ciekawe i trochę pogmatwane losy rodziny Jackowskich. 

Jackowscy mieszkali na Warmii już przed II Wojną Światową, kiedy tereny te były częścią Niemiec. Dziadek Jackowskiego był działaczem polskich organizacji zabiegających o polskość Warmii. Z tego tytułu był prześladowany przez władze niemieckie. Ojciec Bernard również prowadził działalność na rzecz polskości Warmii. Po wybuchu wojny w 1939 roku ukrywał się przed przymusowym poborem do Wehrmachtu. W końcu jednak został schwytany i wcielony do niemieckiej armii, w której walczył przeciwko Armii Czerwonej pod Stalingradem, gdzie został ciężko ranny. Po wojnie pozostał na Warmii. Dzięki udowodnieniu działalności w organizacjach polskich, został zaakceptowany przez powojenne władze komunistyczne i pracował w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. W jednym z nich został dyrektorem, co skończyło się oskarżeniem o niegospodarność, aresztowaniem przez UB i skazaniem na więzienie, w którym przesiedział dwa lata. 

Warto dodać, że rodzeństwo Bernarda Jackowskiego uważało się z kolei za Niemców. Jego bracia walczyli również w Wehrmachcie, ale z przekonaniem. Bernard Jackowski zerwał zresztą kontakty ze swoim rodzeństwem. Z kolei skazanie ojca Marka Jackowskiego w czasach stalinowskich nie miało podłoża politycznego. Bernard Jackowski nie poradził sobie z zarządzaniem PGR-em, popadł w pijaństwo i został oskarżony o niegospodarność. 

Łódź i Vox Gentis

Oprócz Warmii, gdzie twórca Maanamu spędził dzieciństwo, ważna była dla niego  Łódź, w której podjął studia anglistyczne na Uniwersytecie Łódzkim. To tutaj stawiał swoje pierwsze kroki muzyczne, dołączając do zespołu Vox Gentis, z którym  odniósł pierwsze sukcesy. To również w Łodzi poznał miłość swojego życia - Ewę Janicką, która odrzuciła jego oświadczyny i do której próbował wrócić jeszcze po latach. To jej dedykował melodię "Kocham cię kochanie moje". I to właśnie odrzucenie oświadczyn Jackowskiego było jednym z głównych powodów jego wyjazdu z Łodzi jeszcze przed zakończeniem studiów. 

Kraków, Piwnica pod Baranami, Anawa, Osjan, Kora

Ważniejszy od Łodzi okazał się jednak Kraków, dzięki któremu kariera Jackowskiego nabrała rozpędu i finalnie zaowocowała powstaniem Maanamu. Z Łodzi wyjechał jako ledwo rozpoznawalny muzyk Vox Gentis a już a za chwilę stał się członkiem topowej wówczas Anawy. 

Zanim osiedlił się w Krakowie na stałe, dzięki protekcji swojej siostry Krystyny, wystąpił w 1969 roku wraz z kolegą z Vox Gentis w słynnej Piwnicy pod Baranami. To właśnie tam, po swoim koncercie, pierwszy raz spotkał hipiskę Korę, która wówczas była związana z innym krakowskim hipisem o pseudonimie Pies - dzisiaj posłem PiS Ryszardem Terleckim. Nie przeszkadzało to jednak Korze nawiązać kontaktu z Jackowskim. Według informacji zebranych przez Kamińską, początkowo to właśnie Kora była bardziej zainteresowana Jackowskim niż odwrotnie. 

To przełomowe wydarzenie zaowocowało nie tylko po kilku latach małżeństwem z Korą, ale przede wszystkim powstaniem Maanamu. Zanim jednak do tego doszło, Jackowski dołączył do grupy Anawa z Markiem Grechutą. Występował w niej przez dwa lata (1969–1971) i nagrał dwie płyty: "Marek Grechuta & Anawa" (1970) i słynny "Korowód" (1971). Już na drugim albumie został autorem jednego z utworów - instrumentalnego „Widzieć więcej”. W 1971 roku odszedł, razem z Jackiem Ostaszewskim, z Anawy. Panowie założyli, wraz z Tomaszem Hołujem, zespół Osjan, w którym Jackowski grał do 1975 roku. 

Zarówno Anawa, jak i szczególnie Osjan, to grupy odległe od tego, co póżniej Jackowski robił stylistycznie w Maanamie. Ale wtedy Jackowski był też innym człowiekiem. Interesował się filozofią wschodu, roztaczał wokół siebie aurę tajemniczości, uważał się wręcz za swoistego guru. Imponował innym swoimi umiejętnościami hipnotyzera. Niedowiarkom udowadniał, że rzeczywiście potrafi kogoś zahipnotyzować. Aura, którą wokół siebie roztaczał pasowała do muzyki granej przez Osjan. To była twórczośc z pogranicza muzyki improwizowanej, folku i world music. Ale właśnie na tym tle drogi z Ostaszewskim ostatecznie zaczęły się rozchodzić. Jackowski chciał grać muzykę prostszą, głośniejszą, rockową. Zawsze interesowało go komponowanie zwykłych piosenek i miał dar tworzenia chwytliwych melodii. Tego nie mógł zrealizować w grupie Osjan.

Maanam, Maanam Elektryczny Prysznic

W 1975 roku Jackowski założył z Milo Kurtisem zespół Maanam. Z czasem zaczęła śpiewać w nim jego żona - Olga Jackowska, która występowała już wcześniej z mężem w czasach Osjanu. Wtedy, razem z żoną Ostaszewskiego, była jedynie tłem dla etnicznej muzyki Osjan. W Maanamie, nie od razu wprawdzie, stała się główną wokalistą a z czasem twarzą grupy. Im dłużej Maanam istniał, tym bardziej publiczność utożsamiała Maanam z Korą. 

Zanim to nastąpiło, zaczęło się od wspólnego grania na gitarach akustycznych przez Marka Jackowskiego oraz Milo Kurtisa. Nazwa Maanam była wariacją od pierwszych liter imion obu muzyków (M i M). Ponieważ jednak "Mam" (M and M) źle się wymawiało, w końcu stanęło na słowie Maanam. Nie miało ono żadnego głębszego znaczenia, poza tym, że lepiej brzmiało niż "Mam". Kurtis opuścił jednak Maanam już w 1976 roku, by zasilić... Osjan. Na jego miejsce przyszedł walijski muzyk, który osiedlił się w Polsce - John Porter. Wtedy grupa przyjęła nazwę „Maanam Elektryczny Prysznic", co miało symbolizować przejście od akustycznego grania gitarowego, do elektrycznego rocka. 

W 1979 roku z zespołu w dosyć nieplanowany sposób odszedł John Porter, który wystąpił solo z przypadkowo zebranymi muzykami, zamiast planowanego koncertu Maanamu, ponieważ pozostali członkowie grupy nie dojechali na miejsce. To zdarzenie zapoczątkowało istnienie Porter Band, a Jackowski z żoną musieli poszukać do Maanamu innych muzyków. Wtedy do grupy dołączyli: gitarzysta Ryszard Olesiński, basista Krzysztof Olesiński oraz perkusista Andrzej Mrowiec. Rozpoczęło się formowanie klasycznego składu Maanamu, ale na razie Jackowski nie miał zaufania do nowych muzyków.

Gdy pojawiła się szansa zarejestrowania utworów Maanamu w studiu, Jackowski skorzystał z oferty muzyków Dżambli, którzy mu to nagranie załatwili a następnie zagrali jako muzycy sesyjni. W 1979 roku zarejestrowano utwory: „Hamlet”, „Oprócz błękitnego nieba”, „Chcę ci powiedzieć” i „Czemu więc uciekasz". Nagrania spodobały się radiowej dziennikarce muzycznej Teresie Kownackiej, która zaczęła emitować je w radiowej Trójce. "Hamlet" stał się przebojem. W następstwie tego historia zaczęła przyśpieszać. W 1980 roku zespół nagrał singiel z utworami „Boskie Buenos” i „Żądza pieniądza" oraz został zaproszony do występu na festiwalu w Opolu. 

Występ w Opolu zmienił wszystko, nie tylko w historii Maanamu, ale również w historii polskiego rocka. To właśnie brawurowe wykonanie przez Korę utworu „Boskie Buenos” zapoczątkowało wielką karierę zespołu, ale i stało się początkiem boomu na polski rock w latach 80. Celowo napisałem o wykonaniu utworu przez Korę, bo w oczach widzów na scenie wystąpiła przede wszystkim Kora. Pozostali muzycy Maanamu byli schowani za orkiestrą i niewidoczni. To właśnie wtedy zaczęła również błyszczeć gwiazda Kory. Mniej zorientowani zaczęli patrzeć na Maanam przez pryzmat wokalistki, a nie twórcy zespołu i całego repertuaru - Marka Jackowskiego.

Wielka sława, zawirowania osobiste, alkoholizm

Rok 1980 to początek olbrzymiej kariery Maanamu. Wielkie przeboje, sprzedawane w setkach tysięcy egzemplarzy płyty, setki koncertów rocznie, niesamowite tempo, któremu ciężko było podołać. Marek Jackowski wspiął się z Korą na szczyt popularności, ale jego rola w zespole nie była powszechnie rozumiana. W tym czasie nastąpił też rozpad małżeństwa Jackowskich i intensywne wkraczanie do ich życia Kamila Sipowicza, który pojawił się w nim już w połowie lat 70. W 1984 roku Jackowscy rozwiedli się, z czym Marek Jackowski nie mógł się pogodzić. Już na trasach Maanamu zaczął nadużywać alkoholu. Po rozwodzie wpadł w jeden wielki ciąg alkoholowy, który zaprowadził go na skraj upadku. W połowie lat 80. przestał  działać Maanam a Jackowski pod koniec lat 80. stanął na krawędzi śmierci. Jego organizm był wyniszczony. 

Z nałogu wyzwolił się dzięki Klubowi Abstynenta, do którego trafił w 1989 roku i poznaniu w nim Marka Łagodzińskiego, byłego alkoholika. To on stał się jego mentorem i przewodnikiem w walce z chorobą. Łagodziński był wierzącym katolikiem i wiara w Boga stała się drogą do wyzwolenia z alkoholizmu również dla Jackowskiego. Od 1990 roku lider Maanamu zaczął funkcjonować w pełnej trzeźwości. 

Powrót Maanamu 

W drugiej połowie lat 80., mimo alkoholizmu Jackowskiego, Maanam wypełnił swoje zobowiązanie fonograficzne do nagrania płyty. W latach 1987-1988 powstał świetny album "Sie ściemnia", nagrany w dosyć przypadkowym składzie przez Korę i Jackowskiego z muzykami sesyjnymi, bez muzyków klasycznego Maanamu. Płyta jednak nie zyskała popularności. Wcześniej Jackowski pracował też z Robertem Gawlińskim jako Złotousty i Anioły. Po tej działności nie pozostał jednak większy ślad.

Dopiero, dzięki wyzwoleniu się z alkoholizmu przez Jackowskiego w 1990 roku i upadku PRL, powstały warunki do prawdziwego powrotu zespołu. Kora i Jackowski porozumieli się ze sobą i zaprosili do składu klasycznych muzyków Maanamu. Grupa powróciła, wydając w 1991 roku płytę "Derwisz i anioł". Kolejny album "Róża" (1994) odniósł wielki sukces komercyjny. 

Wydawałoby się, że wszystko było jak za najlepszych lat starego Maanamu. A jednak tak nie było. To już był inny zespół, kierowany tak naprawdę przez Korę i Sipowicza. Maanam zaczął być utożsamiany przez większośc słuchaczy z Korą, w czym pomagały też zdolności marketingowe Sipowicza. Sprawy Maanamu zaczęła prowadzić firma Kamiling Co, powołana do życia w 1991 roku przez Sipowicza. Marek Jackowski w pewien sposób stał się niemal pracownikiem Sipowicza. W dalszym ciągu był jednak potrzebny Korze i Sipowiczowi, jako autor muzyki i jej wykonawca, bez którego Maanam nie był Maanamem. Ale o tym wiedzieli tylko najwierniejsi fani Maanamu. Dla wszystkich pozostałych Maanam to w praktyce Kora. 

Ta niezdrowa sytuacja doprowadziła ostatecznie do tego, że w chwili, gdy Marek Jackowski nie był zdolny występować w Maanamie z powodów zdrowotnych, Kora usunęła go z zespołu. To załamało Jackowskiego, ale i w praktyce zakończyło istnienie grupy. Maanam bez Jackowskiego nie mógł istnieć, o czym Kora dowiedziała się po kilku miesiącach grania koncertów bez Jackowskigo. Również Kora przekonała się wtedy, że bez niego grupa na scenie to tylko zbiór muzyków jej towarzyszących a nie Maanam.

Koniec Maanamu i śmierć Jackowskiego

W drugiej połowie lat 80. Jackowski przeniósł się do Zakopanego. Mieszkał tam prawie dwadzieścia lat. W 1994 roku ożenił się po raz trzeci z młodszą o 28 lat Ewą Święs, z którą miał trzy córki. Od 2007 roku mieszkał w San Marco di Castellabate we Włoszech, pod Neapolem. Kora nie znosiła trzeciej żony Jackowskiego, co rodziło częste konflikty między nią a Jackowskim. Kora nie mogła też znieść tego, że Jackowski mieszka daleko i musi dojeżdżać na koncerty, co czasami powodowało jego spóźnienia. Zauważalne były też różnice światopoglądowe. Jackowski stał się wierzącym katolikiem, Kora manifestowała swój ateizm i antyklerykalizm. To wszystko wpływało negatywnie na relacje wewnątrz zespołu.

Historię Maanamu zakończył jednak wypadek w 2007 roku, gdy Jackowski w jego wyniku doznał złamań stopy i żeber, co uniemożliwiło mu występy z grupą na cztery miesiące. By wypełnić zobowiązania koncertowe, w miejsce Jackowskiego, został zatrudniony inny gitarzysta. Gdy Jackowski był już gotowy do powrotu na scenę z Maanamem, dowiedział się od menadżera Mateusza Labudy z Kamiling Co., że nie ma już dla niego miejsca w zespole... Kora uwierzyła w to, że Maanam to ona i Sipowicz a Jackowski nie jest już im potrzebny. To załamało Jackowskiego i mocno zdezorientowało. Ostatecznie po kilku miesiącach założyciel Maanamu ogłosił, że rozwiązuje Maanam. 1 grudnia 2008 wraz z Korą wydali wspólne oświadczenie, w którym poinformowali o zawieszeniu działalności zespołu na czas nieokreślony wraz z końcem roku. Ale to był definitywny koniec zespołu. Maanam już nie powrócił.

W latach 2011–2013 Jackowski występował gościnnie z zespołem Plateau. Nagrał też płytę solową, ale wszystko zakończyła nagła śmierć Jackowskiego w wyniku zawału serca, którego doznał w maju 2013 roku. Kora, która dopiero co chciała przejąć Maanam, przeżyła byłego męża ledwie o 5 lat. Zmarła w 2018 roku na raka.

Kontrowersje wokół życia osobistego

Jackowski był wybitnym twórcą, założycielem jednego z ważniejszych zespołów w historii polskiego rocka. Jednak jego życie osobiste dalekie było od ideału. O tym również można przeczytać w książce Kamińskiej. O tym, że Jackowski miał skłonności do nawiązywania relacji męsko-damskich z dużo młodszymi kobietami, czasami również niepełnoletnimi. O tym, że to nie tylko Kora zdradzała jego, ale i on zdradzał Korę. O tym, że nie miał skrupułów, by odbić młodą partnerkę kolegi z zespołu - Jarosława Szlagowskiego (przez kilka miesięcy występował w Maanamie w latach 1985-86) - która właśnie urodziła Szlagowskiemu dziecko. To ona właśnie została drugą żoną Jackowskiego. 

W książce jest więcej historii, które nie wystawiają dobrego świadectwa Jackowskiemu. Ta książka nie jest pomnikiem wzniesionym na jego cześć. 

Podsumowanie

"Głośniej! Marek Jackowski. Historia twórcy Maanamu" to bardzo dobrze napisana lektura, którą czyta się jak świetną beletrystykę. Można ją pochłonąć w kilka dni, a jeśli ktoś dysponuje czasem to i w jeden. Czyta się ją jednym tchem. Tym bardziej, że to nie jest beletrystyka, ale prawdziwa historia prawdziwego życia. Historia mimo wielu wzlotów, kończąca się tragicznie. A może po prostu kończąca się tak, jak skończy się - w ten lub inny sposób - życie każdego z nas. 

Andrzej Korasiewicz
04.03.2024 r.