Dziękuję za wsparcie Alternativepop.pl w kwietniu!
Nowy singiel Death By Love w majówkę
"Temros" to kolejny singiel od Death By Love, który ukaże się 2 maja 2025 roku. Utwór będzie stanowił część kompilacji Elerctronic Saviors VII wydanej przez amerykańską wytwórnię Metropolis Records która również będzie dostępna od drugiego maja. O powstaniu utworu opowiada wokalista zespołu Inga Habiba:
"Zrodziła się niczym szept w pradawnej bibliotece, myśl o muzycznej triadzie, utkanej z eposów sumeryjskich bogów i herosów. Jesienią 2021 roku, gdy liście barwiły się na płomienne odcienie, pierwszy takt „Ziro” zapuścił korzenie. W jego mistycznym ogrodzie rozbrzmiał zawodzący głos duduka Wojciecha Lubertowicza, a wizualną opowieść utworzył Hetor Werios, kreśląc kadry klipu.
Potem wyłoniły się z mgły czasu "Allatu" i "Temros", dwa kolejne kamienie w tym muzycznym tryptyku. Lecz kapryśny wiatr codzienności, w postaci moich koncertowych wojaży i producenckich zmagań z innymi formacjami, odsunął je w cień, gdzie czekały cierpliwie na ożywczy powiew natchnienia.
Zawsze kochałam ten mroczny taniec dźwięków, ten eteryczny szept, który rozbrzmiewa w muzyce Dead Can Dance. Pragnęłam dać głos tej tęsknocie za mitycznymi freskami, za ich niesamowitymi alegoriami i nagłymi zwrotami akcji, które rozpalają wyobraźnię.
"Temros", trzeci klejnot Triady, opowiada o skarbie. O czymś głęboko zakorzenionym we mnie, splecionym z rytmem mojego pulsu, a jednocześnie tak kruchym, że próba oddzielenia mogłaby go unicestwi. Czy to echo duszy? A może żarliwe uczucie? Cień smutku? Lub po prostu bezbronna, rozległa emocjonalna wrażliwość? Pozostawiam to wędrowcom myśli. Ten skarb może być iskrą wielkich czynów, ale i przyczyną upadków, gorzkich upokorzeń.
Kiedy "Temros" powędrował w cyfrową przestrzeń do Petera, jego odpowiedź nadeszła bardzo szybko: "To potężna pieśń." I w mgnieniu oka tchnął w nią nowe, olśniewające życie. Pamiętam, jak dogrywałam wokalizy do tej nowej wersji, a wejście syntezatorów porwało mnie w trans. Usłyszałam zbiorowy krzyk tłumu zgromadzonego na antycznych trybunach amfiteatru. Przeniosłam się w inny wymiar.
Gorąco pragnę, by ten świat dźwięków dotarł również do uszu słuchaczy. To utwór, z którego my, Death by Love, możemy być prawdziwie dumni. Pete ozdobił go niesamowicie gotyckim klipem, który dopełnia tę mroczną i fascynującą narrację."
{youtube}https://youtu.be/lhZJA2NN43g?si=U_8BcWGzyls_IZmK{/youtube}
Debiutancki singiel formacji P.I.O. (synth pop, cold wave, pop)
Formacja P.I.O. wydaje debiutancki singiel pt. "Katedra". To piosenka pełna nostalgii i refleksyjnej aury. Jej tematem jest uniwersalny temat tęsknoty, poświęcenia i wewnętrznego zmagania z samym sobą. Singiel zapowiada wydanie debiutanckiej EP, która ukaże się 6 sierpnia 2025 r. P.I.O. to zespół, który mimo że dopiero rozpoczyna swoją działalność na rynku muzycznym, to składa się z doświadczonych muzyków Roberta Gładyszewskiego grającego na basie oraz gitarzysty i wokalisty Dariusza Piskorza. Założony w styczniu 2024 roku, porusza się w przestrzeni takich gatunków jak cold wave, new romantic, goth, czy pop punk. Dariusz Piskorz znany jest z takich zespołów jak Paraphrenia, Sexbomba, Closterkeller czy Papa Dance. Robest Gładyszewski zajmuje sie zawodowo muzyką od strony organizacyjnej jako manager.
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=vENfD7f_SoY{/youtube}
Symptomy zapowiadają nowe electro-lekarstwo
Po debiutanckim „Good Damage”, poznański duet Symptomy (czyli Patryk Lichota i Witold Wolfram) powraca z teledyskiem do “Medicine” pierwszego singla z nadchodzącego drugiego albumu – “Fear of Good”.
Witold Wolfram: “Medicine to ostrzeżenie, obietnica i liturgia w jednym".
Patryk Lichota: "Z industrialną surowością, duchowym niepokojem i tekstem, który bardziej przypomina proroczy manifest niż piosenkę, “Medicine” otwiera drzwi do świata „Fear of Good”. Brzmieniowo to podróż przez mrok i światło, w której elektroniczna ascetyczność miesza się z post-apokaliptycznym transem".
Towarzyszący singlowi teledysk to symboliczna opowieść o konfrontacji z własnymi lękami. Widzimy „Latarniczkę” – postać niosącą światło w ciemności – uciekającą przez mroczne, postapokaliptyczne korytarze przed demonicznymi kreaturami. To alegoria wewnętrznego niepokoju, który nie daje się łatwo okiełznać. Ucieczka kończy się niespodziewanie – nie walką, a pojednaniem. Bohaterka łączy się z prześladowcami w hipnotycznym tańcu, w kojącym świetle latarni – symbolu zrozumienia, akceptacji i transformacji. “Medicine” to obietnica lekarstwa dla obecnego, przepełnionego rywalizacją świata.
Symptomy pojawiły się przed wybuchem pandemii, w grudniu 2019 roku, gdy świat zwolnił, a ludzie zaczęli zadawać sobie pytania, których wcześniej bali się wypowiadać. Ich twórczość to dźwiękowa dokumentacja niepokoju, próba zrozumienia świata po końcu starego porządku.
“Medicine” to pierwszy krok w stronę tej nowej narracji.
Pora przyjąć lekarstwo!
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=Ost4E3FAD0U{/youtube}
Dawid Walkusz w monochromie
Dawid Walkusz wydał nowy album pt. „Monochrom”. Jak pisze twórca: "To bardzo osobisty, minimalistyczny materiał, który w całości stworzyłem sam — od kompozycji i produkcji, po warstwę wizualną i teksty." „Monochrom” to koncepcyjny album, który opowiada o rutynie życia, przepracowaniu, stresie i stagnacji. Płyta utrzymana jest w klimacie hipnagogicznego popu, post-punku, new-wave, synthpopu, dreampopu i gotyckiego rocka. Dawid Walkusz to niezależny wokalista, autor tekstów, producent i multiinstrumentalista. Tworzy muzykę na styku hipnagogicznego popu, post-punku i new wave’u.
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=jtrlfB8tT-Y{/youtube}
Strange Pop - duch na starej taśmie
Czwarta płyta formacji Strange Pop pt. "Ghost In The Old Tape", która właśnie się ukazała jest szczerym i bezkompromisowym hołdem dla lat osiemdziesiątych XX. wieku, gdy tradycyjne analogowe brzmienie ścierało się z chłodną, cyfrową przestrzenią. Lider projektu, Michał Dziadosz, udowadnia, że te dwa światy nie muszą tkwić w konflikcie. Odpowiednio dobrane środki tworzą perfekcyjną symbiozę ze zdecydowaną przewagą analogu. W ten sposób powstaje jakość na miarę współczesnych nam standardów. Oczywiście bez AI, bez wyrównywania i strojenia. Strange Pop programowo i od samego początku konsekwentnie trzyma się ram organiczności i naturalności.
Do przepotężnych analogowych i elektrycznych basów, brzmień z oryginalnych automatów perkusyjnych przeplatających się z żywymi rytmami, precyzyjnych gitar, syntezatorowych przestrzeni i lirycznego oraz wzniosłego i rozmarzonego wokalu doszły zupełnie nowe brzmienia, których wcześniej w muzyce Strange Pop nie było! Wśród nich należy wymienić przede wszystkim gitarę akustyczną. Po raz pierwszy w historii zespołu użyto również syntezatora cyfrowego!
Ogólny charakter płyty jest jednak tajemniczy, mglisty, baśniowy, mroczny i przestrzenny. Suma została wysterowana tak, by zachować koronkowe szczegóły, ale jednocześnie utrzymać ciepły, miękki analogowo-taśmowy efekt znany z poprzednich albumów, szczególnie z „Urban Legends”. Podobnie jak ostatnio, materiał nie został poddany masteringowi. W ten sposób muzyka naprawdę ma szansę znaleźć się blisko słuchacza, na granicy „wyskoczenia z głośników”.Muzyka
Pod względem muzycznym Strange Pop zdecydowanie wraca jednak do klasycznego art popu/art rocka ze sporą ilością nawiązań do takich gatunków, jak synthwave, vaporwave i muzyka elektroniczna oraz filmowa.
Oddajmy głos głównemu twórcy projektu, Michałowi Dziadoszowi:
"Od pierwszej płyty Strange Pop, punkt wyjścia stanowi art pop/art rock, który daje pozwolenie na dowolne mieszanie gatunków i swobodne nawiązania do różnych wątków. Czasem tego typu pomysły są bardziej doceniane, czasem w ogóle nie zauważane, ale dla mnie nie ma to większego znaczenia, gdyż tworzę przede wszystkim z potrzeby serca. Niezależnie jednak od gustów, trzeba przyzwyczaić się do faktu, że kolejne albumy projektu będą się od siebie różnić, gdyż jest to wpisane w jego programowe ramy. Jednak zdarzą się też momenty, w których art pop/art rock będzie stanowić coś więcej, niż tylko rdzeń i sposób myślenia. Tak jest w przypadku debiutanckiej płyty „Ten Years Gone” i tak się zdarzyło przy najnowszej „Ghost In The Old Tape”. Dlaczego? Chciałem nagrać materiał o latach osiemdziesiątych i w stylu lat osiemdziesiątych. Moim zdaniem tamta epoka w warstwie muzycznej dość naturalnie przenikała się z „progresem”. Zresztą innych lat osiemdziesiątych tak naprawdę nie znam. Nigdy nie interesowałem się ich taneczną stroną, a najbardziej radiowymi wykonawcami, których mogłem słuchać byli m.in. Kim Wilde, czy grupa A-ha. Poza tym zawsze bardzo odpowiadał mi klimat nieco ambitniejszej muzyki tamtych lat. Określone brzmienia, ogromne pogłosy oraz długie solówki stanowiły naturalną część wielu utworów nawet z list przebojów. A jeśli o solówkach mowa, na płycie znalazła się partia, która trwa prawie dwie minuty. To nietypowa długość, nie tylko w kontekście dotychczasowych dokonań Strange Pop. Nie było łatwo ją zagrać od początku do końca bez absolutnie żadnych cięć, jednocześnie zachowując odpowiednią dramaturgię. Praca nad nią trwała trzy tygodnie, ale się udało!
Teksty
Od strony lirycznej „Ghost In The Old Tape” to bardzo uniwersalne opowieści osadzone w latach osiemdziesiątych, wśród których wielu z nas znajdzie swoje historie. Od strony zamysłu poetyckiego jest to jednak przede wszystkim wspominanie (nie zawsze słodkiej) dziecięcej arkadii zakorzenione w głębokiej świadomości przemijania dojrzałego podmiotu lirycznego. Emocje związane z reminiscencjami są różne. Od gorzkich przemyśleń, związanych z tym, co nieuniknione („Dempsey And Makepeace”, „Requiem For My Childhood”), przez ekscytację niezwykłym światem dookoła („Old Mansions”, „Halley’s Comet”), młodzieńcze fascynacje („In Your Eyes (School Love)”), przepotężną polaryzację nastrojów jakie miały miejsce w czasach śmierci komunizmu w Polsce („In The Garden”), hołd dla kultury popularnej („VHS Ninja”), czy wreszcie dylematy dorosłych, zupełnie niepotrzebnie aplikowane dorastającym dzieciom tamtej epoki („The Longest Night”).
Przesłanie
Nic się nigdy nie kończy i nie zaczyna tak naprawdę, przynajmniej do momentu, w którym w pełni pogodzimy się z biegiem wydarzeń i zaakceptujemy wszystkie możliwe konsekwencje naszych działań. Dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że wszystkie najważniejsze wydarzenia naszego życia mają swój prapoczątek w dzieciństwie, nie będziemy w stanie ruszyć dalej. "Ghost In The Old Tape" jest ostatnią płytą z pierwszego cyklu "terapeutyczno-rozliczeniowego". Podobnie jak wszystkie poprzednie płyty Strange Pop, ta najnowsza stanowi rodzaj podsumowania i remanentu dotychczasowego życia dojrzałego podmiotu lirycznego. Opowiada ona głównie o dziecięcej arkadii, ale nie w sposób naiwny. Słodko-gorzkie przesłanie albumu może przydać się każdemu, kto nie zatrzymał się w rozwoju i chce iść dalej. Ostatni na płycie utwór "Requiem For My Childhood" kończy się symboliczną "minutą ciszy", ale tak naprawdę pozszywanymi fragmentami utworów z kolejnego krążka, który miał powstać, ale nigdy nie powstanie. Ten zabieg artystyczny stanowi jednoczesną metaforę wszystkich tych zjawisk, które się nie wydarzą, dlatego, że przeszłość potoczyła się dokładnie tak, a nie inaczej. Innymi słowy: jesteśmy tu, dlatego, że wcześniej miał miejsce cały ciąg wydarzeń. Być może nie byłoby nas, gdyby wydarzenia pobiegłyby innym torem.
Art rock to część mojego DNA, więc spokojnie daję radę z partiami wymagającymi wczucia się w ten gatunek, ale utwór „In Your Eyes (School Love)” jest bardziej tradycyjnie popowy. Tu potrzebowałem pomocy Seana Hurleya, którego grę usłyszeć można w kilku światowych hitach. Znamy się od wielu lat i gdy zapytałem go o uczestniczenie w mojej najnowszej płycie, odpowiedział natychmiast i z entuzjazmem. Postanowiliśmy jednak, że jego partia będzie spontaniczna, rockowa i naturalna. Nie chcieliśmy tworzyć sztucznego, generycznego, czkającego przeboju na miarę roku 2025, a bardziej płynącą strukturę na miarę roku 1985 - mówi Dziadosz. Inspiracje Pink Floyd („A Momentary Lapse Of Reason”), Marillion („Misplaced Childhood”, „Clutching At Straws”), David Sylvian („Gone To Earth”), ale również Tangerine Dream, Mike Oldfield, Jean Michel Jarre, Ultravox."
Tym razem lider projektu, Michał Dziadosz, zdecydował się zagrać na wszystkich instrumentach. Wyjątkiem jest utwór „In Your Eyes (School Love)”, w którym na gitarze basowej zagrał Sean Hurley, muzyk znany ze współpracy m.in. z Annie Lenox, Ringo Starrem, Johnem Mayerem, Alanis Morissette, Morisseyem, Michaelem Bublé, czy Paulem Stanleyem z zespołu Kiss.
1. In The Garden 5:532. Dempsey And Makepeace 3:113. Old Mansions 5:314. In Your Eyes (School Love) 3:415. The Longest Night 5:066. VHS Ninja 4:237. Halley's Comet 2:438. Requiem For My Childhood 10:12
Septembie prezentuje windows 95
Septembie, młody poznański artysta przychodzi do słuchaczy z nowym kawałkiem o tytule "windows 95". Po wydaniu EP'ki o tytule "hi, i'm septembie", wokalista nie zatrzymuje się i pracuje nad kolejnym materiałem. Premiera utworu już 28 marca! „windows 95” to indie punkowy love song zamknięty w kodzie starego systemu microsoftu. W nowym singlu, Septembie zabiera was pod rozpikselowane niebo vice city, do świata wygaszaczy ekranu oraz szumów dyskietek. Utwór będzie dostępny na streamingach - nie tylko na soulseeku. Można bezpiecznie wyłączyć komputer i posłuchać „windows 95”.
Alex Woźniak, bo tak brzmi imię i nazwisko Septembiego to multiinstrumentalista z Poznania, który przenosi nas w czasie do ostatnich dni wakacji wykorzystując nostalgiczny klimat y2k. W swoich kawałkach wykorzystuje elementy indie rocka, dream popu czy shoegaze’u tworząc kompozycje w których słuchacz może się zatopić i pozwolić sobie błądzić myślami lub właśnie uwolnić głowę i wsłuchać się w muzykę. VHS’y, “cyfrówki”, walkmany i guma turbo to klimaty, które Septembie oddaje w swoich utworach. W 2024 wydał swoją debiutancką EP’kę o tytule “hi, i’m septembie”, a niedługo potem w 2025 dołączył do wytwórni Tematy. W trakcie swojej kariery zdążył zostać finalistą 33 records showcase oraz supportować belgijski zespół Whispering Sons oraz pochodzący również z Poznania Terrific Sunday.
Pola Pospieszalska na szmaragdowym morzu
Pola Pospieszalska prezentuje drugi singiel pt. "Emerald Sea". Utwór zapowiada drugą solową płytę, która ukaże się w październiku 2025 r. Zapowiedziano udział przy niej takich gości jak: Andy Summers (The Police), John Altman (kompozytor, dyrygent i aranżer nominowany do Oscara i Bafta). Pola tworzy i żyje w Londynie, gdzie wydaje swoją muzykę - dlatego jej piosenki są po angielsku. Ale nie zamyka się na kraj pochodzenia. Pierwszy singiel 'The World Needs Love' radio BBC nazwało 'utworem przypominającym soundtrack z Jamesa Bonda'.
Pola Pospieszalska to wokalistka i autorka tekstów mieszkająca w Londynie. W swojej twórczości łączy elementy popu i trip-hopu. Jej talent odkrył Robin Millar, który był producentem takich artystów jak Sade, Everything But the Girl, Boy George, czy Ive Mendes. Pola występowała m.in. w Polsce, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii Skandynawii i w Chinach u boku Andy’ego Summersa z The Police). Wśród swoich największych inspiracji Pola wymienia Kate Bush, Massive Attack, Tricky, Tori Amos i Portishead. Pochodzi z najbardziej znanej polskiej muzycznej rodziny - Pospieszalskich.
Nowy singiel Poli ‘Emerald Sea’ łączy bujną instrumentację i klimatyczną produkcję za którą odpowiedzialny jest nominowany do nagród Mercury i BAFTA Ed Harcourt, tworząc filmowy jak i głęboko intymny pejzaż dźwiękowy. Zainspirowana motywami muzycznymi przypominającymi Kate Bush i Portishead, ta alt popowa piosenka jest pełna tęsknoty i oddaje istotę stania na krawędzi czegoś ogromnego i nieznanego – zarówno w sensie fizycznym, jak i emocjonalnym.
„Ta piosenka opowiada o poddaniu się falom życia” – mówi POLA. „Szmaragdowe morze reprezentuje zarówno piękno, jak i tajemnicę, siłę emocji, nad którymi nie możemy zapanować, oraz odwagę potrzebną, aby odpuścić i zaufać podróży”.
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=zokSWMz3-hw{/youtube}
Burn - polsko-luksemburski duet z nowym wideo
Burn, nowy polsko-luksemburski duet prezentuje wideo do “Pockets”. "Pockets” to kompozycja o mrocznym, elektronicznym brzmieniu, charakteryzująca się ciężkimi bitami, głębokimi liniami basowymi oraz atmosferycznymi teksturami dźwiękowymi. Trip-hop wnosi do utworu powolne tempo i melancholijny nastrój, podczas gdy EBM dodaje energii poprzez pulsujące rytmy i industrialne elementy. Za muzykę odpowiedzialny jest Bartek / Dxcv3r znany z $cience czy ThunderFuzz, śpiewa Ewa Baran a.k.a. Holy Høly!
Zamysłem duetu BURN jest tworzenie muzyki, w której każdy element jest dopracowany do perfekcji. Nie ma tu nic przypadkowego – struktura jest przemyślana, pozbawiona zbędnych dźwięków. Wokale są czyste, precyzyjne i świetnie osadzone w miksie. Linia melodyczna wokalu współgra z aranżem, harmonizując się z liniami instrumentów. Co więcej, aranżacje nie tylko towarzyszą wokalom, ale wynikają z nich – podkreślają je i uzupełniają, tworząc spójną, sugestywną całość. Soulowe, melodyczne wokale wzbogacone są o eksperymentalnie pocięte wokalne sample.
Wszystkie utwory na nadchodzącej płycie będą miały jednowyrazowe tytuły, które w całości złożą zdanie, będące tytułem albumu. Teksty utworów Burn zasługują na osobną uwagę – każdy z nich zbudowany jest wokół innego motywu poetyckiego, stanowiącego jednocześnie grę słów. W „Broken” pojawia się przejmujące „Don't talk to my heart, she is blind” – personifikacja serca to mocny, symboliczny obraz emocjonalnego zagubienia. W „That” słyszymy „If you call me when the night is so cold – that's not a love”, co uderza prostotą i bezkompromisową definicją uczucia. Natomiast w „Pockets” fraza „You split from my pockets like the sand” to poetycka metafora straty – fizycznej i emocjonalnej. Te teksty nie są tylko dodatkiem do muzyki – one same w sobie stanowią ważną warstwę artystyczną, pełną znaczeń, wieloznaczności i emocji.
Ewa Baran a.k.a. Holy Høly! - kompozytorka, pianistka, basistka i wokalistka, znana z projektów takich jak NOCE, MSM (bas) czy She Fits Me, (synths, bas, vocal, piano). Związana z barcelońską wytwórnią Diffuse Reality Records (Hard Times) oraz włoską Cultural Bridge. 10 stycznia wydała swój solowy album #262626. Pracuje obecnie nad ambientowym albumem w duecie z Daniel Löwen. Użycza głosu wielu producentom (min. NUN, Noise Gate Production, MUFF DADA, Alejandro Fernandez Lecce).Brała udział w projekcie “Taki Pejzaż” Chóru POLIN oraz Dominika Strycharskiego, pojawia się w chórkach do soundtracków Amaury Laurent Bernier.
Pod pseudonimem DXCV3R, kryje się BartoszBrzeziński znany głównie z duetu ThunderFuzz, który to od 2020 rokuwspółtworzy z Camille Fabre. Ich album Anti Body zyskał uznanie w środowiskutrip-hopowym a utwór Horizon pojawił się na winylu “Down Tempo Fix Vol. 1”wydanym przez wytwórnię H1 Massive. Bartek współpracuje również z kanadyjsko-brytyjskągrupą Ashes and Dreams i TabInStereo (USA). Zaczyna pojawiać się także napolskiej scenie muzycznej wraz z reworkami dwóch piosenek z debiutanckiej płytyAni Samej i współpracą nad piosenką dla Polaczka.
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=o63608PWXnk{/youtube}
Nie żyje David Thomas (Pere Ubu)
23 kwietnia zmarł w wieku 71 lat David Thomas, amerykański muzyk znany głównie z Pere Ubu. Artystę wspomina współpracownik Alternativepop.pl Karol Gawerski:
"Pierwszy raz usłyszałem Jego głos w Rozgłośni Harcerskiej w utworze „30 Seconds Over Tokyo”, który zagrał Grzegorz Brzozowicz. Nagrałem to na magnetofonie Marta, ale i bez tego pamiętałbym ten kawałek do dzisiaj. Nie jestem wielkim fanem Pere Ubu, ale charyzma Davida zawsze robiła na mnie wrażenie. Wystarczy popatrzeć na występ u Lattermana. Zapamiętałem też fotografię w "Magazynie Muzycznym" - wtedy nie wiedziałem kto zacz - którą był okraszony wspaniały artykuł "Muzyka Ciemnej Strony". Z dyskografii Pere Ubu lubię "Modern Dance", "Sentimental Journey" i "Dub Housing". Później było albo za mało muzyki, albo była zbyt „amerykańska”. Aż tu nagle pojawił się „Carnival of Souls”, płyta wybitna. Jedna z najlepszych jakie słyszałem. Wpływ Pere Ubu na muzykę dalej jest obecny. Np. w najlepszym według mnie zespole ostatnich lat Daughters. Te wysokie rejestry w śpiewie przypominają Thomasa lub Biafrę. W jednym z dokumentów, wokalista Alexis grzebał w komisie winylowy i chwalił się, że zdobył płytę Pere Ubu. Dzięki Ci Davidzie za muzykę."
Pere Ubu „Carnival of Souls” [czytaj recenzję >>}