II Festiwal Muzyki Elektronicznej "Astigmatic", 6-8 sierpnia 2004 r., Płock
Druga edycja trzydniowego festiwalu muzyki elektronicznej na płockiej plaży nad Wisłą przeszła właśnie do historii. Około dwudziestu tysięcy osób, wielcy artyści, projekcje kinowe, muzyka non stop i obolałe od tańca nogi. To wszystko wiązało się z tegorocznym Astigmatikiem.
Już w piątek rano rozstawiano na plaży pierwsze namioty i można było zobaczyć wzmożony ruch na ulicy Tumskiej, płockim deptaku. Dało się wyczuć atmosferę zbliżającego się festiwalu. W stan gotowości postawieni zostali wolontariusze pracujący w biurze organizacyjnym, którzy pilnowali wejść, ustawiali sprzęt na scenie głównej, przydzielali akredytacje oraz przywozili muzyków z lotniska w Warszawie. Fanom rozdawano opaski na rękę, które umożliwiały przekroczenie bramek. Żeby dostać taką "przepustkę" wystarczyło wypełnić ankietę, znajdującą się przy każdym wejściu. Astigmatic był całkowicie DARMOWY!
- ASTIGMATIC KINO -
Festiwal rozpoczął się tak naprawdę w auli Małachowianki (Liceum im. Marszałka St. Małachowskiego), gdzie na pierwszy ogień poszły rosyjskie filmy animowane. Z powodu upałów nastąpiły pewne opóźnienia na małej scenie, która nie wystartowała tak jak planowano o 14. Pierwszym miejscem, do którego przybyli uczestnicy festiwalu była więc najstarsza szkoła w Polsce. To świetny pomysł, żeby na Astigmaticu zorganizować pokazy filmów - nie tylko o muzyce - teledysków i animacji oraz eksperymentów filmowych na żywo.
Wśród filmów dokumentalnych, na uwagę zasłużył cykl o Krzysztofie Komedzie-Trzcińskim. Od tytułu jednej z jego płyt zaczerpnięto właśnie nazwę festiwalu! Interesującą pozycją był też "Inside Out in the Open" w reżyserii Alana Rotha. Dokument odkrywał istotę free jazzu i pomagał zrozumieć fenomen tego gatunku. Do innych ciekawostek związanych z "Astigmatic kino" zaliczyć można eksperyment "Demi Pas", Juliana Maire z Francji. Artysta zaprezentował krótki film o jednym dniu z życia pewnego człowieka. W trakcie projekcji ingerował w wyświetlany obraz. Za pomocą kamer, komputera, specjalnych szkiełek i przyczepionych do nich m.in. żarówki, substancji zupo-podobnej oraz szkicu samochodu pokrytego zmywalną farbą, sprawiał, że na ekranie pojawiały się niesamowite, bardzo realistyczne i naturalistyczne efekty. Niektóre fragmenty filmu były następującymi po sobie slajdami, natomiast reszta - filmem animowanym. Trudno opisać słowami eksperyment Maire'a. Trzeba to koniecznie zobaczyć na żywo!
"Astigmatic kino" stanowiło bardzo dobrą alternatywę i odskocznię od muzycznych i tanecznych szaleństw. Poza tym przyjemnie posiedzieć w chłodzie, gdy na dworze niemiłosiernie praży słońce.
- DUŻA SCENA -
Najważniejszym punktem festiwalu Astigmatic były występy muzyków na dużej scenie. Tegoroczną nowością było ustawienie sceny na dwóch barkach w odległości kilkunastu metrów od brzegu Wisły. Dzięki temu światła reflektorów odbijały się po zmroku w tafli wody :).
Moim zdaniem najciekawszymi występami "na wodzie" były koncerty Murcof i Deadbeata. Murcof to artysta z Meksyku, zafascynowany twórczością m.in. Henryka Góreckiego. W Płocku zaprezentował prawdziwe smaczki, łącząc muzykę klasyczną z elektroniką. W sobotni wieczór usłyszeliśmy, posługując się cytatem z magazynu "Echoes": "idealne połączenie elektronicznego minimalizmu i orkiestrowych aranżacji. Po prostu oszałamiające".
Niedziela należała do laptopowego dubu prezentowanego przez Deadbeata z Montrealu. Mimo wczesnej pory - godzina 17. - i niesamowitego upału, fani ambitnej elektroniki zajęli miejsca pod sceną na piaszczystej plaży. Większość, jak zwykle, zdjęła buty i na piasku tańczyła boso. Zdarzył się też mały cud. W chwili, gdy Deadbeat przygotowywał się do zawładnięcia naszymi duszami padał deszcz, a gdy zaczął grać przestało padać, ale słońce było schowane za chmurami i dało godzinę wytchnienia. Wymarzona pogoda na odbiór muzyki, a także na robienie zdjęć ;-) Szkoda, że tak szybko występ się skończył...
Podczas trzech dni na dużej scenie zaprezentowali się także inni, naprawdę świetni didżeje, jak chociażby TLP, który wspaniale miksował najnowsze hity. Sprawiał, że podkłady dla super świeżych kawałków z list przebojów stanowiły np. sample ze "Sweet Dreams" czy hitu Michaela Jacksona. Wszyscy na plaży radośnie podskakiwali przez półtorej godziny w rytm popularnej muzyki. Norman Jay, największa gwiazda Astigmatic, zaczarował w sobotnią noc kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy osób i nie pozwalał nikomu na chwilę odpoczynku miksując przeboje disco z muzyką funky i house. Warto zaznaczyć, że Norman Jay jest didżejem największego formatu i został uhoronowany orderem Za Zasługi dla Królestwa (MBE Member of the Order of the British Empire) przez królową Elżbietę II.
- MAŁA SCENA -
Podczas, gdy na dużej scenie zamierało życie, mała scena ożywała. To w białym namiocie nieopodal dzikiego pola biwakowego odbywały się after party i electronic picnic. Niestety, moja kondycja fizyczna nie pozwalała na trzydniowe szaleństwo non stop, tak więc musiałam z czegoś zrezygnować, a tym czymś były imprezy na małej scenie. After party rozpoczynało się od godziny 4.30 i kończyło około 10. rano, natomiast tzw. electronic picnic trwał od godziny 14. aż do pierwszego występu na dużej scenie. W białym namiocie zaprezentowali się m.in.: Flavio i Novika, Jacek Sienkiewicz, Niewinni Czarodzieje, Paul Wirkus i Kaos.
Astigmatic to jedyny tego typu festiwal w Europie Środkowej. Po raz drugi odbył się w sierpniowy weekend na płockiej plaży nad Wisłą. Moim zdaniem miejsce jest idealne. Muzyka raz lepsza, raz troszkę gorsza, ale i tak zabawa jest przednia. Mam nadzieje, że za rok impreza stanie się jeszcze lepsza, m.in. pod względem większej różnorodności stylistycznej - mnie zabrakło trance'u - a organizatorzy pomyślą w końcu o stworzeniu chronionego pola namiotowego. Tak czy inaczej, ja na pewno przybędę na trzecią edycję festiwalu Astigmatic.
Katarzyna Gizińska
15.08.2004 r.