Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Isis, Jesu, 13 maja 2005 r., Centrum Sztuki Współczesnej, Warszawa

Isis, Jesu, 13 maja 2005 r., Centrum Sztuki Współczesnej, Warszawa, widzów ok. 3,5 tys.

Ten wieczór MUSIAŁ być udany. Oto bowiem do naszego kraju zawitały dwie muzyczne potęgi, obu nie trzeba słuchaczom i czytelnikom AlPop szerzej przedstawiać. Isis to obecnie jeden z najciekawszych projektów szeroko pojętego noise rocka (patrz dział wywiady), Jesu to nowe wcielenie Justina Broadricka, człowieka - instytucji, zasłużonego nie tylko dla ciężkiego rocka i industrialu, ale i elektroniki, dubu, eksperymentalnego hip hopu. To postać kultowa i nie da się ukryć, że wielu (w tym ja) przybyło właśnie dla niego. Wyczuwało się wręcz "głód Broadricka". Publiczności nie zraził nawet zgrzyt w postaci odwołania koncertu rodzimej Neumy (ponoć z winy organizatorów, nie zespołu). Tuż po 21. na scenie zainstalował się Broadrick z basistą, wspomagani w dwóch numerach przez perkusistę gwiazdy wieczoru. Przyjęcie było rewelacyjne, choć zespół nie gra łatwych dźwięków. To dosyć posępne, powolne i mroczne wydanie późnego Godflesh. Wrzask, potężne riffy, trans - tu nic się nie zmieniło. Czterdzieści pięć minut miazgi - fizycznej i psychicznej. Isis miało więc utrudnione zadanie, z którego jednak muzycy wyszli obronną ręką. Jeśli ktoś zarzucał ich ostatniemu krążkowi "Panopticon" nudę i wyraźne zwolnienie tempa, to musiał przeżyć szok w stolicy. Amerykański kwintet zagrał bardzo ciężko, dynamicznie i agresywnie, znacznie mocniej, niż na płytach studyjnych. w pewnym momencie sam miałem już dosyć :). Niewątpliwie udany wieczór, niezapomniane przeżycie, sporo niespodzianek (np. pan Glaca w tłumie), no i uścisk ręki Broadricka... :)

Łukasz Wiśniewski
13.06.2005 r.