Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas

OldSkull 2 - Miguel and the Living Dead, The Last Days of Jesus, Antiworld - Warszawa, 05.06.2004 r., PKiN, Klub Jazzgot

OldSkull 2 - Miguel and the Living Dead, The Last Days of Jesus, Antiworld - Warszawa, 5 czerwca 2004 r., PKiN, Klub Jazzgot

Miguel and the Living Dead

Krótki wstęp, test instrumentów, ustawienia ostatnich detali i przed nami jedyny polski akcent tego wieczoru - Miguel and the Living Dead. Początek ich występu był trochę niemrawy, a główną winę za to ponosił akustyk, odpowiadający za nagłośnienie i obsługę całej aparatury. Niestety, zbyt hałaśliwe dudnienie perkusji całkowicie zagłuszyło klawisze, a gitarę lepiej było słychać dopiero od czwartego numeru. Akurat tę piosenkę zapamiętałem szczególnie, gdyż jest w klimacie horror-billy i przypomina mi trochę amerykański Ghoultown. Mimo tych niedogodności zgromadzona publika raczej dobrze bawiła się i w jej ocenie, występ Miguela był udany! Polski zespół grał głównie piosenki z dema wydanego w tym roku. Okazało się, że materiał był znany większości osób zgromadzonych pod sceną i m.in. dlatego koncert Miguela został tak ciepło przyjęty. Warszawskie TRUPOSZCZAKI dały radę! Więc, Polska prowadzi, 1:0 dla nas ;)

The Last Days of Jesus

Jako drudzy na scenie zainstalowali się doskonale znani, lubiani, kochani i uwielbiani w Polsce - Słowacy z Last Days of Jesus. Siedemnastego maja tego roku miała miejsce premiera "Alien Road", nowego albumu Jezusów i jak dało się przewidzieć koncertowy repertuar oparto w większości na tej płycie. Krążek jest bez cienia wątpliwości przełomowym dla zespołu. W muzyce Last Days of Jesus nastąpił wyraźny zwrot w kierunku brzmień gotycko-deathrockowych. W ubiegłym roku widziałem Last Days'ów na krakowskiej imprezie - Discordia Night. I była to świetna impreza, chociaż jej organizacja pozostawiała wiele do życzenia. Kto miał okazję zobaczyć wcześniej Mary0 i spółkę w akcji, ten dobrze wiedział, że teraz czeka go świetne show. Impulsywne zachowanie wokalisty Jezusów mocno rozruszało, nie na żarty rozgrzaną już publiczność, wspominającą jeszcze przedstawienie dane przez polskiego Miguela. Zabawa była przednia! Pod sceną szaleństwo, a na scenie muzyka bardzo ekspresyjnie wyrażana! Właśnie tak w skrócie należy opisać koncert The Last Days of Jesus. W opinii wielu fanów, to Słowacy pozostawili po sobie najlepsze wrażenie. Według mnie remisowo, Polska - Słowacja 1:1, z tym że przewaga była po stronie tych bardziej "ogranych" ;)

Antiworld

Na występ tego zespołu ostrzyło sobie ząbki sporo osób. Dla mnie studyjne płyty Antiworld są nic nie warte (to na szczęście tylko moje skromne zdanie) i za każdym razem unikam ich. Prawdopodobnie na dobre wyrosłem już z punk rocka, a i tak wcześniej słuchałem kompletnie odmiennych zespołów punkowych, od tych, którymi raczą się gotyccy deathrokowcy. Jednakże Amerykanie z Antiworld są zespołem koncertowym i na żywo grają całkiem, całkiem, co potwierdziło się w Warszawie. Tej nocy nie mieli sobie równych. Co prawda i Miguel, i Last Days, i Antiworld, liberalnie oraz sprawiedliwie zostali obdzieleni po równo "przygodami technicznymi" ze sprzętem, ale brzmienie Antiworld zdawało się być najbliższe temu jakie zamierzali uzyskać. Zresztą Amerykanie pokazali, że to oni dzisiaj rozdają karty i są znakomitymi muzykami. Przemawiała za tym liczba zagranych koncertów i co za tym idzie największe... doświadczenie. Przecież to oni - Antiworld - zrobili furorę niemal na całym świecie i podbili serca europejskich punkowych gotów w jej zachodniej części. W końcu dało się słyszeć na pierwszym planie prowadzącą gitarę, której dzielnie wtórował bass, a schowana w tyle perkusja nie "zabijała" muzyki, a wręcz przeciwnie, pomagała. Gdyby nie fakt, że Amerykanom nawalił mikrofon byłoby idealnie!

Oby więcej w Polsce takich imprez jak OldSkull! Oby częściej odbywały się podobne koncerty! Wspierajmy naszą rodzimą scenę niezależną. Nawet jeśli nie będzie dobrze, to i tak musi być lepiej niż jest obecnie! ;)

Tomasz Musialik (Laurel)
07.06.2004 r.