Renata Przemyk, Raz Dwa Trzy - Festiwal Dialogu Czterech Kultur, Łódź, Manufaktura - Rynek, 05.09.2006 r.
Renata Przemyk to szczególna osobowość w polskiej muzyce (nie)popularnej, wymykająca się jednoznacznym klasyfikacjom. Debiutowała jako wokalistka wykonująca piosenkę studencką. Później zdążyła wystąpić podczas kabaretonu w Opolu, festiwalach w Jarocinie, Sopocie a także... Castle Party w Bolkowie. Tam właśnie zobaczyłem ją i usłyszałem po raz pierwszy na żywo. Wtedy jej występ mnie nieoczekiwanie oczarował. I do dzisiaj czar nie przestał działać. Występ Renaty Przemyk w Łodzi był olśniewająco piękny i powalający. Wspaniały głos, inteligentne teksty wyśpiewane z takim zaangażowaniem, jakby Renata Przemyk robiła to po raz pierwszy. Do tego nieodłączny akordeon, który nadaje zespołowi Renaty Przemyk niepowtarzalnego brzmienia. Ekspresja, z jaką artystka śpiewa oraz subtelny sposób nawiązywania kontaktu z publicznością, sprawiają, że ma ona oddanych i szczególnych fanów. I we wtorek rynek w Manufakturze był wypełniony po brzegi tą szczególną publicznością.
Muzyka Renaty Przemyk jest do niczego nie podobna, bo jest tak wspaniała, że nie da się jej skopiować. Nie do podrobienia jest ani brzmienie zespołu towarzyszącego Renacie Przemyk, ani wokal. W jej muzyce odnajdują się zarówno fani muzyki rockowej, piosenki studenckiej, ambitnego popu i folku. Wszystkie te elementy są obecne w piosenkach naszej, dosyć zdolnej jednak szansonistki. To jest muzyka, która nigdy się nie zestarzeje i zawsze będzie modna. Twórczość Renaty Przemyk jest po prostu uniwersalna.
Trudno ogarnąć cały półtoragodzinny koncert. Wszystko zaczęło się punktualnie o godz. 19.30 od utworu z najnowszej płyty "Unikat" pt. "Zona". Kolejne numery wprowadzały w klimat twórczości Renaty Przemyk, a pomagał w tym zapadający nad łódzkim niebem zmrok. Na początek usłyszeliśmy spokojniejsze numery z gitarą akustyczną. Później gitarzysta zamienił akustyka na gitarę elektryczną i usłyszeliśmy bardziej rockowe wcielenie Renaty Przemyk, z przebojem "Nie mam żalu" na czele.
Półtorej godziny minęło tak szybko, że gdy Renata Przemyk na koniec zagrała utwór "Kochana", wyczekiwany przez większość publiczności, trudno było uwierzyć, że to już koniec. A jednak, usłyszeliśmy jeszcze tylko na bis słynny numer "Babę zesłał Bóg" z pierwszej płyty "Ya Hozna". Choć w całkiem nowej, niemal akustycznej aranżacji. Ale z takim głosem Renacie Przemyka na dobrą sprawę do niczego zespół muzyków nie jest potrzebny. Wokalistka potrafiłaby bez pomocy instrumentalistów stworzyć głosem, gestami i ekspresją cielesną półtoragodzinne widowisko, które tak samo chłonęłoby się, jak wtorkowy koncert w Łodzi.
Po tej artystycznej uczcie na scenę wyszedł równie ciekawy zespół Raz Dwa Trzy. Przyznam jednak, że nie należę do szczególnych wielbicieli grupy a co za tym idzie nie chcę recenzować ich występu. Ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że chwile spędzone przy ich muzyce były bardzo miłe i sympatyczne, choć nie tak ekscytujące jak w przypadku występu Renaty Przemyk.
Bardzo sympatyczny jest wokalista Raz Dwa Trzy, który w sposób inteligentny zapowiadał niemal każde kolejne nagranie zespołu, a następnie kwitował tę zapowiedź stwierdzeniem-podziękowaniem skierowanym do publiczności "Dziękuję za wypowiedź". Wokalista tłumaczył też, że każdy ma swoje słabości, a jego słabością była nieśmiałość. Dzięki występom na scenie udało mu się pokonać tę barierę. To chyba należy potraktować jako bardzo optymistyczne przesłanie Raz Dwa Trzy. Taka też - radosna i pozytywna - była muzyka zespołu. Muzyka Raz Dwa Trzy spokojnie bujała publicznośc wprowadzając wszystkich w doskonały nastrój.
Udałem się w dobrym nastroju do domu, mając nadzieję, że na scenie w Manufakturze będę miał okazję brać udział w jeszcze nie jednej równie udanej imprezie. Duże brawa dla organizatorów Festiwalu Dialogu Czterech Kultur za zaproszenie tak ciekawych artystów jak Renata Przemyk i Raz Dwa Trzy. Oby tak dalej i proszę o więcej!
06.09.2006 r.