Scorn, C.H. District, klub Firlej, Wrocław, 12.10.2007 r.
Na taką okazję czekałem już bardzo długo i właściwie nigdy nie przypuszczałem, że zobaczę wielkiego grandmastera Micka Harrisa w akcji, na dodatek w swoim mieście. Do tej pory jedyną okazją był koncert Napalm Death w 1991 roku.To już druga wizyta Scorna w Polsce, ale o tym za chwilę.
Wieczór zaczął C.H.District. Artysta dobrze sobie radzi z laptopami i naprawdę potrafi wykrzesać z nich porządną muzykę. Mocny i siarczysty breakbeat połączony z ambientowymi tłami, loopami i dobrą wizualizacją. Wyraźne inspiracje Frontline Assembly są ich zaletą. Mam małe zastrzeżenia do zbyt połamanych cyber wizualizacji, myślę że minimal w jego sztuce wyjdzie mu na jeszcze lepsze. No i oczywiście cieszy mnie fakt, że brzmienie wrocławskiego industrialu staje łatwo rozpoznawane w Polsce.
Po dłuższej przerwie zainstalował się Scorn. Pierwsze dźwięki, lekko wyciszone, zostały rozwiane przez dubowo – drone'owe penetracje. Basowe transy podbudowane atmosferą strachu i niepewności były od zawsze domeną muzyki Harrisa. Kierunek, który obrał współpracą z Billem Laswellem pogłębił jego muzykę do konsystencji smoły. Tak, ta ciężka i spalinowa maszyna bardzo powoli przetaczała się po ludziach, nasycając ich oczy czarno – białymi obrazami brudu. Wykręcone do bólu beaty i bardzo niskie częstotliwości basu sprawiały, że zęby się same zaciskały. To rytualne tortury, znane z koncertów Swans, SPK, czy też Throbbing Gristle. Ani chwili wytchnienia. Zaznaczmy, że Harris generował swoją muzykę analogowo, tworząc ją na podbudowie przygotowanych sampli. Usłyszeliśmy cały przekrój jego twórczości plus kilka nowych kompozycji. Martwiło mnie kilkuletnie milczenie Scorna na scenie, ale moje obawy okazały się bezpodstawne. Armageddon powraca ze zdwojoną siłą.
Industrial XXI wieku ma oblicze Scorn!
Tekst: Dementia
Foto: Monika Buko (Akinom1)
15.10.2007 r.