Depeche Mode, Humanist, Atlas Arena, Łódź, 29.02.2024 r.
Do sześciu razy sztuka! Po raz szósty w swoim życiu udałem się na koncert Depeche Mode. Tym razem szedłem raczej z nastawieniem negatywnym, kierowany złymi wspomnieniami z show, na którym byłem w zeszłym roku na Stadionie Narodowym [zobacz relację z 2023 r. >>]. Również poprzednie moje koncerty Depeche Mode - począwszy od tego na stadionie Legii w 2006 roku - nie były tymi wymarzonymi. Co zatem mogło się zdarzyć na drugim koncercie tej samej trasy, na który się wybierałem? Repertuar na pewno będzie prawie ten sam, panowie o parę miesięcy starsi. A jednak! Tym razem w końcu poczułem, że wszystko zagrało jak należy. W Łodzi poszło wszystko tak, jak mogło w tych okolicznościach pójść najlepiej. Depeche Mode zagrali wspaniały koncert, Martin Gore lepiej śpiewał w swoim secie, miałem tym razem lepsze miejsca, dzięki czemu coś widziałem, Atlas Arena była nieporównywalnie lepiej nagłośniona niż Narodowy. No i sam osobiście też lepiej tego dnia się czułem - a zdarzało mi się już być na koncercie DM z wysoką temperaturą. A wiadomo, że osobiste czynniki wpływają na odbiór wydarzenia. Summa summarum to jednak nie tylko moje osobiste odczucie, że ten koncert w Łodzi był lepszy niż warszawski. Wychodząc z łódziej hali słyszałem podobne komentarze innych uczestników koncertu. Lepszy był też support!
Humanist
Zanim na scenie pojawili się Depeche Mode, najpierw usłyszeliśmy Humanist. Zespół Humanist to projekt Roba Marshalla, znanego m.in. z Exit Calm oraz ze współpracy z Markiem Laneganem. Z Humanist współpracuje również Dave Gahan, który zaśpiewał jedną z piosenek na studyjnym albumie grupy. Formacja zaprezentowała w Łodzi półgodzinny set, który chwilami kojarzył mi się z twórczością Bauhaus. Na pewno to, co zagrali Humanist należy zakwalifikować jako mroczną muzykę post-punkową. Nie było może wielkich wzlotów, początkowo zespół grał trochę monotonnie, ale muzyka została zagrana solidnie i rzetelnie. Z czasem nawet wzbudzając większą uwagę. Po pół godzinie panowie i pani grająca na basie zeszli ze sceny, by przygotować ją na występ oczekiwanej gwiazdy.
Depeche Mode
Wszystko zaczęło się tak samo jak inne koncerty z "Memento Mori Tour" - instrumentalne outro "Speak to Me" a następnie otwierający show, podobnie jak nową płytę "Memento Mori", "My Cosmos Is Mine". Nie wszyscy lubią ten utwór, ale mnie on dobrze nastraja. Nie jest to opener, nadający koncertowi dynamiki, a raczej numer wolno wprowadzający w nastrój nowego repertuaru grupy. Mnie on przekonuje jako koncertowy "otwieracz".
Po nim ponownie usłyszeliśmy "Wagging Tongue" a następnie rozpoczął się "greatest hits": "Walking in My Shoes", "It's No Good", "Policy of Truth", "In Your Room (Zephyr Mix)", "Everything Counts". W tym miejscu należy odnotować jedną zmianę na korzyść w stosunku do koncertu warszawskiego. "Policy of Truth" było zamiast "Sister of Night". Czyli zmiana wyraźnie na lepsze! Mimo że jak dotychczas prawie wszystko było tak jak Warszawie, a także na wielu innych koncertach Depeche w ostatnich latach, to jednak moje wrażenia są całkiem inne, lepsze niż na Narodowym. Muzyka brzmi dobrze, ja - mimo że siedzę na trybunach, to zainwestowałem w miejsca bliżej sceny, dzięki czemu lepiej widzę to, co na niej się dzieje. No i panowie są w dobrej formie. Gahan, tradycyjnie zaczyna panować nad publicznością sterując tym, co ma robić, co szczególnie objawi się w dalszej części koncertu, np. przy falowaniu rąk w "Never Let Me Down Again".
Po "Precious" i "Speak to Me" słyszmy krótki set akustyczny Martina Gore'a. Podobnie jak w Warszawie jest "Strangelove", ale inaczej niż na Narodowy "Heaven". Choć wolałbym zdecydowanie "A Question of Lust", to jednak "Heaven" też lubię. Przede wszystkim jednak Gore lepiej śpiewa niż w Warszawie! Czyli moje podejrzenia z zeszłego roku, że zaczyna mu siadać głos, nie potwierdziły się. Może miał wtedy tylko gorszy dzień, bo w Łodzi zabrzmiało wszystko jak należy. Było pięknie!
Kolejne utwory podobnie jak w Warszawie: "Ghosts Again", "I Feel You", "A Pain That I'm Used". Dynamika tego ostatniego numeru zawsze niesamowicie napędza występ Depeche Mode na żywo. A przecież nie jest to jakiś wielki klasyk zespołu, tylko numer z płyty z XXI wieku. Następnie DM dedykowało Fletcherowi "Behind the Wheel" zamiast "World in My Eyes", które było na Narodowym. Oba utwory są świetne, więc dobrze było usłyszeć również "Behind the Wheel". Najlepsze jednak dopiero nadeszło po nim.
Zamiast "Wrong", Depeche Mode zagrało "Black Celebration"! "Wrong" to dobry numer, ale gdzie mu do "Black Celebration", które otwiera klapkę ze wspomnieniami, gdy słuchało się płyty na Tonpressowskim winylu. A przecież to nie tylo wspomnienia. Płyta "Black Celebration" nadal brzmi genialnie i nic jej nie brakuje. To samo można powiedzieć o utworze tytułowym. Po nim, na dokładkę, z tego samego albumu, "Stripped", grany wcześniej też w Warszawie. Ale tutaj, w połączeniu z "Black Celebration" stworzył niesamowity kącik dla fanów starego Depeche Mode.
Na zakończenie podstawowego setu wybrzmiały: "John the Revelator" i "Enjoy the Silence" a następnie były cztery bisy. Te same, które usłyszeliśmy w zeszłym roku w Warszawie: "Waiting for the Night", "Just Can't Get Enough", "Never Let Me Down Again", "Personal Jesus". Na "Never Let Me Down Again" Gahan tradycyjnie zapanował już całkowicie nad publicznością a finałowy "Personal Jesus" nawet mnie skłonił do bardziej intensywnych podrygów na trybunach. To był świetny koncert, świetnego zespołu. W końcu poczułem, że misja się wypełniła. Choć nie był to mój wymarzony repertuar, to wszystkie pozostałe czynniki zagrały i dzięki temu mogę napisać, że byłem na takim koncercie Depeche Mode, na jakim zawsze chciałem być. Dziękuję Depeche Mode!
Andrzej Korasiewicz
01.03.2024 r.
setlista:
Speak to Me (Outro)
1. My Cosmos Is Mine
2. Wagging Tongue
3. Walking in My Shoes
4. It's No Good
5. Policy of Truth
6. In Your Room (Zephyr Mix)
7. Everything Counts
8. Precious
9. Speak to Me
10. Strangelove (Acoustic, sung by Martin)
11. Heaven (Acoustic, sung by Martin)
12. Ghosts Again
13. I Feel You
14. A Pain That I'm Used To (Jacques Lu Cont Remix)
15. Behind the Wheel (Dedicated to Andrew Fletcher)
16. Black Celebration
17. Stripped
18. John the Revelator
19. Enjoy the Silence
bis:
20. Waiting for the Night (Peter and Christian on keyboards)
21. Just Can't Get Enough
22. Never Let Me Down Again
23. Personal Jesus