Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Red Box, Fabryka Trzciny, Warszawa, 02.04.2011 r.

Red Box, Fabryka Trzciny, Warszawa, 02.04.2011 r.

Dyskretny powrót lat 80. do łask muzycznych słuchaczy stał się faktem. Dawne gwiazdy wydają nowy materiał, wytwórnie prześcigają się w reedycjach, widownia przychodzi na koncerty, a młodzież - być może nieświadomie - kieruje styl ubierania na okres złotej dekady popu. Najważniejsze wydaje się to, że stare zespoły, dla których lata 90. nie miały litości, odnajdują w nowej rzeczywistości drugą młodość i falę popularności. Aż dziw bierze, czemu wcześniej nie było to możliwe?

Spośród wszystkich radosnych powrotów, jeden wydaje się szczególnie niesamowity. Po 20 latach zupełnej ciszy twórczą aktywność wznowił zespół Red Box. Simon Toulson-Clarke nie tylko zgromadził nową ekipę muzyków, wznowił stare krążki, w tym szerzej nieznany "Motive" z 1990., ale co najistotniejsze - wydał nowy album, nad którym, jak sam twierdzi, pracował przez cały czas swojej nieobecności. "The Sign" od razu powędrował na szczyt Listy Przebojów PR3, a sam Toulson-Clarke wizytował nasz kraj udzielając radiowych wywiadów. No i wreszcie - na wiosnę 2011 roku, z inicjatywy Trójki, cały Red Box w nowej odsłonie przyjechał na dwa ekskluzywne koncerty do Warszawy.

Pierwszy w nich odbył się w Fabryce Trzciny - miejscu kojarzonym raczej z nowoczesnymi brzmieniami i modnie ubraną młodzieżą. Na jedną noc średnia wieku członków licznie zgromadzonej widowni przekroczyła 40 lat, zaniżana głównie przez dzieci, które ci przyprowadzili ze sobą. Umiarkowanie wzruszony Piotr Metz zapowiedział zespół jako przyjaciół, na których występ Polska czekała ponad 25 lat (od czasu debiutu Red Box). Po chwili na scenę wkroczył Simon Toulson-Clarke w otoczeniu muzyków i tumulcie gorącej owacji.

Red Box był i nadal jest sklasyfikowany jako zespół synth-popowy. Dobrze jednak wiemy, że to półprawda. Obowiązkowy syntezator pełnił od zawsze rolę elementu większej układanki, która w efekcie końcowym wymykała się prostej kategoryzacji. W Fabryce, Red Box objawił się jako sekstet w rockowo-akustycznym zestawieniu, co zgodnie z oczekiwaniami oznaczało skupienie się na nowym repertuarze i kilku starych przebojach w nowych aranżacjach. Na szczęście Toulson-Clarke miał kilka niespodzianek w rękawie.

Na pierwszy ogień poszło „Don't Let Go”, ale już w drugim kawałku Red Box uraczyli widownię "For America". To posłużyło lepiej niż najlepsze powitanie zespołu, a mnie oczywiście zaszkliły się oczy na wspomnienie beztroskich lat 80. Simonowi od razu udzieliła się przyjazna, rodzinna atmosfera koncertu, co pozwoliło na luz i swobodę na scenie, a także pogawędki z publiką pomiędzy utworami. Poznaliśmy kulisy powstawania "Plenty", emocje związane z powrotem po 20 latach, no i rzecz jasna radość z możliwości występu w Polsce. Simon dziękował Piotrowi Metzowi i Piotrowi Kaczkowskiemu (obecnemu na sali) i Polsce za cierpliwość.

Jak już wspomniałem, koncert wypełniły utwory z „Plenty”. Co prawda ja nie rozumiem ogólnonarodowego zachwytu nad „The Sign”, ale inne utwory robiły spore wrażenie, szczególnie „Hurricane”, „Let It Rain” i „Brighter Blue”. Tu i ówdzie czekały niespodzianki, takie jak „New England”, premierowy numer „Love Walks In”, a także mocno oczekiwany przeze mnie „Saskatchewan”. Nie zabrakło „Lean On Me” z której Simon zrobił balladę, no i rzecz jasna „Chenko” na finał.

Zespół nie mógł zagrać wszystkiego, czego chcieliby fani. Były próby wywołania "Heart of the Sun", ale Simon zupełnie szczerze oznajmił, że po tylu latach nie pamięta wszystkich starszych numerów. Duża szkoda, bo z pewnością Fabryka oszalałaby, gdyby zespół wykonał "Bantu", "Living in Domes", czy też "Walk Walk". Sądzę jednak, że po takim przyjęciu Red Box jeszcze nie raz do nas zawita, lepiej przygotowany - co zresztą zapowiedział Simon. Na dowód tego każdy kto przy wyjściu okazał bilet otrzymał małe menento - woreczek z nasionami tajemniczej rośliny. Co z nich wyrośnie przekonam się za parę miesięcy.

p.s. nazajutrz odbył się radiowy koncert w Studiu im. A. Osieckiej w PR3.

Jakub Oślak
03.04.2011 r.