Agressiva 69 - rozmowa z Bodkiem Pezdą, 20.05.2002 r.
Z Bodkiem Pezdą o Agressivie 69 rozmawia Andrzej Korasiewicz
Alternativepop.pl: Co słychać ostatnio w Agressivie? Jakie plany na najbliższe miesiące?
Bodek Pezda: Najbliższe miesiące spędzimy na organizacji jesiennej trasy koncertowej, pracy nad nowymi utworami. Mamy zamiar przygotować do września co najmniej pięć nowych utworów. Poza tym nagramy angielskie wersje utworów z ostatniego album. Mamy zamiar go wydać na Zachodzie, ale tego nigdy nie możemy być pewni. W tym momencie gramy koncerty. Nie jest ich dużo. Mieliśmy plan aby wystąpić na festiwalu Black Flames, ale podobno jest odwołany. Nie wiem z jakiego powodu, ale podobno małe jest zainteresowanie tą muzyką. Mamy zamiar zagrać koncert i wyemitować go w internecie. Poza tym szukamy możliwości grania w Niemczech, Belgii i Holandii.
Alternativepop.pl: Ostatnio wydaliście limitowany singiel z remiksami waszych utworów z ostatniej płyty. Skąd wziął się ten pomyśl?
Bodek Pezda: To nie pierwszy singiel z miksami fanów i ludzi wybranych na podstawie przysłanych miksów. Lubimy współpracować i często pozwalamy sobie na eksperymenty. To jest raczej zabawne, kiedy słuchamy 40 wersji jednego utworu. Można wymięknąć. Chcieliśmy mieć singla, nie tylko promo, ale również komercyjnego. Nie chcieliśmy go dawać do dystrybucji oficjalnej gdyż zabiłaby go cena. Można go nabyć tylko w internecie i podczas naszych koncertów. Znajduje się tam 11 tracków. Polecam, ale zostało niewiele gdyż było ich tylko 500 a teraz może jeszcze 70? Sami zrobiliśmy ponad 40 remiksów od 1995 roku. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Mam nadzieję, że teraz już każdy singiel Agressivy będzie do nabycia przez fanów. Sam uwielbiam single właśnie ze względu na miksy i utwory nigdzie niepublikowane.
Alternativepop.pl: Agressiva była jednym z pierwszych zespołów grających w Polsce electro-industrial. Dla wielu byliście zespołem kultowym. Właśnie - byliście. W tej chwili muzyka A69 niewiele ma wspólnego z electro. Podążacie własną ścieżką, która przez wielu starych fanów jest mocno krytykowana. Jak to skomentujesz?
Bodek Pezda: Właściwie to ja nie wiem dlaczego mówisz byliście. Nie wiem nic o tym abyśmy byli zespołem kultowym. Cały czas spotykamy się z dobrym przyjęciem przez ludzi. Być może ortodoksyjni fani industrialu nie kupują nowych utworów, ale tez nie wiadomo właściwie których. Płyta dostała dobre i bardzo dobre recenzje. Krytyczne też się pojawiły, ale z tego co czytałem pisali je kompletnie niekumaci goście - Machina - i z pewnością po jednokrotnym przesłuchaniu. jednak te recenzje tez bierzemy pod uwagę. Czasami ktoś nam zarzucał rozbicie stylistyczne. Nie chcieliśmy jednak grać tego samego co wcześniej, bo oznaczałoby to, że stoimy w miejscu. Podążamy własna ścieżką i to mnie najbardziej cieszy, bo niby jaką ścieżką mielibyśmy podążać. Industrial i electro-industrial światowy prawie nie żyje. Jedna kobieta z niemieckiej wytworni wydającej kiedyś Cubanate, And One itd napisała mi wprost - industrial is dead. W Agressivie jest sześciu facetów i każdy ma trochę co innego w głowie, dlatego muzyka jest taka a nie inna. Po 2.47 mieliśmy w nagraniach prawie czteroletnią przerwę. Nowa płyta jest jakby ropoczęciem kolejnego etapu dla zespołu i uważam, że teraz przed nami najlepszy czas. Ciekaw jestem jak sam określiłbyś nasz styl? Czy np. "Situations" albo "Devil Man", albo "Cisza" nie są electro- industrialne?
Alternativepop.pl: Z moich obserwacji wynika, że fani electro-industrialu odwrócili się od nowego oblicza Agressivy. Czy muzyka, którą w tej chwili gracie może kogoś w Polsce zainteresować? Do kogo skierowana jest oferta muzyczna Agressivy 69 anno domini 2002?
Bodek Pezda: Jacy fani electro-industrialu? Gdybyśmy tylko na nich liczyli to nasz album przesłuchałoby 400 osób a nie 10.000. Festiwal electro-industrialny się nie odbędzie, bo jest za małe zainteresowanie. Dzięki zmianie stylistycznej dotarliśmy do większego grona odbiorców i nie do gównianych odbiorców. Nasza oferta muzyczna jest dla ludzi, którzy szukają czegoś ciekawego w brzmieniu, szukają też fajnych tekstów oraz dojrzałych aranżacji. Nie gramy wcale lekko. Nasza muzyka nie jest puszczana w radio Zet czy RMF. Oni nadal umierają przy tych dźwiękach a jednak coraz więcej osób sięga po nasze nagrania, a teraz nawet po starsze. Nie chcemy też grać jak niemieckie kapele, gdyż one wszystkie są prawie takie same. Szukamy nowych odbiorców. Uwierz mi, ale starzy fani Agressivy prawie już nie słuchają tej muzy. Pozakładali rodziny, walczą o przetrwanie, tylko nieliczni przychodzą na nasze koncerty. Wielu jest nowych, ale jeszcze jest ich mało. To sprawa ilości koncertów oraz wystąpień telewizyjnych. Daleko jeszcze nam do rynku komercyjnego. Z nikim się jednak nie ścigamy. Słuchają nas obecnie ci którzy np. lubią: Recoil, Davida Sylviana, Massive Attack, Underworld, Tweaker, a także starzy fani Alien Sex Fiend, Bauhaus.
Alternativepop.pl: Mówisz, ze gdybyście liczyli tylko na fanów electro-industrialu to wasza płytę przesłuchałoby 400 osób a nie 10 000. Rozumiem, że miernikiem tego ile waszą muzykę słucha osób jest ilość sprzedanych płyt? W środowisku niezależnym zawsze silna była krytyka takiego podejścia do muzyki. Liczyła się pasja tworzenia. Granie muzyki miało być swego rodzaju heroizmem. Popularność i sława były czymś pogardzanym a jeśli komuś się przytrafiła - jak np. Nirvanie - wtedy pojawiał się problem. Jaki macie stosunek do popularności, sławy i w ogóle całej popkultury?
Bodek Pezda: Nie ilość płyt decyduje o tym która grupa jest popularna, ale ilość ludzi która zna muzykę i jej słucha. To nie zawsze się pokrywa. My rozdaliśmy 10.000 kaset za darmo podczas koncertu Depeche Mode w Polsce. Jaki tu biznes? Sprzedaliśmy też sporo i cieszymy się z tego. Pomyśl, że nagranie naszej płyty kosztowało prawie 40.000 zł. Łącznie z kosztami promocji trzeba było sprzedać 5.000 sztuk aby wytwórnia wyszła na zero. Nagrywając płytę nie myślimy bezpośrednio o sprzedaży, ale też nie chcielibyśmy tworzyć dla garstki 400 osób. Tworzymy z własnej potrzeby a nie na zamówienie. Jeżeli może cię posłuchać 10 albo 50 tysięcy to jest coś. Chcemy popularyzować taki gatunek muzyczny, gdyż jesteśmy jedyni na polskim rynku. To jest fatalna sytuacja. Nie mamy z kim grać wspólnych sztuk, nie mamy kogo obserwować, nie mamy z kim kolaborować. W miejscu zespołów pojawili się didżeje i to też ma wpływ na środowisko. Granie i tworzenie tej muzy na pewno nie wynika z chęci zdobycia sławy i popularności. Mówienie, że Nirvanie przytrafiła się sława jest bzdurą. W nich zainwestowano miliony buksów, grali trasy po 250 koncertów rocznie z pełną produkcją i to dało efekt. Ktoś zainwestował. Oczywiście byli świetni. Tworzymy z powodu chęci tworzenia, życie kręci scenariusz i tematy płyt. Każdy z nas sześciu ma inne przeżycia i to powoduje, że wypływają z niego takie a nie inne dźwięki. Obecnie prawie wszystko jest popem. TV, radio, kluby, organizatorzy. Niestety, już dawno zapomniano o fakcie organizacji czegoś bezinteresownie, nawet fundacje zarabiają kasę nie tylko na sponsoring, ale dla siebie. To jest chore, ciężko czasami odróżnić co jest prawdziwe a co sztuczne, dlatego tak ciężko przetrwać takim kapelom jak my. Agressiva istnieje, bo lubi grać i tworzyć. Gdybyśmy myśleli o kasie nie byłoby nas już w 1996 roku. Zauważ ze mieszkamy w Krakowie, Warszawie, Łodzi i Rzeszowie. Wiesz jakie są koszty wyjazdu na koncert? Koszty prób? Nikt za to nie płaci tylko my. To raczej nie z chęci zysku?
Alternativepop.pl: To pytanie wiąże się trochę z poprzednim. Czy uważacie się albo kiedykolwiek uważaliście, jako Agressiva 69 za zespól awangardowy?
Bodek Pezda: W pewnym sensie tak. Jako że jesteśmy ciągle pionierami na polskim rynku można nas uznać za element awangardowy w tym kraju. Natomiast w aspekcie światowym uważam, że gramy cos w rodzaju "chorego popu". Nasze występy miały charakter awangardowy a obecnie są to bardziej tradycyjne, mniej szokujące sztuki. Są tu elementy piosenkowe, czasami tradycyjna budowa utworu, więc ciężko mówić o awangradzie. Dla mnie awangrada to pierwsze płyty Einsturzende Neubauten, Laibach, Freda Fritha, Gong, Residents itd. Obecnie dużo jest fajnych zespołów eksperymentujących z elektroniką i być może są awangardowe, ale to będzie można ocenić po pewnym czasie. Dla niektórych osób Agressiva 69 będzie zawsze awangardowa i nie do słuchania nawet jak zagra najlżejszą kompozycje.
Alternativepop.pl: Jednym z ostatnich przejawów działalności Agressivy był występ w jednym z telewizyjnych reality show. Co sadzisz o tego typu programach?
Bodek Pezda: Zagraliśmy tam czysto z promocyjnego względu. Jeśli widziałeś mogłeś zauważyć, że daliśmy niezłego czadu. Nie było miękkiej gry i nie złagodziliśmy brzmienia. Oni nas chcieli takimi jakimi jesteśmy. Czasami oglądamy te programy: raz nas bawią, raz nudzą, raz wkurwiają. Taki jest teraz świat. Zagraliśmy dla około 3 milionów widzów i tyle. Muzyczne telewizje w rodzaju MTV albo VIVA mają oglądalność pewnie z 200 tysięcy i to jest porażka tego kraju. Nie moja wina, że ludzie wolą oglądać przeciętniaków na wizji niż artystów.
Alternativepop.pl: Nieco poboczna sprawą, ale jednak dosyć istotną w odbiorze A69 jest stosunek do Was środowiska polskich "depeszy". Jak skomentujesz fakt, ze propozycja grania przez A69 jako supportu przed Depeche Mode spotkała się z żywiołowym sprzeciwem znacznej części fanów DM? Jak wytłumaczysz ta niechęć fanów DM do Agressivy?
Bodek Pezda: Nie odczuwam niechęci żadnych fanów DM. Wręcz odwrotnie. Ciągle dostajemy dowody sympatii. Bardzo żałuję, że nie mogliśmy w końcu zagrać z Depeche Mode w Polsce, ale przy tej organizacji mogłoby to być śmiertelne. Propozycja grania przed Depeche Mode była poparta przez fanów DM dlatego organizator wybrał Agressive a nie inny polski zespól. Wiesz, ja prawie w ogóle nie utrzymuje kontaktu z "depeszami", bo jestem zajęty tak jak i pozostała cześć bandu. Czy ktoś jest "depeszem" czy nie, mało mnie obchodzi. Jest to człowiek, który słucha danej muzy. Jeśli ją kocha ponad wszystko, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Ja nie mógłbym się ograniczyć do uwielbiania tylko jednego bandu, no chyba że jest to Agressiva. Lubię to robić i nic poza tym. To się w sobie ma. Spotkaliśmy się z zajebistymi "depeszami", inteligentnymi i osłuchanymi, ale także z tępymi bucami, najwyższy stopień głupoty. Jeżeli jest jakaś niechęć "depeszów" w stosunku do nas, to mi przykro i tyle. Nie możemy brać pod uwagę opinii fanów Depeche Mode, bo my jesteśmy Agressiva 69. No chyba że jest to opinia merytoryczna.
Alternativepop.pl: Co sadzisz o muzyce gotyckiej i środowisku gotów? Znasz albo znałeś jakiś ludzi związanych z tym kręgiem?
Bodek Pezda: Znamy to raczej z festiwalu Zillo w Niemczech oraz z Bolkowa w polskim wydaniu. Znaliśmy parę osób z tego środowiska ale obecnie jest to jakieś ukryte. W latach 1983-88 byłem wielkim fanem The Cure i wtedy znałem bardzo dużą liczbę wielbicieli tego bandu, było genialnie. Jest jakiś nawrót do Alienow, Bauhaus, ale czy będzie to znowu ruch. W Niemczech to wyglądało komicznie. Fani byli przebrani i umalowani trzy razy bardziej niż muzycy. Mogli przyjechać w dżinsach i w ciągu godziny zmienić image na darkowy, gotycki na straganach. Niektórzy tak robili. Niektórzy jednak byli bardzo nawiedzeni.
Alternativepop.pl: Co myślisz o dominujących w tej chwili w muzyce hip hopie oraz techno? Wydaje się, że w środowisku wywodzącym się z electro-industrialu naturalną chyba tendencją jest spoglądanie przychylniejszym okiem w stronę sceny techno. A może jest inaczej? Jaki masz stosunek do tych dwóch popularnych dzisiaj nurtów? Czy dostrzegasz tam cos ciekawego? A może istnieje jakiś wspólny pogląd na ten temat całej Agressivy? :)
Bodek Pezda: Myślę że zarówno techno, jak i hip hop, to jest jakiś progres w muzyce. Nawet teraz bardziej zdecydowanie hip hop. Nasza płyta "2.47" była pod dość dużym wpływem zachodniej muzyki techno. Słuchaliśmy wtedy namiętnie Leftfield, Fluke'a, Underworld, Chemical Brothers - to się przeradza w Polsce w tzw. clubbing, ale z mniejszą siłą. Obecnie muzyka techno jest w jakimś ciemnym zaułku, nie ma takiego progresu jak kiedyś, ale być może jest to sprawa naszego dołka ekonomicznego. Hip hop wniósł do muzyki trochę świeżego podejścia, ale my jako Agressiva nie przepadamy za tym gatunkiem. Jest kilka ciekawych zespołów np. Paktofonika - anegdota; jesteśmy na jednym piracie akurat z nimi i podpisane jest to wszystko polski hip hop - pierwsza płyta Fisza. Ja nawet kiedyś pomagałem przy produkcji pierwszej płyty Bolca. Podoba mi się instrumentalna muzyka hip hop. Teksty są czasami zajebiste a czasami kretyńskie. Zresztą w dużej mierze wygląda to tak ze hip hopowcy zaczynają zjadać swój ogon.
Alternativepop.pl: Jakiej w tej chwili słuchacie muzyki? Co was inspiruje jako Agressiva 69?
Bodek Pezda: Każdy z nas słucha czegoś podobnego, ale zapewne szuka w muzyce trochę innych klimatów. Lubimy czady, chill out, elektronikę eksperymentalną oraz czasami nu jazz. Uwielbiamy Recoil, Davida Sylviana a Frontline Assembly i NIN kiedyś. Ostatnio Telefon Tel Aviv, Crystal Method, Muse, Howiego B, Royksopp, Stereo MC, nowego Barry Adamsona. Czasami sięgamy po czady, ale nie tak często jak kiedyś. Inspiracją jednak dla nas jest samo życie. To, co się przydarza każdemu z nas codziennie, ma największy wpływ na nasza twórczość. Oczywiście to czego słuchamy ma również jakiś wpływ, ale niezbyt wielki. Śledzimy jednak to, co dzieje się na świecie. To jest zawsze interesujące.
Alternativepop.pl: Wymieniłeś kilku wykonawców z coraz bardziej "modnego" w Polsce kręgu tzw. "nowej elektroniki". A jak się zapatrujesz na tzw. IDM (Intelligent Dance Music) czyli wytwórnie WARP, SKAM z przyległościami? Czy tacy twórcy jak Apehx Twin, Autechre mieli jakiś wpływ na poszukiwania muzyczne Agressivy ?
Bodek Pezda: Tak, zdecydowanie tak, słuchaliśmy tego, ale kilka lat temu, gdzieś w latach 1996-2000. Pamiętam, ze niektóre z tych rzeczy były naprawdę świetne, pamiętam jeszcze zespól Black Dog, Lassigue Benthaus oraz Haujobb. Oni byli swego rodzaju prekursorami tych nowych trendów. Aphex miał i ma genialne videoklipy, to naprawdę świetny gość. Jeżeli wychowałeś się na Cabaret Voltaire, SPK to musisz lubić tych wykonawców. Moim ulubionym zespołem z tych kręgów, ale z lat 80. był CLOCK DVA z płytą "Buried Dreams", ale to raczej "old electronic". Muszę przyznać ze niestety nie znam polskich wykonawców grających takie klimaty. W ogóle z Polski znamy mało kapel grających elektronicznie. Ostatnio wpadło nam demo kapelki THE MAN CALLED TEA - całkiem zgrabnie zrobione, ale oczywiście jest to rockowo industrialne, nie jest to nowa elektronika.
Alternativepop.pl: Czy produkcje w rodzaju Smolika są w jakiś sposób pokrewne podejściu Agressivy? Czy to jest ten sam kierunek muzycznych poszukiwań?
Bodek Pezda: W pewnym sensie trochę tak. On produkuje i komponuje fajne rzeczy. Nie jest to jeszcze nic genialnego, ale jest to wreszcie ktoś, kto czuje to, co robi. Myślę ze jesteśmy w jakimś sensie podobni do siebie. Mamy podobna drogę, choć on pracował z bardziej znanymi artystami. Dziwię się, że jego album nie dostał żadnej poważnej nagrody. To bardzo pozytywny i ambitny artysta. My jesteśmy jednak chyba bardziej AGRESSYVNI!!!!
Alternativepop.pl: Okej. Dziękuję za rozmowę :).
Andrzej Korasiewicz
20.05.2002 r.