Artykuły

Zaobserwuj nas

Matt Elliott - rozmowa z twórcą The Third Eye Foundation o bristolskim duchu, Arvo Parcie, filmach i literaturze, 27.08.2003 r.

Matt Elliott - rozmowa z twórcą The Third Eye Foundation o bristolskim duchu, Arvo Parcie, filmach i literaturze, 27.08.2003 r.

Z Mattem Elliottem rozmawia Łukasz Wiśniewski (Szelak), 27.08.2003 r.

Matt Elliott - Multiinstrumentalista, syn katoliczki, która przeszła na prawosławie, niegdyś poważnie zaangażowany w działalność pro-ekologiczną, zdobył doświadczenie i wiedzę jako pracownik sklepu muzycznego-spełnienie marzeń chyba wszystkich muzyków, współpracownik takich kultowych kapel jak m.in. Flying Saucer Attack, AMP czy Movietone. Niemal dekadę temu powołał do życia własny projekt - Third Eye Foundation, stając się jednym z najważniejszych artystów lat 90. Pikanterii jego muzyce dodaje fakt, że będąc od zawsze bristolczykiem, radykalnie odciął się od tamtejszych triphopowych gwiazdorów - z Massive Attack na czele. Po czterech wspaniałych albumach studyjnych - nie liczę dwóch zbiorów z remiksami - Elliott zerwał z nazwą 3EF. Wiosną tego roku już pod swoim prawdziwym nazwiskiem wydał "The mess we made" - kolejną doskonałą, choć znacznie już spokojniejszą, kameralną płytę dla Domino. Będąc na jego internetowej stronie, znalazłem mail kontaktowy Elliotta. Zaryzykowałem, nic przecież nie tracąc, no i napisałem. Okazał się zaskakująco miłym człowiekiem, przesłał mi swój pierwszy, niedostępny właściwie album i zgodził się bez żadnych zastrzeżeń udzielić krótkiego wywiadu dla Alternativepop.pl. Mam nadzieję, że choć trochę przybliży on sylwetkę tego niezwykłego artysty.

Alternativepop.pl: Jakie jest przesłanie Matta Elliotta dla świata?

Matt Elliott: Nie ma właściwie żadnego przesłania. Jestem po prostu wkurzony tym całym gównem, codziennie uderza mnie to, że świat jest taki popieprzony i że wszystkie problemy mogłyby zostać rozwiązane łatwo, ale niestety rządzą nami chorzy i chciwi ludzie, którzy nie są zainteresowani porządkowaniem świata. Natomiast ludzie, tacy jak my - zwykli - nie mogą nic z tym zrobić, podobno żyjemy w demokratycznym świecie, ale tak nie jest. Mamy niewielki wybór. Wszystko to zostało już powiedziane przez sławniejszych ode mnie.

Alternativepop.pl: "The mess we made" jest wyjątkowo spokojną - jak na ciebie - płytą. Nie ma tu wiele elektroniki, beatów czy hałasu, jest raczej akustycznie, trochę w stylu Current 93 z połowy lat 90. Czy jest to związane z wiekiem czy szukaleś po prostu nowych sposobów wyrażenia siebie?

Matt Elliott: Sądzę, że zwyczajnie znudziłem się tradycyjnym dla mnie sposobem komponowania, choć może naprawdę ma to coś wspólnego z moim wiekiem. O pewnych sprawach nie myślę zbyt długo i pozwalam, aby rozwinęły się i skończyły w sposób, w jaki się rozwijają i kończą. Lubię wczesnego Currenta, nie jestem wielkim fanem ich folkowego okresu, "Live at Bar Maldoror" i "Imperium" są moimi ulubionymi albumami C93. Słuchałem sporo ich ostatnich dokonań, ale osobiście nie bardzo je lubię.

Alternativepop.pl: Podobne pytanie... w porównaniu z wcześniejszymi płytami, nowy lp brzmi jak catharsis, logiczna kontynuacja "Little lost soul". Dlaczego nagrałeś album pod swym prawdziwym nazwiskiem? Czy jako Third Eye Foundation powiedziałeś wszystko?

Matt Elliott: Zmieniłem "szyld", ponieważ nie chciałem, aby ludzie oczekiwali kolejnej płyty 3EF... Naprawdę chciałem się uwolnić, by móc zrobić coś innego.

Alternativepop.pl: Zostałeś niemal jednogłośnie wychwalony przez polską prasę muzyczną. Jeden z dziennikarzy porównał ciebie do Arvo Parta, H.M.Góreckiego lub Johna Tavenera, miast do Coil, Squarepushera, My Bloody Valentine i Aphexa. Czy czujesz się zaszczycony?

Matt Elliott: Nawet bardzo, to chyba najwyższy dla mnie komplement. Zwłaszcza, że naprawdę uwielbiam Arvo Parta, no i miło jest mieć jakieś inne porównania.

Alternativepop.pl: Jesteś lub byłeś częścią sceny bristolskiej. Jedni jej przedstawiciele - jak Tricky lub Massive Attack - zdobyli ogromną popularność, stali się rozpoznawalni. Inni- ty, Flying Saucer Attack, AMP bądź Crescent- pozostali w cieniu, raczej zadowalając się kultowym statusem. Czy nigdy nie żałowałeś, że nie zarobiłeś równie dużo na swojej sztuce?

Matt Elliott: Nie, bynajmniej. Robię muzykę, bo ją kocham, nie potrzebuję dużych sum, choć milo byłoby nie martwić się o kasę.

Alternativepop.pl: "The sinking ship song" naprawdę brzmi jak hymn z dna oceanu. Skąd wziął się pomysł na tę niesamowitą piosenkę?

Matt Elliott: Nie jestem pewien, naprawdę. Miałem chyba sporo czasu by przemyśleć ten utwór. To trochę denerwujące, bo tekst to prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek napiszę. Trudno jest mi teraz komponować nowy materiał, bo ten tekst zawsze jest obecny w mojej głowie.

Alternativepop.pl: Jakiego sprzętu używasz w studiu i na scenie? Jakie są twoje koncerty?

Matt Elliott: Używam starego (obecnie zepsutego) samplera i sekwencera i bardzo old skoolowego cyfrowego 8-ścieżkowca, co trochę mnie frustruje, bo gdybym miał nieco większy budżet, "The mess we made" byłaby o wiele lepszą płytą. Obecnie na żywo korzystam z gitary, loopów, śpiewam, a mój przyjaciel gra na wiolonczeli. Różni się to od "The mess we made", ale jest utrzymane bardziej w klimacie muzyki, którą obecnie tworzę.

Alternativepop.pl: Płyty takie jak "Little lost soul" mogłyby spokojnie być soundtrackami do nieistniejących obrazów... Twoje ulubione filmy, albumy, książki?

Matt Elliott: Ulubione filmy: cokolwiek Kubricka, był geniuszem. Oglądam sporo kina francuskiego, naprawdę uwielbiam mnóstwo filmów. Nie cierpię hollywoodzkich superprodukcji, w zasadzie ich nienawidzę, ponieważ z pieniędzy utopionych w jednym gównianym filmie można było zrobić dziesięć znakomitych obrazów z jakimś pomysłem. Na przykład: film "Pirates" (chyba ten z Geeną Davis :) - przyp. Szelak) to wspaniała historia o żeńskim piracie i mogłaby być niesamowitym filmem, ale - rzecz jasna - prawdziwe życie nie interesuje amerykańskich mediów bla bla bla. No i większość tamtejszych filmów jest tak słodka, że robi mi się niedobrze, a ich moralne przesłania wytrącają mnie z równowagi. Jeśli chodzi o literaturę, to właśnie "przerabiam" Dostojewskiego - jest wspaniały, kocham rownież Kurta Vonneguta Jra, Philipa K.Dicka, książka "I oślica ujrzała anioła" Nicka Cave'a także wywarła na mnie wielkie wrażenie.

Alternativepop.pl: Co było powodem twej przeprowadzki do Francji? Tak bardzo znudziłeś się Wielką Brytanią ?

Matt Elliott: Powody były po części finansowe, tu jest znacznie taniej, ale i moja dziewczyna jest Francuzką. Byliśmy tam, by odwiedzić jej rodziców, potem wróciliśmy do naszego cholernie drogiego mieszkania w brudnym, halaśliwym i pełnym zbirów Bristolu, no i stwierdzieliśmy: "pieprzyć to, spadajmy".

Alternativepop.pl: Dzięki za rozmowę!

Rozmawiał: Łukasz Wiśniewski (Szelak)
27.08.2003 r.