Cyndi Lauper, 21.02.2025 r., Łódź, Atlas Arena
Cyndi Lauper to jedna z tych gwiazd lat 80., która z jednej strony cały czas jest aktywna muzycznie, a z drugiej dzisiaj bardzo odeszła od muzyki, dzięki której odniosła międzynarodowy sukces. Parę słów na ten temat napisałem w informacji poprzedzającej koncert: https://alternativepop.pl/newsy/cyndi-lauper-wkrotce-zaspiewa-w-lodzi Dzisiaj Lauper funkcjonuje raczej w pewnej niszy muzycznej lub jako wspomnienie lat 80. I właśnie swój dawny sukces artystka postanowiła zdyskontować wyruszając w trasę: "Girls Just Wanna Have Fun Farewell Tour", która w sposób jednoznaczny odnosi się do jej największych przebojów z lat 80. a jednocześnie ma być swojego rodzaju pożegnaniem ze sceną. Bo choć po Lauper tego nie widać, to w tym roku kończy 72 lata.
Cyndi Lauper to dla mnie sympatyczne wspomnienie lat 80. Nigdy nie traktowałem nadmiernie poważnie jej muzyki. Ale skoro przyjechała do Łodzi to wstyd było nie skorzystać z okazji, żeby wybrać się na jej koncert. Szczególnie, że Lauper po raz pierwszy w ogóle przyjechała do Polski, z czego jak mówiła bardzo się cieszy. Zanim jednak na scenie pojawiła się Cyndi Lauper musiałem przejść katusze wysłuchując "didżejkę" Tracy Young, która przez pół godziny grała miks przeróżnych klasycznych nagrań typu Blondie czy Earth Wind and Fire straszliwie je zniekształcając w duchu muzyki dance. Pani, która okazał się zdobywczynią Grammy za remiks nagrania Madonny, bardzo starała się zachęcić publiczność do tańca, co kontrastowało z tym, że nawet na płycie poustawiane były krzesła, na których publika siedziała. Gdy pani Young zeszła ze sceny, w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru z głośników poleciał miks współczesnego popu w rodzaju Miley Cyrus, czy Sabrina Carpenter, dla mnie kompletnie niestrawny. Nazwy wykonawców pomogła mi rozszyfrować córka, z którą wybrałem się na koncert, bo dla mnie te nagrania zlewały się w jedną, niestrawną masę. Zacząłem nawet zastanawiać się czy na pewno nie pomyliłem koncertów, albo czy rzeczywiście jestem targetem Lauper. Na szczęście uratował mnie widok na widowni pani z koszulką Slayera ;). Choć nie słucham obecnie metalu praktycznie wcale, to jednak w tamtym momencie poczułem jakąś platoniczną więź z tą panią. Nie jestem sam :).
Gdy zbliżała się już godzina 21.00 z głośników dobiegły mnie dźwięki oryginalnej wersji numeru Blondie "One Way Or Another", co było w tamtej sytuacji miodem na moje uszy i upewnieniem, że może będzie dobrze w dalszej części wieczoru. Następnie na scenie pojawiła się Cyndi rozpoczynając od razu od mocnego uderzenia w postaci kontrowersyjnego tekstowo hitu "She Bop", który zawsze bardzo lubiłem pod względem muzycznym. Dalej poszły kolejne hity z lat 80.: filmowy "The Goonies 'R' Good Enough", cover Prince'a "When You Were Mine" oraz ostatni wielki hit Lauper z lat 80. "I Drove All Night". W tym miejscu Lauper zaczęła tłumaczyć, że to jeden z nielicznych utworów, w których kobieta śpiewa o prowadzeniu samochodu, a kierowanie autem daje jej poczucie wolności. Bardzo zdrowe podejście. Popieram! :). W dalszej części okazało się, że Lauper jest straszną gadułą, bo niemal przed każdym utworem snuła długie opowieści charakteryzujące się przy tym sporym poczuciem humoru. Mieliśmy więc do czynienia z koncertem, który pomieszany był trochę ze stand upem. Osobiście nie byłem tym szczególnie zachwycony, bo wolałbym więcej grania a mniej gadania. Ale publiczność była rozbawiona jej opowieściami.
W oczekiwaniu na największe hity Lauper usłyszeliśmy kilka mniej znanych nagrań artystki urozmaiconych lubianym "Iko Iko", które choć też jest coverem, Lauper umieściła na drugim albumie "True Colors" z 1986 roku. Z tego samego albumu usłyszeliśmy jeszcze "Change of Heart" a następnie wyczekiwany "Time After Time" oraz "Money Changes Everything" z debiutanckiej "She's So Unusual", czym Lauper postanowiła zakończyć koncert. A tutaj nadal nie było największych przebojów artystki czyli "True Colors" i "Girls Just Want to Have Fun". Wiadomo było zatem, że muszą być bisy, dlatego choć brawa i owacje były bardzo marne, Lauper po dłuższym momencie, który wykorzystała na kolejną zmianę kreacji, wyszła na scenę. Zamiast oczekiwanych hitów, najpierw usłyszeliśmy jednak "Shine" z późniejszego okresu twórczości artystki. Ale wyczekiwane "True Colors" i "Girls Just Want to Have Fun" musiały być i były. Ten pierwszy wypadał całkiem dobrze, a wykonaniu "Girls Just Want to Have Fun" moim zdaniem sporo zabrakło do dynamiki oryginalnej wersji z lat 80., ale i tak było sympatycznie usłyszeć go na żywo. Na tym występ Cyndi Lauper zakończył się.
Było całkiem przyjemnie, ale jednak mam mieszane uczucia. Zabrakło kilku numerów z lat 80. (np. coveru "What's Going On" Marvine Gaye), które usłyszałbym chętniej niż np. wspomniany "Shine", ale z drugiej strony te największe hity były. Cyndi Lauper pokazała, że nadal umie śpiewać, choć jej barwa głosu trochę zmieniła się i niektóre nagrania zabrzmiały inaczej niż oryginały. Dobrze wypadł zespół towarzyszący artystce. Widać jednak, że Lauper to gwiazda trochę zapomniana. W hali, która może pomieścić ok. 14 tysięcy widzów, było ok. 5-6 tysięcy ludzi. Scena ustawiona była wzdłuż areny i na wstępie ponad połowa miejsc była wyłączona z użytkowania. Do hali było tylko jedno wejście, a i tak nie było dużej kolejki, by dostać się do środka. Te miejsca, które przygotowano były jednak w ponad 90 procentach zajęte. Wśród publiczności widać było trochę fanów artystki z różnokolorowymi perukami, ale jednak całość prezentowała się skromnie. Szczególnie jeśli porównać do innych wykonawców "ejtisowych", których widziałem w Atlas Arenie. Nie mówię już o Depeche Mode, ale nawet Simply Red zapełnił niemal całą arenę, czego nie da się powiedzieć o Lauper. Wieczór z Cyndi Lauper nie był straconym czasem, ale jednak nie porwał mnie szczególnie, choć artystka bardzo się starała. Za to na pewno szacunek i podziękowania.
Andrzej Korasiewicz
22.02.2025 r.
Setlista:
1. She Bop
2. The Goonies 'R' Good Enough
3. When You Were Mine (Prince cover)
4. I Drove All Night
5. Who Let in the Rain
6. Iko Iko (Sugar Boy and His Cane Cutters cover)
7. Funnel of Love (Wanda Jackson cover)
8. Sally's Pigeons
9. I'm Gonna Be Strong (Frankie Laine cover)
10. Sisters of Avalon
11. Change of Heart
12. Time After Time
13. Money Changes Everything (The Brains cover)
bisy:
14. Shine
15. True Colors
16. Girls Just Want to Have Fun