Lady Pank "Ohyda", 29.11.2024 r., Łódź, klub Wytwórnia
Gdy czterdzieści lat temu kładłem na adapter longplay "Ohyda" nie spodziewałem się, że w roku 2024 będę słuchał wykonania tej płyty na żywo. Lady Pank nie należał wówczas do moich ulubieńców i nie traktowałem ich muzyki nadmiernie poważnie. Choć wolałem Republikę i Maanam, to jednak trudno było oprzeć się hitom, które Lady Pank produkował w tamtym czasie seryjnie. Debiutancka płyta pt. "Lady Pank" (1983) to swoiste "greatest hits" zespołu i mimo że do grupy miałem dystans, to jednak podśpiewywałem sobie "Mniej niż zero", "Kryzysową narzeczoną" czy "Moje Kilimandżaro". Z "Lady Pank" szczególnie lubiłem "Fabrykę małp". Gdy ukazała się płyta "Ohyda" była krytykowana za to, że nie jest tak hitowa jak debiut, w domyśle, jest słabsza. Ale mnie "Ohyda" bardzo podobała się. Nie była tak oczywista i prosta jak debiut i do dzisiaj mam do niej duży sentyment. Nic dziwnego, że gdy zespół wyruszył w trasę grając repertuar z "Ohydy" to zacząłem poważnie rozważać, żeby wybrać się na ich koncert. Po pierwsze nigdy nie widziałem Lady Pank na żywo, po drugie grają utwory z "Ohydy" a nie jedynie stały zestaw koncertowy, no i po trzecie okazało się, że przyjeżdżają do Łodzi a zatem nie pozostało mi nic innego jak nabyć bilet i udać się do "Wytwórni".
Byłem pełen obaw, bo znając występy Lady Pank z okazji telewizyjnych sylwestrów i innych tego typu imprez, wyraźnie było słychać, że Panasewicz ma problem ze śpiewem. Poza tym czy zespół może dzisiaj wypaść wiarygodnie grając repertuar skierowany pierwotnie do młodzieży? Nie ma co ukrywać, Panasewicz (68 lat) i Borysewicz (69 lat), czyli główny trzon klasycznego skład zespołu, to już starsi panowie. Ale i ówczesna młodzież postarzała się przecież. Ku mojemu zaskoczeniu wśród publiczności, oprócz osób w wieku 40+ i 50+, było jednak trochę dzisiejszych nastolatków. Część wprawdzie przybyła ze swoimi rodzicami, ale bawiła się równie żywiołowo jak starsi. O dziwo ze śpiewem Panasewicza też nie było tak źle. Wokalista wprawdzie nie zawsze wyciągał jak należy, ale nigdy nie był przecież mistrzem śpiewu a nastrój na pewno udało mu się zbudować. Borysewicz udowodnił, że jest wybitnym instrumentalistą w niektórych momentach popisując się gitarowymi solówkami. Jego gra była bez zarzutu, bo nie tylko pokazał swoją wirtuozerię, ale również potrafił zagrać wszystkie charakterystyczne motywy znanych przebojów, tak żeby przypominały oryginalne wersje i wprowadziły odpowiednio w nastrój. Skład zespołu uzupełniała sekcja rytmiczna: Kuba Jabłoński – perkusja i Krzysztof Kieliszkiewicz - gitara basowa. Nieco młodsi, ale już też nie młodzież - obaj rocznik 1972. Panom towarzyszyli również: Michał Sitarski na gitarze rytmicznej, Wojciech Olszak – instrumenty klawiszowe oraz Marcin Nowakowski na saksofonie.
Koncert rozpoczął się od odtworzonego intro "Zabij to cz. II", po którym na scenie pojawili się muzycy. Panowie odegrali siedem utworów z "Ohydy", zabrakło tylko "Swojskiego Brodłeju" i "Szakala na Brodłeju". Utwory z "Ohydy" sprawiły mi wielką radość. Publiczność najlepiej bawiła się przy największych przebojach - "Zabij to" i "Ohyda" a także "To jest tylko rock and roll". Jednak chóralne śpiewanie kolejnych przebojów zaczęło się, gdy zespół skończył grać "Ohydę" i wybrzmiały pierwsze dźwięki "Zamków na piasku". Od tego momentu Panasewicz właściwie nie był potrzebny na scenie, bo publiczność ochoczo śpiewała kolejne przeboje zespołu.
Dalsza część koncertu najbardziej interesowała mnie w chwilach, gdy słyszałem utwory z połowy lat 80. -"Zamki na piasku", "Du du", "Kryzysowa narzeczona", "Fabryka małp", "Sztuka latania", "Marchewkowe pole", "Tańcz głupia, tańcz" i zaśpiewane przez całą zgromadzoną publiczność "Mniej niż zero". Do pozostałych nagrań nie mam już takiego sentymentu, a on właśnie przyciągnął mnie na koncert do Wytwórni. Nie jestem nadmiernym sympatykiem płyty "Tacy sami". W tym czasie słuchałem już zupełnie innej muzyki i to amerykańskie granie Lady Pank trochę mnie denerwowało. Ale przebojów "Zostawcie Titanica" i "Tacy sami" wysłuchałem w Łodzi bez przykrości. Podobnie jak pozostałych nagrań na koncercie.
Na plus muszę zapisać również nowy utwór zagrany przez zespół pt. "Motyle". Tekst napisany został przez starego tekściarza grupy Andrzeja Mogielnickiego. Nagranie w bardzo udany sposób nawiązuje do początków zespołu i niejako podsumowuje całą karierę formacji. Ma w sobie spory ładunek emocjonalny a nawet swoistą melancholię a przy tym jest chwytliwe. Trzeba też dodać, że Lady Pank zapewniła atrakcyjną oprawę sceniczną występu. W tle na ekranie wyświetlały się filmy ilustrujące kolejne utwory, były też zimne ognie a na koniec konfetti. Wprawdzie fanem Lady Pank nie zostałem, ale odbyłem podróż sentymentalną do dzieciństwa przekonując się, że zespół prezentuje się na żywo całkiem solidnie a na pewno atrakcyjnie. Gdyby ktoś chciał sprawdzić, to warto.
Andrzej Korasiewicz
30.11.2024 r.
Lista utworów:
Zabij to cz. II
1. Zabij to
2. Rolling Son
3. Tango stulecia
4. Czas na mały blues
5. Hotelowy kram
6. A to ohyda
7. To jest tylko rock and roll
8. Zamki na piasku
9. Du du
10. Kryzysowa narzeczona
11. Sztuka latania
12. Fabryka małp
13. Stacja Warszawa
14. Marchewkowe pole
15. Zawsze tam gdzie ty
16. Tacy sami (Jan & Kuba intro)
17. Mała wojna
18. Zostawcie Titanica
19. Tańcz głupia, tańcz
20. Motyle
21. Mniej niż zero
bis:
22. Na co komu dziś
23. Na Na