Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

iLiKETRAiNS, California Stories Uncovered, 30.11.2008 r., Piwnica 21, Poznań

iLiKETRAiNS (Wielka Brytania), California Stories Uncovered (Polska) - 30.11.2008 r., Piwnica 21, Poznań

iLiKETRAiNS to brytyjski zespół, założony w 2004 roku w miejscowości Leeds i - nie ukrywajmy - fenomen tamtejszej sceny muzycznej. Swój debiutancki album grupa wydała zaledwie rok temu, mimo to zdążyła już dorobić się miana jednego z głównych przedstawicieli brytyjskiego post rocka. Kapela intryguje zarówno ciężkim, posępnym i (przede wszystkim) zjawiskowym brzmieniem, jak i warstwą tekstową utworów, która nawiązuje do historii, a raczej do jej mrocznych, chociaż interesujących zakamarków. Na płycie "Elegies to Lessons Learnt" można usłyszeć między innymi o wielkim pożarze Londynu w 1666 roku, zabójstwie brytyjskiego premiera Spencera Percevala w roku 1812, czy procesie czarownic. Muzyka iLIKETRAiNS to pewnego rodzaju soundtrack, towarzyszący słuchaczowi w poznawaniu świata, ukazujący ciemne oblicze tego, co go otacza - są to brzmienia niezwykle majestatyczne, niekiedy mroczne i - co najważniejsze - hipnotyzujące. Członkowie brytyjskiej formacji jak nikt inny potrafią manipulować emocjami słuchaczy, uzewnętrzniając zarówno ich lęk, jak i fascynację czy poruszenie. Widać to przede wszystkim na koncertach - o tym, jaką moc mają występy iLiKETRAiNS Polacy mogli przekonać się latem roku 2007 na mysłowickim OFF Festivalu. Dla tych, którym było za mało wrażeń, lub którzy nie dotarli do Mysłowic, przygotowano niespodziankę - grupa ponownie wystąpiła w naszym kraju, tym razem odwiedzając Poznań. Zanim jednak mistrzowie magii weszli na scenę, publiczność miała okazję posłuchać rodzimego projektu - California Sories Uncovered.

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością formacji supportującej - wiedziałam tylko tyle, że pochodzi z Tczewa i ma na swoim koncie jedynie epkę. Przyznam szczerze, że pierwszymi dźwiękami, jakie dobiegły ze sceny, zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Panowie stworzyli niesamowity klimat - balansowali na granicy szaleństwa, idealnie łącząc delikatność z wariacjami, piękno z nieokiełznaną energią. Pierwsza myśl: jest w tym moc. Druga myśl: jest w tym ogromna moc. Trzecia myśl: jest w tym potęga. California Sories Uncovered trochę bawiło się wyczuciem słuchaczy - jestem pewna, że spora część publiczności zastanawiała się, czy to improwizacja, czy też zamierzone granie i utwory przemyślane od początku do końca. Jedno jest pewne - potrzeba dużych umiejętności i kunsztu, aby pozwolić sobie na taką zabawę. Nie tylko ja byłam pod wrażeniem - podczas występu kapeli spoglądałam na ludzi, znajdujących się w okolicach sceny i spokojnie mogę stwierdzić, że większość z nich patrzyła z niedowierzaniem w kierunku muzyków. Set trwał około pół godziny - co ciekawe, został tak zaplanowany, że całość była bardzo spójna i brzmiała jak jeden utwór. Jeżeli ktoś traci wiarę w polską muzykę. polecam projekt z Tczewa - dziś nie wyobrażam sobie, że ktoś inny poradziłby sobie lepiej w roli supportu iLIKETRAiNS.

Po tak sympatycznej niespodziance od Pomorzan, przyszła kolej na danie głównie - Brytyjczycy pojawili się punktualnie, zaczynając od "25 Sins", co - moim zdaniem - było strzałem w dziesiątkę. Wszyscy, którzy do tej pory zajmowali miejsca siedzące, podeszli pod scenę. Tutaj - tak samo, jak w przypadku supportu - nie było trudno zahipnotyzować słuchaczy (zwłaszcza, że sami muzycy sprawiali wrażenie pogrążonych w jakimś transie), a emocje po prostu krążyły w powietrzu. Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to rewelacyjne brzmienie perkusji - mocne i potężne, kierujące wszystkimi zagranymi utworami. Jeżeli jakiś instrument jest w stanie panować nad biciem serca, to właśnie perkusja i właśnie ta, za którą zasiada Simon Fogal. Nie da się ukryć, że każde nagranie było uczuciową bombą - wystarczyło trochę ponad godzinę, żeby w poznańskim klubie nostalgia i melancholia wymieszały się z dużą dawką energii, tworząc dynamit dźwięków.

Spore wrażenie zrobiły również wszechstronne umiejętności Guy'a Bannistera, który podczas koncertu miał sporo pracy - gitara, wokal, a wszystko na wysokim poziomie. Kolejną niespodzianką były nowe kawałki - nie wiem, jak będą brzmiały na wydawnictwie, ale na żywo zdecydowanie się sprawdziły. Wywołały taki sam entuzjazm, jak najbardziej cenione nagrania iLiKETRAiNS: "The Deception", "Spencer Perceval", albo "Terra Nova". Jedyne, na co mogłabym ponarzekać, to fakt, że bardzo często instrumenty wręcz zagłuszały wokal, przez co wsłuchiwanie się w tekst było niekiedy niemożliwe. Mimo wszystko, jestem pod naprawdę dużym wrażeniem - nie tylko umiejętności muzyków, ale także ich charyzmy, temperamentu i skromności. To bardzo dobrze, kiedy nie mówi się ot, tak sobie o statucie gwiazdy, lecz kiedy potwierdza się to tak magicznymi występami, jak ten w Poznaniu.

Emilia Stachowska
31.12.2008 r.