Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas

Kraftwerk, 20.09.2008 r., Hala Ocynowni, Kraków-Nowa Huta    

Kraftwerk, 20.09.2008 r., Hala Ocynowni, Kraków-Nowa Huta    

Festiwal Sacrum Profanum poświęcony był w tym roku muzyce niemieckiej. A takową trudno sobie wyobrazić bez zespołu, który wywarł największe piętno na współczesnej muzyce, nie tylko elektronicznej. Z jednej strony trudno emocjonująco zrelacjonować koncert „Robotów” - ot, czterech kolesi niemal przyklejonych do klawiszy, jednak mimo wszystko na taki koncert warto wydać jakiekolwiek pieniądze. Trzeba dodać, że bilety na Sacrum Profanum, podczas którego Niemcy zagrali trzy koncerty, były wyjątkowo tanie jak na polskie warunki.

Trudno wyobrazić sobie lepszą scenerię dla tej topornej, zmechanizowanej muzyki, niż Hala Ocynowni w Nowej Hucie. Klimat czuło się już przy wejściu na teren samej huty. Autobus wiózł widzów na miejsce koncertu przez kilka kilometrów wielkiego, starego kombinatu. A tam nic, tylko blacha, chłód i echo. W takim miejscu „Die Roboten” lub „Mensch Maschine” nabierają dodatkowego znaczenia. Co do wizualnej oprawy koncertu - trudno było spodziewać się czegoś innego, niż cztery lata temu w Warszawie - występy Kraftwerk od lat bowiem wyglądają tak samo. Podobnie repertuar - niemal identyczny, bez większych niespodzianek. A jednak nagłośnienie zdecydowanie lepsze, a i widoczność, nawet w ostatnich rzędach, nienaganna. I chyba lepiej było siedzieć właśnie na ostatnich miejscach - idealnie było widać nie tylko sam zespół i scenę, ale i dodatkowe wrażenia pogłębiała możliwość obserwowania wizualizacji nie na dwóch, a czterech ekranach.

Same wizualizacje bez zmian i dziś już chyba trudno wyobrazić sobie koncert Niemców bez nich - o ile w przypadku takiego „Taschenrechner" czy „Computerwelt” wystarczą dobre światła, bo same kawałki są dość taneczne i szybkie, to przy sennych „Tour de France” czy „Autobahn” to, co dzieje się na ekranach jest nie do przecenienia. I chyba właśnie przy wspomnianych powyżej utworach Kraftwerk lekko przesadzili z ich wydłużeniem - do mniej ekscytujących fragmentów wieczoru należą też „Neon Lichts” czy „Elektro Kardiogramm”. Tych porywających momentów było jednak znacznie więcej - rewelacyjny początek ze wspomnianym już „Mensch Maschine”, apokaliptyczne „Radio-Activität” czy „Vitamin”. Znakomicie wypadły także „Elektro Kardiogramm” i „Music Non Stop”. Oczywiście, wszyscy fani czekali na trzy momenty - „Das Model” (tu chyba nie należy tłumaczyć dlaczego), wspomniany „Taschenrechner”, niemal w całości zaśpiewany po polsku, z klasycznym „jestem operator i mam mini kalkulator” i „The Robots”, podczas którego zespół zastąpiły na scenie roboty - manekiny. Sami członkowie zespołu byli chyba bardzo zadowoleni z entuzjastycznego przyjęcia - koncert trwał prawie dwie godziny.

Hala ocynowni okazała się znakomitym miejscem na koncerty - miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni i nie tylko dla zespołów pokroju Kraftwerk, choć trzeba przyznać, że pasowali tam jak ulał. Prędkość wyprzedania biletów - ostatnie zniknęły z rynku na początku lipca - udowadnia, że muzyka Elektrowni, mimo tych 30-40 lat, jest nadal bardzo popularna w naszym kraju. Na każdym koncercie było ponad pięć tysięcy widzów. Oby tylko nie okazało się, że już wszyscy, którzy chcieli zobaczyć Kraftwerk, dzięki Sacrum Profanum spełnili swoje marzenie i zespół nie będzie miał po co do Polski wracać. Oby wrócił - stateczni, elektroniczni, zmechanizowani - tacy, jacy są teraz.

Tekst: Mateusz Rękawek 
Foto: Juliusz Sipika
21.09.2008 r.