The Residents, Warszawa, 09.09.2001 r., Sala Kongresowa PKiN
The Residents to legenda awangardy, która działa już ponad trzydzieści lat. W tym roku grupa ruszyła w trasę koncertową, by zaprezentować swój nowy projekt pt. "Icky Flix", podczas którego artyści prezentują historię grupy w nowych aranżacjach. Występy The Residents nie są zwykłymi koncertami a muzykę Amerykanów nie jest łatwo też zaklasyfikować. Z drugiej strony muzyka w występach The Residents nie jest czymś kluczowym, ale raczej dodatkiem do całego przedstawienia. 9 września mieliśmy możliwość obejrzeć przedstawienie Rezydenów w Sali Kongresowej w Warszawie. Dla mnie koncert był niezapomnianym przeżyciem.
Występ The Residents był pierwotnie planowany w Centrum Sztuki Współczesnej Zamku Ujazdowskiego. Spore zainteresowanie koncertem oraz ranga jaką The Residents mają, zmusiły organizatorów do poszukania miejsca bardziej dogodnego dla przyjęcia zespołu i sporej publiczności zainteresowanej imprezą. Ostatecznie już miesiąc przed wydarzeniem wiadomo było, że Rezydenci zagrają w Sali Kongresowej warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Organizatorzy zdecydowali, że osoby, które już wykupiły bilety w cenie 75 złotych, bez miejscówek, musiały wymienić je przed koncertem na bilety z miejscówkami. Początek koncertu zaplanowany został na godzinę 21.00 a wymianę biletów rozpoczęto o godź. 18.00. Muszę przyznać, że wszystko odbyło się sprawnie, nie było żadnych kolejek i problemów z wymianą.
Do Sali Kongresowej publiczność zaczęto wpuszczać po godzinie 20.00. Ludzi było sporo, ale nie miały miejsca żadne przepychanki i nie było tłoku. Moim zdaniem Sala Kongresowa doskonale sprawdziła się w tym zakresie. Było kilka niezależnych wejść i żadnych problemów związanych z dostaniem się do środka. Do samej Sali wszedłem po 20.30. Na scenie gotowa była już scenografia, przy której mieli zaprezentować się Rezydenci. Dziwne siatki to był jeden z jej elementów. Czas do rozpoczęcia koncertu umilała nam muzyka, jeśli się nie mylę Billa Laswella z wydawnictwa z cyklu Sacred System. Koncert rozpoczął się jednak z trzydziestominutowym opóźniemiem.
O godzinie 21.30 zgasły światła i na scenie pojawił się jeden z członków Residents z pilotem w ręce, próbując włączyć DVD co po chwili mu się udało. Na scenie zainstalowali się pozostali muzycy, zajmując miejsce za wspomniamy wcześniej siatkami, które po podświetleniu okazały się swgo rodzaju przezroczystymi parawanami. Nie trzeba dodawać, że muzycy wyszli na scenę w swoich słynnych "hełmofonach" ze świecącymi żarówkami. Dla kogoś kto widział to po raz pierwszy na żywo - wrażenie niezapomniane. Jeden z członków Residents oraz kobieta udzielali się wokalnie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Rezydenci od początku swojej działalności występują anonimowo. Z tyłu sceny na ekranie trwała prezentacja DVD. Cały występ miał charakter multimedialny.
Muzyka, bardzo dobrze zorganizowana gra świateł oraz prezentacja DVD na ekranie były czymś oszałamiającym. Każde kolejne nagranie rozpoczynało się prezentacją sterowaną jakby animowaną kostką widoczną na ekranie. Na program "Icky Flix" złożyły się nagrania znane z różnych okresów twórczości Residents w "nowych wersjach". Mieliśmy więc okazję usłyszeć m.in. słynny utwór "Hello Skinny" oraz zobaczyć nie mniej słynne video do niego.
W trakcie słuchania kolejnych nagrań zastanawiałem się jednak, czy muzycy rzeczywiście grają, czy wszystko jest z półplaybecku. Nie miałem watpliwości bowiem, że wokale są na żywo, ale muzyka już takiego wrażenia nie sprawiała. Moje obawy potwierdzała wymiana wrażeń po koncercie z innymi widzami. Organizator koncertu zapewniał jednak, iż zespół nie grał z playbacku i jak stwierdził: "jedynym dźwiękiem z DVD był odgłos przesuwania się kostki menu w przerwach między utworami". Całość występu trwała zaledwie ponad godzinę i zakończyła się około 22.50.
Nie obyło się jednak bez bisów. Członkowie The Residents wyszli ponownie na scenę i zaprezentowali praktycznie jednym ciągiem trzy nagrania a po ich zagraniu definitywnie pożegnali się z publicznością, zapaliły się światła i nastąpił koniec występu jednego z ważniejszych wykonawców zaliczanych do awangardy. Bisy odbywały się bez prezentacji DVD, która była zarezerwowana wyłącznie dla całościowo pomyślanego programu "Icky Flix". Przedstawienie The Residents było dla mnie sporym przeżyciem, choć ciężko jest mi zaliczyć je do przeżyć typowo koncertowych.
Andrzej Korasiewicz
10.09.2001 r.