Triosk, klub Jazzga, Łódź, 04.04.2007 r.
W łódzkim klubie Jazzga zebrało się czwartego kwietnia naprawdę dużo ludzi. Powodem spotkania był występ nu-jazzowego tria z Australii, Triosk. Nie przypuszczałem, że zjawi się aż tyle osób. Zaplanowany pierwotnie na 21, koncert odbył się około 40 minut później. Wypadający raczej delikatnie i dość subtelnie na płycie, Triosk rozpoczął koncert dość mocnym uderzeniem. Free jazzowwy początek zainicjonowany przez perkusistę, Laurenca Pikea, był niemałym zaskoczeniem. Pierwsze dwa numery to swobodna improwizacja, hałaśliwa, połamana dość szybko zagrana. Wydawało się, że zarówno basista Ben Waples oraz odpowiadający za piano plus laptop, Adrian Klumpes, grają co im się żywnie podoba. Muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało.
Po takim wstępie, Australijczycy wyciszyli się i zaczęli prezentować materiał z ostatniej płyty "The Headlight Serenade ". Mimo to, wciąż szeleszcząca sekcja była dominująca. To perkusista nadawał koncertowi brzmienie i rytm. O wiele mniej elektroniczni, za to mocno rozimprowizowani Australijczycy zawładnęli klubem na ponad godzinę. Triosk pokazał, że potrafi być zespołem żywiołowym, energetycznym, zupełnie innym niż na płycie. Elektronika była tutaj wybitnie drugim planem, natomiast mocno jazzujące podkłady były tym, co trio wysuwało na przód. Duże owacje ze strony licznie zgromadzonej publiki zaowocowały dwoma bisami z pierwszej płyty nagranej z Janem Jelinkiem. Były to zdecydowanie najlepsze utwory podczas koncertu. Elektronika tutaj dziko przygrywała do free jazzowych struktur.
Triosk zagrał naprawdę świetnie, konkretnie, bez owijania w bawełnę. Dobrze nagłośniony koncert, dużo ludzi - to wszystko wpłynęło na to, że był to jeden z najlepszych koncertów w klubie Jazzga jakie widziałem.
Tomasz Właziński
13.04.2007 r.