Voo Voo, Łódź, klub Wytwórnia, 25.03.2023 r.
Voo Voo to nie jest mój topowy wykonawca, ale grupę lubię jeszcze z czasów "Sno-powiązałki" a nigdy nie widziałem na żywo. Trzeba więc było nadrobić ten brak. Przede wszystkim nie przepadam za folkowymi elementami w twórczości zespołu, podobają mi się za to te bardziej psychodeliczne a także melodeklamacyjny wokal Waglewskiego oraz rzecz jasna jego pogrywanie na gitarze. Na pewno ciekawe są też teksty Waglewskiego. Większość to mądre zdystansowane spojrzenie na ludzkie słabości i niedoskonałości, które autor piętnuje.
Podoba mi się najnowszy materiał Voo Voo pt. "Premiera" (2022), który posłużył Voo Voo jako główny temat koncertu. Występ był właściwie prezentacją numerów z najnowszego albumu zespołu. Dzięki temu mało było etniczno-folkowych wycieczek a bardzo dużo jazzowo-psychodelicznego saksofonu Mateusza Pospieszalskiego oraz nucąco-rockowego feelingu Waglewskiego. Jeśli komuś przypadła do gustu "Premiera", na pewno spodobają się koncerty w ramach ogrywania albumu. Utwory prezentowane są w bardziej rozbudowanej i improwizowanej formie. Wszystko jest w otoczeniu dopieszczonej scenografii, która wraz z oprawą świetlno-wizualną robi spore wrażenie.
W ramach bisów usłyszeliśmy spowolnioną wersję "Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było", która mnie niezbyt przekonała. Na sam już koniec był utwór "Flota zjednoczonych sił". To właśnie ten klimat Voo Voo, fani grupy - chyba - kochają najbardziej, w końcu nieprzypadkowo utwór zamknął koncert. Do mnie jednak takie nagrania nie przemawiają. Na szczęście większosć występu była graniem z wysuwającymi się na czoło psychodelicznymi dęciakami Pospieszalskiego oraz rockowo-singer songwriterską charyzmą Waglewskiego. Cieszę się, że wybrałem się na koncert Voo Voo, bo to był bardzo dobrze spędzony wieczorny wieczór.
Andrzej Korasiewicz
26.03.2023 r.