Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Kafel, Warszawa, Zawieje - Requiem Records, 22.04.2023 r.

Kafel, Warszawa, Zawieje - Requiem Records, 22.04.2023 r.

Szczecińska formacja Kafel wystąpiła na XXIV części cyklu koncertów organizowanych przez niezależną wytwórnię Requiem Records w ramach sceny "Zawieje - kameralna scena koncertowa w sercu Requiem Records". Dla niewtajemniczonych parę słów o tym, czym są Zawieje. To pomysł, który zrodził się w głowie Łukasza Pawlaka, twórcy Requiem Records, polegający na zorganizowany sceny koncertowej w siedzibie swojej wytwórni w centrum Warszawy. Kameralność tej sceny koncertowej jest trochę wymuszona warunkami lokalowymi. W pomieszczeniu, w którym odbywają się koncerty nie zmieści się większa publiczność niż ok. 30 osób. To, co było ograniczeniem, stało się punktem wyjścia dla stworzenie głównego atutu Zawiej. Bo kto nie chce być na koncercie, podczas którego ma bezpośredni kontakt z wykonawcami, nikt się nie przepycha a odbiorca czuje się gościem, niemal równie ważnym jak sam wykonawca? Podczas koncertów nie istnieje bariera między wykonawcą a odbiorcą.

Nie jest to pomysł nowy. Kilkanaście lat temu stacja radiowa Roxy FM stworzyła cykl "Najmniejszy koncert świata", na którym publiczność stanowiło jeszcze mniej osób, bo od dziesięciu do dwudziestu. Koncerty odbywały się w warszawskiej kamienicy a podczas nich wystąpiły takie tuzy jak: Lech Janerka, Kult, Myslovitz czy Voo Voo. Requiem celuje w wykonawców mniej znanych, bardziej awangardowych, najczęściej tych, którzy znajdują się w katalogu samej wytwórni. Pierwsza część cyklu Zawiej miała miejsce w styczniu 2019 roku. A koncert grupy Kafel jest dwudziestym czwartym z tego cyklu.

Kafel to formacja, która powstała w latach 80. i należy do protoplastów polskiej odmiany muzyki łączącej zmimnofalowy chłód i dynamikę rodem z new beat/EBM. Takich grup w Polsce, poza Kaflem, praktycznie nie było, albo było ich niewiele. Był jeszcze Trumpets & Drums, byli Düsseldorf i Nowy Horyzont, był Wieloryb, były rzeszowskie grupy zimnofalowe, które wykorzystywały elektronikę, wcześniej była "Nowa Aleksandria" Siekiery. Jednak Kafel, podobnie jak np. Trumpet & Drums, był grupą używającą wyłącznie elektroniki. Nie było tutaj elementów rockowych. A to na przełomie lat 80. i 90., gdy grupa była najbardziej aktywna, było w Polsce czymś wyjątkowym i, nie oszukujmy się, czymś co było niemal gwarancją braku sukcesu. Publiczność w Polsce była wtedy nastawiona rockowo-metalowo, a muzyka elektroniczna - poza klasykami el music czy Jean Michelem Jarrem - była nieakceptowana i odrzucana jako "disco" i coś mało wartościowego. Elektronika musiała być łączona z elementami rockowymi, które najlepiej powinny być do tego dominującymi, by taką twórczość uznawano. Grupy, które tworzyły wyłącznie w oparciu o elektronikę, a przy tym stosowały rytmikę nawiązującą do sceny new beat/EBM, nie były rozumiane i z góry odrzucane. Dlatego takie formacje jak Kafel czy Trumpet & Drums - w przeciwieństwie do grających rock industrialny Agressivy 69 i Hedone - nie miały szans się przebić. To były czasy rodzącej się sceny grunge i rosnącej popularności Kultu oraz T.Love. 

Tym bardziej występ grupy w składzie: Andrzej Kwinto – wokal, Darek Krzywański – muzyka, zapowiadał się wyjątkowo. Kafel zaprezentował swój tradycyjny repertuar, w części pochodzący z kasety "Egzalte" (1992) >>, na co publiczność reagowała żywiołowo‎. Do tego stopnia, że występ zaplanowany na 50 minut, trwał o 20 minut dłużej, bo grupa bisowała. Najlepiej jednak sami wszystkiego posłuchajcie i zobaczcie, bo Requiem udostępnia koncerty, które mają miejsce na scenie Zawiej na swoim kanale youtube.

Po koncercie, szef całego przedsięwzięcia, Łukasz Pawlak rozdał wszystkim certyfikaty uczestnictwa w wydarzeniu, jak to zwykle czyni się po ukończonym szkoleniu. Bo i trochę elementy tego szkolenia wystąpiły. Wśród publiczności były różne osoby, najczęściej aktywne na scenie niezależnej w różnej formie. Łukasz Pawlak wykorzystał to, by zagaić rozmowę o różnych aspektach funkcjonowania i popularności wśród melomanów, grup niszowych, jakie w większości sam wydaje. Głównym zdiagnozowanym zjawiskiem było to, że dzisiejsi młodzi nie słuchają grup i stylistyki, które 20-30 lat temu były uważane za progresywne przez ówczesnych młodych, obecnie nadal młodych, ale głównie duchem ;). Choć czasami zdarzają się wyjątki, jak np. jest w przypadku grupy Swans, która w latach 80. była słuchana przez progresywnie - nie mylić z rockiem progresywnym - nastawioną publiczność, a i dzisiaj formacja wzbudza szacunek współczesnych młodych poszukujących brzmień. Rzeczywiście, nie wiadomo do końca dlaczego Swans od kilkunastu lat stał się grupą słuchaną również przez młodych, a inni wykonawcy z tego samego kręgu, nie. Czy jest szansa, by Kafel przeżył taki revival, jak np. Swans - oczywiście wszystkie proporcje zachowujemy? Teoretycznie szansa powinna być. Chociażby dlatego, że w Kaflu zaczynała Katarzyna Nosowska, co na pewno może stanowić promocyjną dźwignię dla Kafla. Pytanie tylko, czy muzyka grana przez Kafla do tego się nadaje? Czy taki oldskulowy zimny new beat/EBM jest stylistyką, która może kogoś z młodych dzisiaj porwać? Wydaje mi się, że jednak to muzyka głównie dla poszukiwaczy bibelotów z przeszłości, a nie progresywnej muzyki przyszłości. Choć nigdy nic nie wiadomo.

Andrzej Korasiewicz
28.04.2023 r.