Artykuły

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Polska nowa fala i stereotypy undergroundu

Polska nowa fala i stereotypy undergroundu

Rafał Księżyk "Fala. Rok 1984 i polski postpunk"
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2025-03-05
Liczba stron: 440
Język: polski

Specyfika polskiej nowej fali

Po przeczytaniu książki "Fala. Rok 1984 i polski postpunk" mam mieszane uczucia. Z jednej strony autor wykonał kawał solidnej roboty opisując zjawisko "polskiej nowej fali", z drugiej strony siłą rzeczy zrobił to ze swojej perspektywy, która nie zawsze jest mi bliska. Mimo tej małej niedogodności efekt pracy Księżyka robi wrażenie a książka nie pomija tych najważniejszych zjawisk nowej fali. Znamienne jest to, że za punkt zwrotny  polskiej nowej fali autor uznaje rok 1984. To wtedy odbyła się najsłynniejsza edycja festiwalu w Jarocinie z występem punkowej Siekiery na czele oraz rozpoczął się prawdziwy wysyp grup nowofalowych. A przecież w 1984 roku w zachodniej części Europy muzyka post-punkowa (termin nie używany w Polsce w latach 80.) właściwie wygasała i przeobrażała się w szeroko rozumianą scenę "independent" (indie). Tymczasem w Polsce, w rzeczywistości siermiężnego, sowieckiego socjalizmu, to właśnie wtedy "nowa fala" wybuchła a jej zwieńczenie nastąpiło w drugiej połowie lat 80. na scenie rzeszowskiej. Mieliśmy zatem do czynienia ze znacznym opóźnieniem w recepcji tej muzyki w Polsce. 

Początki nowej fali w Polsce

Choć już w 1980 roku odbył się I Przegląd Nowofalowych Grup Rockowych w klubie Od Nowa w Toruniu (8–9 listopada 1980 roku) a wcześniej 8-10 sierpnia 1980 roku w Kołobrzegu I Ogólnopolski Przegląd Zespołów Rockowych „Nowej Fali", to zjawisko "nowej fali" zostało przyhamowane poprzez wprowadzenie na terenie "Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej" 13.12.1981 roku stanu wojennego, który oznaczał zakaz organizowania wszelkich imprez masowych, wprowadzenie godziny milicyjnej i nakładał na obywateli inne ograniczenia. 

W polskich realiach pojęcie "nowej fali" mieszało się początkowo z rozwojem punk rocka jako takiego. O ile w Wielkiej Brytanii zasadniczo - pomińmy dla czytelności wywodu formacje takie jak The Stranglers czy Ultravox z Johnem Foxxem - najpierw narodził się punk rock a następnie, w wyniku znużenia zjawiskiem, post-punk, o czym pisze chociażby Simon Reynolds [czytaj artykuł >>] , o tyle w Polsce pierwsze grupy, uważane za punkowe, jak: Kryzys czy Tilt, w dużym stopniu od początku brzmiały post-punkowo. Nazywano je naprzemiennie "nowofalowymi" i "punkowymi". Na festiwalu "nowej fali" w 1980 w Kołobrzegu zagrali m.in. KSU, Kryzys, Tilt, Deadlock, Fornit, czyli formacje uważane za pierwsze w Polsce grupy punkowe. 

Jarocin, Riviera-Remont, Poza Kontrolą

Gdy restrykcje związane ze stanem wojennym zaczęły słabnąć (ostatecznie zniesiono go w lipcu 1983 roku), punktem centralnym spotkań zwolenników punk rocka oraz nowej fali stał się w Polsce festiwal w Jarocinie. Festiwal od 1983 roku zmienił nazwę z Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Młodej Generacji na Festiwal Muzyków Rockowych w Jarocinie a zarządzanie nim przejął Walter Chełstowski, który stawiał przede wszystkim na promocję grup nowofalowych, w szczególności zimno-falowych. To na podglebiu Jarocina narodziła się chociażby Aya Rl. 

Wcześniej istotną rolę odegrał również Grzegorz Brzozowicz, który po powrocie z Jugosławii postanowił ożywić polską scenę rockową promując grupy nowofalowe, a ponieważ za wiele ich w Polsce nie działało, to rozpoczął od sprowadzenia do Polski nowofalowych grup jugosłowiańskich takich jak: Šarlo Akrobata i Električni Orgazam. Od 1981 roku Brzozowicz organizował w warszawskim klubie „Riviera-Remont” koncerty polskich już grup nowofalowych a w połowie lat 80. zarządzał festiwalem "Poza Kontrolą".

Siekiera z Puław i scena rzeszowska - czyli esencja nowej fali

Po występie w 1984 roku w Jarocinie punkowej Siekiery a następnie opuszczeniu pod koniec tego roku grupy przez Tomasza Budzyńskiego, który w międzyczasie założył z Robertem Brylewskim Armię, Siekiera przeistoczyła się w zespół nowofalowy. Tomasz Adamski stworzył w 1985 roku nowy materiał, który w następnym roku ukazał się na płycie wydanej przez Tonpress jako "Nowa Aleksandria". Ten fakt Księżyk opisuje jako jedno z kluczowych wydarzeń dla narodzin dojrzałej wersji polskiej nowej fali i trudno z tym polemizować. 

Drugim elementem, który Księżyk szczegółowo opisuje to środowisko rzeszowskie i grupy, które w nim funkcjonowały: One Million Bulgarians, 1984, Noah Noah, Aurora, No Smoking. To one w drugiej połowie lat 80. stały się najbardziej wpływowymi w Polsce. Księżyk szczegółowo przedstawia losy zarówno puławskiej Siekiery, jak i sceny rzeszowskiej, ze szczególnym uwzględnieniem jej liderów  - Piotra Liszcza "Mizernego" (1984) i Jacka Langa (One Million Bulgarians). To wciągające historie i chociażby dla nich warto sięgnąć po książkę Księżyka, bo co do znaczenia dla nowej fali Siekiery i grup z Rzeszowa panuje, jak sądzę, powszechny konsensus. 

Podobnie dużo miejsca Księżyk poświęca bydgoskiej grupie Variété, która ma dla wielu status kultowy. Sam autor zauważa jednak, że poza początkami, w istocie Variété niewiele miało wspólnego z nową falą. Dodatkowo, jako jedna z niewielu grup nowofalowych zaczęła grać muzykę nowofalową pomijając zainteresowanie punk rockiem. Mimo wszystko uczynienie z Variété jednego z bohaterów książki wydaje się uzasadnione. Lektura na temat perypetii zespołu i związków środowiska bydgoskiego z rodzącą się w lata 90. sceną yassową jest zwyczajnie ciekawa. Kontrowersyjne w książce "Fala. Rok 1984 i polski postpunk" dla mnie jest co innego. 

Underground, awangarda i kontrowersje

Choć autor wymienia w książce choćby jednozdaniowo wszystkie istotne formacje nowofalowe, to jednak zamiast poświęcić więcej miejsca np. grupie Madame czy Made in Poland, które w połowie lat 80. były jednymi z bardziej charakterystycznych zespołów nowofalowych, woli skupić się na opisywaniu zjawisk z pogranicza awangardy i muzyki eksperymentalnej. Dlatego czytamy o mało znanych poza głębokim undergroundem grupach takich jak: Hiena z Łańcuta czy Kirkut-Koncept Ireneusza Sochy z Dębicy. Te niszowe projekty znane były w latach 80. garstce osób, nie miały nawet własnej publiczności, o czym wspomina sam Księżyk. Przede wszystkim jednak ich związek z nową falą jest dyskusyjny. Wprawdzie ciekawie i o nich poczytać, ale jednak wolałbym więcej informacji na temat wspomnianego Madame. Zamiast tego otrzymujemy szczegółowy opis powstania i rozwoju grupy Hiena, która pod wcześniejszą postacią "Chiena Cmentarna" zostaje nawet uznana przez Księżyka za pierwszą nowofalową grupę w Polsce. Tę kontrowersyjną w moim przekonaniu tezę ma uwiarygadniać to, że formację współtworzył Bohun z KSU. 

Księżyk opisuje również historię powstania ARS2, wydawnictwa Henryka Palczewskiego, który zajmował się głównie promocją muzyki z kręgu kraut-rocka, Rock in Opposition i innych form muzyki awangardowej i eksperymentalnej. Wszystko pięknie, ale to nie były kluczowe zjawiska dla nowej fali w Polsce. Oczywiście Księżyk ma prawo do własnej perspektywy pisząc książkę i z tego prawa w pełni korzysta, ale właśnie z tego biorą się moje mieszane uczucia po lekturze.

Autor posługuje się typowymi stereotypami charakterystycznymi dla części środowisk "undergroundowych". Aya Rl to dla niego grupa popowa o charakterystyce "rocka stadionowego". O wyjątkowym zjawisku, którym był kielecki nowofalowo-synthpopowy Dom Mody, jedynie wspomina jako czymś marginalnym. Jednocześnie kilkadziesiąt stron poświęca co najmniej tak samo marginalnej formacji Hiena. A może warto było zamiast tego więcej napisać o zespole Mikrofony Kaniony? 

Księżyk pomija lub pomniejsza aspekt popowy nowej fali. Prawdą jest, że w polskich realiach tego popowego wymiaru za dużo nie było, ale właśnie wspomniana Aya Rl, którą autor dyskredytuje jest jego czołowym przedstawicielem. Poza tym istniało również zjawisko wpływu nowej fali na wykonawców z kręgu polskiego rocka tzw. "głównego nurtu", czego najlepszym przykładem była Republika. Ale nawet gdy autor pisze o Republice, która ma bezsporne zasługi dla rozwoju nowofalowego środowiska toruńskiego, to pisze o niej z niechęcią i wyraźnym zaznaczeniem, że to "farbowane listy", bo zaczynali jako grupa prog rockowa. O grupie Maanam w książce właściwie nie ma nic, poza drobnymi wzmiankami przy okazji wspominania innych formacji. A przecież zjawisko "post-punku" czy "nowej fali", patrząc ogólnoświatowo, ma również swój bezsprzeczny wymiar popowy. W książce Simona Reynoldsa "Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984", autor mimo niechęci do popu, poświęca sporo uwagi opisaniu zjawiska tzw. "new popu", które narodziło się w wyniku "post-punku". 

Gdy Księżyk cytuje Chełstowskiego, który najpierw zachwycał się gwiazdami Muzyki Młodej Generacji a następnie zaczął promować nową falę, to nie potrafi tego ze sobą pogodzić. Choć nie potępia Chełstowskiego, przyznając, że prawdopodobnie jego zachwyt nad muzyką nowofalową był szczery, to tłumaczy to sobie tym, że Chełstowski to jednak bardziej "działacz" (w domyśle: ignorant). W tej logice nie ma miejsca dla osób, które lubią zarówno prog-rockowy Exodus z Komendarkiem jak i nową falę. Warto zaznaczyć jednak, że Księżyk nie jest w takim postrzeganiu muzyki osamotniony. Autor prezentuje  myślenie o muzyce charakterystyczne dla znacznej części polskiego "undergroundu". 

Simon Reynolds w swojej książce o post-punku pisze o tym, że post-punk powstał w wyniku odrzucenia prostoty punka i oznaczał m.in. sięgnięcie do wyśmiewanej wcześniej muzyki prog-rockowej. I nie chodziło tylko o "kraut rock" i awangardę art rocka, ale również o klasyczne grupy progowe takie jak Pink Floyd, czego dowodym choćby John Lydon. Lydon w czasach Sex Pistols paradował w koszulce z napisem "i hate Pink Floyd". Później wyjaśniał, że to była zgrywa i prowokacja. W wywiadzie dla "Uncut" w 2014 roku mówił: "Cała ta sprawa z „I hate Pink Floyd” to kupa śmiechu. Każdy, kto brał ją na poważnie, potrzebuje sobie wymienić głowę. Tak się składa, że uwielbiam wczesne Pink Floyd z Sydem Barrettem, który swoją drogą był pierwowzorem Sida Viciousa, a nawet niektóre rzeczy z lat 70. Po prostu nie trawiłem założenia, że są świętsi od Boga i są nietykalni."

Mimo powyższych uwag trzeba podkreślić, że książkę "Fala. Rok 1984 i polski postpunk" czyta się jednym tchem. Jest dobrze napisana i zawiera masę ciekawych informacji. Jeśli wziąć poprawkę na autorskie spojrzenie Księżyka na nową falę a także "undergroundowe" stereotypy, którymi się posługuje, to na pewno warto zapoznać się z tą lekturą.

Andrzej Korasiewicz
17.03.2025 r.