Relacje z koncertów

Zaobserwuj nas

Depeche Mode, 02.08.2023 r., Stadion Narodowy, Warszawa

Depeche Mode, 02.08.2023 r., Stadion Narodowy, Warszawa

To mój kolejny, piąty, koncert Depeche Mode, po którym znowu pozostaje mi niedosyt. Na pewno za późno zobaczyłem grupę po raz pierwszy na żywo, bo było to w 2006 roku, również w Warszawie, na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, a więc w czasach, gdy forma zespołu nie była już najwyższa. Czasu cofnąć się nie da, wcześniej nie było mi dane być na koncercie DM. Jednak cały czas łudzę się, że może tym, kolejnym razem uda mi się zobaczyć i usłyszeć coś więcej niż namiastkę dawnej świetności zespołu. Bo tę namiastkę regularnie otrzymuję i tym razem też tak było, ale więcej niż namiastki już nie. Nie mogło być jednak inaczej, skoro na kolejnych trasach - tym razem również - Depeche Mode cały czas grają te same utwory, wzbogacone o kilka najnowszych. A przecież grupa ma tak bogaty repertuar, w którym można przebierać... 

Przyznam, że przy "Walking in My Shoes", "Everything Counts", "World in My Eyes" czy "Personal Jesus" serce znowu zabiło trochę mocniej. Jednak już wykonania "Stripped" czy "Never Let Me Down Again" nie przekonały mnie. Zabrzmiały trochę topornie, bez właściwego feelingu. Wbrew większości fanom DM, nie przepadam za utworem "Enjoy the Silence", który niemal zawsze jest głównym, często finałowym punktem programu, dlatego usłyszenie go raz kolejny pozostawiło mnie dokładnie obojętnym. Zamiast wałkowanego na każdym koncercie "Just Can't Get Enough" wolałbym usłyszeć inne, starsze utwory, np. "See You", "New Life", "Leave in Silence" czy "Get the Balance Right!”. Albo cokolwiek innego, czego panowie nie grają na każdej trasie. Próżne jednak moje oczekiwania.  

Najwyraźniej panowie mają już trudność w przygotowaniu starszego, dawno nie granego materiału i wolą bazować na sprawdzonych wielokrotnie koncertowo nagraniach, bo jest to dla nich łatwiejsze. Rozumiem to, bo muzycy są coraz starsi, sił i chęci coraz mniej, a wiadomo, że większość fanów i tak będzie zachwycona. Trzeba więc pogodzić się z tym, że innych numerów przygotowanych na trasy nie będzie, bo forma Gore'a i Gahana nie jest na fali wznoszącej. Wiek robi swoje. Dobitnie przekonaliśmy o tym chociażby przy wykonaniu "A Question of Lust", podczas którego ewidetnie było coś nie tak z głosem Gore'a. 

Miałem nadzieję, że koncert - poza kilkoma starymi klasykami - uratują utwory z nowej płyty, która podoba mi się (Depeche Mode - Memento Mori (recenzja) >>). Początek był według mnie nawet obiecujący - "My Cosmos Is Mine", "Wagging Tongue". To nie są moje ulubione numery z "Memento Mori", ale nie są złe a na koncercie były jakimś powiewem świeżości. Jednak poza nimi, z nowej płyty muzycy zagrali jeszcze tylko "Ghosts Again", który wypadł co najwyżej poprawnie oraz niezbyt ceniony przez mnie "Speak to Me". Zabrakło moich ulubionych: "People Are Good", "Never Let Me Go", czy innych ciekawych: "Caroline's Monkey", "My Favourite Stranger".

"World in My Eyes" był dedykowany zmarłemu Andy Fletcherowi. Podczas jego wykonywania, na telebimie wyświetlało się zdjęcie Andy'ego. Nie do końca powiodła się akcja fanów DM z górnej trybuny na wprost sceny. Światła laterk miały ułożyć się w napis "Fletch", ale nie udało się tego zrobić w sposób całkiem czytelny. 

To był tez mój pierwszy w ogóle i pewnie ostatni koncert na Narodowym. Wprawdzie dźwięk nie był aż tak tragiczny, jak wszyscy mnie ostrzegali, choć rewelacji nie było. Jednak tak duży obiekt sprawia, że odbiór koncertu jest zupełnie na innym poziomie niż w mniejszych salach koncertowych - nawet takich jak duża hala. Większość uczestników koncertu, niezależnie od tego czy znajduje się na trybunach czy na płycie, niewiele może zobaczyć. Nawet obraz na telebimach jest słabo widoczny. To według mnie powoduje, że jeśli nie jest się blisko sceny na płycie, albo w bliskich, dolnych sektorach na trybunie, to właściwie poza atmosferą koncertu niewiele z niego można wynieść (muzycznie i wizualnie). Według mnie organizowanie koncertów w takich miejscach a na pewno uczestniczenie w nich, jest pozbawione sensu.

Obiektywnie należy dodać, że większośc fanów szalała na kolejnych utworach i wyraźnie była zadowolona z wieczoru na Stadionie Narodowym. Dla mnie subiektywnie najlepszymi momentami koncertu były numery: "Walking in My Shoes", "Everything Counts" i "Personal Jesus". Ale to są utwory, które nawet przy nieco gorszym wykonaniu, nie mogą pozostawić obojętnym. Ciekawe było akustycznie zagrane "Strangelove", ładnie zabrzmiało też "Waiting for the Night". Nie zmienia to jednak faktu, że moim marzeniem jest być na koncerie Depeche Mode, na który składa się repertuar złożony w większości z utworów z lat 80. i początku lat 90. w klasycznym brzmieniu, a tego nie otrzymałem, podobnie jak nie było najciekawszych numerów z nowej płyty. Dlatego czuję niedosyt. Podobno Forced To Mode zapewniają doznania, których oczekuję. Może w końcu się wybiorę na ich występ? Wolałbym jednak oryginał...

Andrzej Korasiewicz
03.08.2023 r.

setlista:

Speak to Me (Outro)
1. My Cosmos Is Mine
2. Wagging Tongue
3. Walking in My Shoes
4. It's No Good
5. Sister of Night
6. In Your Room (Zephyr Mix)
7. Everything Counts
8. Precious
9. Speak to Me
10. A Question of Lust
11. Strangelove (Acoustic, sung by Martin)
12. Ghosts Again
13. I Feel You
14. A Pain That I'm Used To (Jacques Lu Cont Remix)
15. World in My Eyes (Dedicated to Andrew Fletcher)
16. Wrong
17. Stripped
18. John the Revelator
19. Enjoy the Silence

bis:

20. Waiting for the Night (Peter and Christian on keyboards)
21. Just Can't Get Enough
22. Never Let Me Down Again
23. Personal Jesus