Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Autechre - Ep7

Autechre - Ep7
1999 Warp

0.1. Untitled    6:43
0.2. (silence)    3:04
1. Rpeg    6:00
2. Ccec    4:59
3. Squeller    4:37
4. Left Blank    6:40
5. Outpt    7:12
6. Dropp    3:16
7. Liccflii    4:57
8. Maphive 6.1    8:18
9. Zeiss Contarex    6:33
10. Netlon Sentinel    4:06
11. Pir    3:31

"EP7" to płyta z najmniej lubianego przeze mnie okresu twórczości Autechre. Mimo to, po zapoznaniu się z nią, muszę stwierdzić, że płyta jest bardzo dobra. Nie lubiłem zabaw z nieskończonym przekształcaniem dźwięku i towarzyszącej temu płyciźnie strukturalnej utworów na "LP5". Utwory na "EP7" są bardziej subtelne w swoim brzmieniu i wciągają słuchacza. O ile pierwszy, całkiem niezły "rpeg" jeszcze nie zapowiada burzy dźwięków, tak miłej dla ucha każdego fana Autechre, to kolejny "ccec" urzeka swoim wolnym rytmem i wplecioną, poszatkowaną przemową jakiegoś mężczyzny - choć może mi się tylko tak wydaje a dźwięk jest w stu procentach syntetyczny? W "squeller" na cyfrowy szum nałożony jest ni to rytm, ni to melodia nasuwająca jak najlepsze skojarzenia z albumem "Chiastic slide". "Left Blank" to troche 'click techno' z racji krótkiego perkusyjnego dźwięku, który atakuje nasze nieprzygotowane uszy. Melodia, rozwalona w trzy światy, przypomina niechlubnie "LP5", lecz tutaj służy daleko lepszej estetycznie całości. O "outpt" należy tylko powiedzieć, że jest jedynym kawałkiem, który po prostu jest nudny. "Dropp" tworzy swoją melodią klimat zagrożenia, znany choćby ze świetnego "Anvil Vapre EP". Po chwili wchodzi niszczący rytm i znowu w naszym odtwarzaczach gości Autechre w pełnej formie. "liccfli" brzmi jak wyjęty z "LP5", ale po pewnym czasie staje się znośny. Dalej jest po prostu super: "maphive 6.1" zaczyna się bębnem i prostymi klawiszami. O ile melodia gra sobie spokojnie, to perkusja ma tendencje do zniekształceń, ale potem znów wraca do normy i cykl się powtarza. Swoją drogą nie spodziewałbym się po Autechre tak miłej dla uszu melodii, raczej jest to domena ich kolegi z wytwórni - Aphex Twina. "Zeiss Contarex" i "Netlon Sentinel" to przykład piękna w szorstkim świecie hałasu. Ostatni na płycie "Pir" to piękna melodia otoczona trzaskającym rytmem , znowu porównania z Aphex Twin nasuwają się same, zwłaszcza ze świetnymi "Flim" i "Iz-Us" z ep-ki "Come to Daddy". 

Podsumowując, dla mnie "EP7" to swoiste zadośćuczynienie za fatalną "LP5" i tak ją traktując można stwierdzić, że ta płyta a w zasadzie ep-ka, jak wskazuje tytuł, jest świetna. Jej wartość podnosi także fakt, że nagrana, nazwana i zakwalifikowana jako ep-ka kosztuje dużo mniej niż "płyty długogrające", mimo że trwa ok. 70 minut. A, byłbym zapomniał - na płycie jest 'hidden track', wystarczy przewinąć utwór pierwszy do ok. - 9.30 minuty! [7/10]

matis_keynell
26.03.2002 r.