Cieplarnia - Przebudzony
2009 2.47 Records/EMI Music Poland
1. Do wtóru i bez końca
2. Ze snu
3. Nie ja sam
4. Pokochaj inercję
5. Toczy twoje wnęrze
6. Aberracja
7. Czekałem
8. Płoń, płoń
9. Wieńce
10. Bez słońca
Czasami jest tak, że do pewnej muzyki trzeba dojrzeć. Niekoniecznie dlatego, że jest to twórczość szczególnie wybitna. Można zwyczajnie trafić na moment, kiedy dana płyta "nie wchodzi". Niby wiadomo, że muzyka jest obiektywnie rzecz biorąc dobra, kompozycje są w porządku, do brzmienia nie można się przyczepić, teksty nie są szczególnie głupie a stylistyka jest w twoim typie. A jednak coś nie zaskakuje. Po odleżeniu się, przychodzi chwila, kiedy wszystko zaczyna "trybić". Tak właśnie miałem z płytą Cieplarni. Leżała u mnie ponad dwa lata i dopiero niedawno "chwyciła". To niejako wytłumaczenie dlaczego tak długo zwlekałem z recenzją.
Cieplarnia to rzeszowski projekt, który w 2009 roku zelektryzował miłośników polskiej sceny nowofalowej z lat 80. Grupa zupełnie otwarcie postanowiła nawiązać do twórczości takich wykonawców jak: Madame, Made In Poland, Variete, 1984. Nawiązanie jest dosłowne, poniewaz Maciej Dobosz, wokalista Cieplarni, wraz z kolegami postanowili nagrać płytę, która będzie odtwarzać tamto brzmienie. Ze szczególnym uwzględnieniem klimatu charakterystycznego dla tzw. "sceny rzeszowskiej". Trzeba przyznać, że pomysł został zrealizowany zadziwiająco dokładnie. Brzmienie uzyskane na "Przebudzonym" jest bardzo zbliżone do tego z lat 80. Najbardziej przypomina trzy zespoły: Made In Poland, 1984 i Variete. A ponieważ każda z tych grup miała swój własny, charakterystyczny dla siebie klimat, wytworzenie takiego klimatu udało się również Cieplarni. Bo Cieplarnia nie przypomina w całości żadnego z wymienionych zespołów. W poszczególnych utworach pobrzmiewają jedynie echa muzyki wymienionych. Rzeszowianom udało się uzyskać własne brzmienie, tworząc tym samym nowy rozdział muzyczny polskiej nowej fali.
Mam jednak jeden zarzut do tej płyty. Oczywiście wynika to z mojego subiektywnego podejścia do muzyki. Mimo iż z brzmieniem muzyki Cieplarni jest wszystko w porządku, nieco monotonne są kompozycje. Tzn. w przypadku nowej fali pewna monotonność, w sensie motoryczności i pospunkowej transowości, jest niezbędna. Jednak ja oczekuję od takich płyt, jako pewnego urozmaicenia, "nowofalowego hitu". Każdy wykonawca nowofalowy miał taki numer. Variete ("I znowu ktoś przestawił kamienie"), Madame ("Sybilla", "Gdyby nie szerszenie"), 1984 ("Specjalny rodzaj kontrastu", "Ferma hodowlana"), Milion Bułgarów "("Czerwone krzaki"), Made In Poland ("Ja myślę"). Taki "hicior" dodaje płycie "kopa", ale i świadczy o tym, że muzycy potrafią taki, bardziej przebojowy, numer stworzyć. Bo wbrew pozorom nie jest to łatwe. I właśnie tego oczekiwałbym od ewentualnej następczyni "Przebudzonego". Oprócz mroku, dołu i nowofalowego brzmienia, proszę o nowofalowy "przebój". Wtedy uznam, że Cieplarnia jest zespołem kompletnym. [7/10]
Andrzej Korasiewicz
01.03.2012 r.