The Cure - Faith
1981 Fiction
1. The Holy Hour
2. Primary
3. Other Voices
4. All Cats Are Grey
5. The Funeral Party
6. Doubt
7. The Drowning Man
8. Faith
Niektóre albumy przypominają dobre wino - im dłużej czekają na to, żeby je odkryć, tym większą wartość przedstawiają potem dla odbiorcy. Nie inaczej jest z "Faith" The Cure. Byłem bardzo zaskoczony tym, jak bardzo dobra płyta mogła zalegać dobrych kilka lat na mojej półce i zwyczajnie kurzyć się, o ile akurat bardzo sporadycznie nie słuchałem jej. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie utwór "Other Voices", gdy kilka lat temu wykonywał go wrocławski zespół Bete Noire podczas koncertu w Galerii Off... Jednak nie zmieniło to zbytnio mojego stosunku do "Faith" - aż do dzisiaj i pewnego mglistego poranka...
"The Holy Hour" świetnie oddaje ten nastrój, razem z tekstem Roberta Smitha, który w czasie nagrywania albumu pogrążony był w rozmyślaniach na temat religijności i sensu wiary u człowieka. Utwór z silnie dominującym basem, gitarą schowaną na drugi plan, ma nastrój tajemniczości, wprowadzając słuchacza w świat "Faith". Zaraz po nim następuje "Primary" - przez wiele lat mój zdecydowany faworyt. Chyba najbardziej chwytliwy kawałek, wyznaczony zresztą na singiel promujący album - z dudniącym basem, przestrzenną minimalną gitarą oraz Smithem wyśpiewującym całemu światu kolejną swoją skargę na jego porządek. "Other Voices", o którym wspomniałem, tworzy wraz z dwoma poprzednimi kawałkami - najbardziej klasyczną w swej formie "cold wave'ową trylogię" na płycie. Niezwykle chwytliwy w swoim stylu - również znalazł się na singlu. Ponownie mamy tu typowy dla wczesnego The Cure układ - dominujący bas Simona Gallupa, "klaustrofobiczną" gitarę Smitha i monotonne bębny Tolhursta - wszystko doprawione wokalem Roberta dochodzącym jakby z tła, z oddali...
Wydanie "Faith" oraz poprzedzającego go "Seventeen Seconds" zbiegło się w czasie z samobójczą śmiercią Iana Curtisa, wokalisty Joy Division - więc ich ukazanie się przyćmił album "Closer", wraz z całą otoczką męczeństwa wykreowaną natychmiast przez mass media. Wpływy ostatniego nagrania manchesterskiego kwartetu wyraźnie słychać od utworu "All Cats Are Grey" - tak jakby wyciągnąć całą esensję Joy Division'owskich "Decades", "Heart And Soul" oraz "Passover" i stworzyć z nich całkiem nową jakość, nasączoną dodatkową dawką mroku i tajemniczości. Zresztą jeśli już o "Decades" mowa - wystarczy posłuchać "The Funreal Party"... Zaraz potem podniosły nastrój burzy "Doubt" - drugi po "Primary" szybki utwór. Ponownie porównując tę muzykę do twórczości Joy Division - zupełnie jakby słuchając "Decades", zaraz potem puścić "Something Must Break Now" - tyle że w przypadku The Cure więcej jest desperacji, mniej zaś rozpaczy i poczucia nieuchronnej klęski. "The Drowning Man" świetnie kontynuuje temat wolniejszych, bardziej nastrojowych utworów, wraz z tytułowym "Faith" doskonale podsumowując wymowę całej płyty.
Muszę przyznać, iż od czasu dokładnego wysłuchania, "Faith" The Cure stał się jednym z ważniejszych albumów - zawsze leżących w bliskim sąsiedztwie mojego odtwarzacza... Niewątpliwie bardziej dojrzały od "Seventeen Seconds", nie posiada jeszcze tragizmu i ciężaru "Pornography". Tym niemniej, gdyby nie został nagrany - kto wie, czy istnienie całego The Cure miałoby w ogóle sens...
Adam Pawłowski
31.01.2005 r.