Diary of Dreams - Freak Perfume
2002 Accession/EFA
1. Traum:A 6:09
2. The Curse 5:34
3. O'Brother Sleep 4:59
4. Chrysalis 6:00
5. Traumtänzer 4:46
6. Rebellion 5:38
7. Bastard 4:30
8. Amok 5:12
9. She 4:34
10. Verdict 6:40
11. Play God! 4:58
12. She And Her Darkness 5:39
13. The Curse (Freak-Edit) 4:40
14. Amok (Dj Gb: Shock Mix) 5:09
15. Stranger Than Rebellion 2:53
Tegoroczna płyta Diary of Dreams "Freak Perfume" nie jest już najnowszym wydawnictwem zespołu - niedawno ukazała się Epka "Panic Manifesto" zapowiadająca kolejną płytę grupy - ale warto o niej napisać kilka słów. Zdania na temat "Freak Perfume" są, jak to zwykle bywa, podzielone. Jedni nie mogą wyjść z zachwytu nad płytą, innym niezbyt się podoba. Ja należę do grupy pośredniej. Generalnie kilka miesięcy temu, gdy usłyszałem ją po raz pierwszy, moje wrażenia były jak najbardziej pozytywne. Teraz emocje już nieco opadły i mogę o płycie napisać z większym dystansem. Tym, co można o niej napisać na pewno to, że jest bardziej taneczna od swoich poprzedniczek. Muzyka DoD nadal pełna jest melancholii i zadumy, ale jest bardziej melodyjna, przebojowa i silniej "ubitowiona". Jednym z wyróżniających się numerów na płycie jest nagranie nr 2 "The Curse". Pewne jest też to, że ci których maniera wokalna Adriana Hates'a denerwowała, a tacy są nadal, nie powinni sięgać po "Freak Perfume". Wszystkie elementy charakterystyczne dla DoD na omawianej płycie pozostają bez zmian. Jedynym wyróżnikiem jest bardziej taneczny charakter albumu. Poszczególne kompozycje, których w sumie jest 12+3 bonus tracki, nie odbiegają od średniej. Ci którzy dotychczas lubili DoD, o ile nie przeszkadza im wyraźniej zaznaczony bit i spora dawka elektroniki, powinni polubić "Freak Perfume". Tych, którzy nigdy nie przepadali za zespołem Adriana Hates'a nowa płyta raczej nie przekona. Dla mnie "Freak Perfume" jest płytą średnią, choć przyznaję, że coraz rzadziej mam ochotę na zawodzenia pana Adriana ... [6/10]
Andrzej Korasiewicz
28.11.2002 r.