Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Adam And The Ants - Kings of The Wild Frontier 

Adam And The Ants - Kings of The Wild Frontier 
1980 Epic

1. Dog Eat Dog    3:09
2. "Antmusic"    3:36
3. Feed Me To The Lions    2:59
4. Los Rancheros    3:29
5. Ants Invasion    3:19
6. Killer In The Home    4:20
7. Kings Of The Wild Frontier    3:55
8. The Magnificent Five    3:06
9. Don't Be Square (Be There)    3:32
10. Jolly Roger    2:10
11. Making History    2:57
12. The Human Beings    3:06

Adam Ant od początku był niepokornym dzieckiem punk rocka, jednak nigdy, jak jego kolegom, nie chodziło mu o bunt i walkę z systemem, a o zabawę. Stąd te wszystkie przebieranki - jego zespół jak i sam Ant wyglądali jak wyjęci z filmu „Szarża Lekkiej Brygady” - stąd „teledyskowe” okładki, stąd makijaże i głupawe, bardzo frywolne teksty. Antowi daleko było do ostrych, zgryźliwych gitar, co zastąpił umiłowaniem do rockabilly, Elvisa i nowej fali, z którą, chcąc nie chcąc, jest najbardziej kojarzony. „King of The Wild Frontier” jest w gruncie rzeczy wierną kontynuacją „Dirk Wears White Sox”, ma w sobie jednak więcej ciekawego, lekko niepokojącego klimatu. O ile „Dirk Wears White Sox” był nieco przewidywalny i jednostajny, o tyle na drugim albumie Ant zmusza słuchaczy do zastanowienia, co też ten wariat za chwilę wymyśli. Do kanonu przeszły oczywiście dwie kompozycje – "Dog Eat Dog" ze skrzekliwym wokalem pana Mrówki i "Feed Me To The Lions", ze świetnym rytmem, którego nie powstydziłby się Elvis Costello. Adam Ant popadł w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, w sporą niełaskę przeistaczając się w średniego, dance/popowego wokalistę, co jednoznacznie zawaliło jego dalszą karierę. Na szczęście stało się to już po nagraniu „Kings of The Wild Frontier”.

Mateusz Rękawek
29.07.2006 r.