Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Blimp - Pressure Pleasure

Blimp - Pressure Pleasure
2002 Ampersand

1. Just Another Attempt To Chamber Music    4:47
2. Yellow Lollipop    5:07
3. It's Timewarp Memory Slaps    5:52
4. Army Of Buildings    5:08
5. Chitty Choons    5:49
6. Squeky Popster    4:52
7. Moody Heart-Throb Pulse    4:52
8. The Heart Is Deceitful Above All Things    5:29
Video    Moody Heart-Throb Pulse (Video Mpeg)    4:50

Po bardzo miłym zaskoczeniu, jakim była dla mnie lektura poprzedniej płyty Blimp "Superpolen" z 2000 roku, zastanawiałem się w jakim kierunku pójdzie muzyka zespołu na kolejnej płycie. Już po pobieżnym przesłuchaniu łatwo zauważyc, że Blimpowi znane są aktualne dokonania "kolegów po fachu" na polu współczesnej elektroniki. Chodzi tu zwłaszcza o ciepłą elektronikę spod znaku Morr Music i podobnych wytwórni. Nie znaczy to, że chłopcy, nawiązując do niego w różnych miejscach na płycie, postanowili wpisać się w pewien nurt, jednocześnie rezygnując z własnych, ciekawych pomysłów. Popularna w pewnych kręgach "emotronica", jak ją niektórzy nazywają, jest tylko subtelną stylizacją. Blimp nie wycofuje się z brzmienia, które zaczął wypracowywać już kiedyś a które można śmiało okreslić "post-rockowym". Składową tego brzmienia była żywa perkusja, brzmiąca niczym z pierwszej płyty Tortoise, brzmienia vibrafonu i tym podobne.

Na "Pressure pleasure" perkusja jest jednak subtelna i wyciszona, co wiecęj, w niektórych utworach w ogóle jej nie ma. W pierwszym utworze "Just another attempt to chamber music" gitara, klawisze i instrument będący ksylofonem (lub jego cyfrową imitacją) grają przeplatające się melodie a całość obudowana jest cyfowymi, delikatnymi i kruchymi dzwiękami. Utwór ten, zresztą bardzo trafiony na początek płyty, nawiązuje do najlepszych momentów z płyty "TNT" Tortoise. Drugi utwór jest utrzymany w tym samym stylu. Minimalna melodia odgrywana prostym, krótko wybrzmiewającym dźwiękiem akompaniuje akustycznej gitarze i analogowemu brzmieniu, przypominającym syntezator moog'a. Trzeci utwór przynosi brzmieniową niespodziankę - zaczyna się dźwiękiem o szklanym brzmieniu wyznaczającym rytm, po chwili dołącza się znowu typowa, jak wcześniej melodia i jakby oddalona w głąb analogowa ściana dźwięku. Kolejne nagranie przynosi autentyczne dźwięki klikania zaprzęgnięte do roli rytmu i kolejną minimalną melodię. Innym ozdobnikiem "Army of Buildings" jest głos wokalistki Happy Pills - Agi Morawskiej, brzmiący nieco nierealnie jak głos bliźniaczek z Múm. Tu jednak trochę bardziej jest pocięty i przybrudzony okazyjnie szumiącymi dźwiękami.

Podobieństwo do Múm wykazuje także "Squeeky Popsters", tym razem także od strony instrumentalnej. W ostatnim na płycie "The heart is deceitful above all things" udziela sie gościnnie Artur Rojek z Myslovitz. Głos Rojka zepchnięty jednak został na dalszy plan, czasem w ogóle go nie słyszymy, zresztą nie można tego nazwać śpiewem, lecz raczej wokalizą. Utwór brzmi jakby był downbeat'ową próbą zaistnienia na polu żonglerki samplami, zdominowanym przez czarodziejów typu Akufen lub Scott Herren. Trzeba przyznać, że numer jest dość dobrą próbą i bardzo indywidualnie przez Blimpa nacechowaną, będącą jednocześnie świetnym zakończeniem tej niezwykłej (na polskim rynku na pewno) płyty. A zanim album zapuścimy ponownie, można sobie pozwolić na przerywnik jakim jest dołączony do płyty teledysk. Podsumowując, słuchaczom należy się gorąca rekomendacja, a panom z Blimpa gratulacje za nagranie tak świeżej płyty! [8/10]

matis_keynell
12.11.2002 r.