Controlled Collapse - Babel
2013 Machineries
1. Pain 04:07
2. Numb 03:57
3. Change The World 04:01
4. Dzień Sądu 04:28
5. Fragment Of Time (Feat. Aleksandra Burska) 05:10
6. Runner 03:46
7. Cube 04:10
8. Alone 04:23
9. Demons 04:06
10. My Fault 03:52
11. Too Late 04:20
Controlled Collapse, kiedyś jednoosobowy projekt Wojtka Króla, dzisiaj to już cała electro-industrialna machina, w którą zaangażowany jest również jego brat Piotr. Choć kroolik pozostaje cały czas głównym autorem wszystkich kompozycji i głównym mózgiem odpowiedzialnym za całość. "Babel", trzeci regularny album CC, przynosi zbiór jedenastu numerów osadzonych w estetyce electro-industrial. Controlled Collapse próbuje jednak wyrzeźbić w tej estetyce coś własnego, odciskając tym samym piętno na całej stylistyce. To odważne wyzwanie, biorąc pod uwagę, że scena electro w Polsce to kilka projektów, których liczbę można policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku na takim poziomie, na jakim działa CC, nie znajduje się chyba nikt więcej. Czy udaje się zrealizować ten cel?
Płyta zaczyna się mrocznym numerem "Pain", później jest bardziej "melodyjny" utwór pt. "Numb". Numer trochę pod The Klinik. Nastrój apokaliptycznego electro utrzymuje "Change The World". "Dzień Sądu" zaskakuje pozytywnie polskim tekstem i dynamicznym, połamanym rytmem. Nastrój płyty siada przy "Fragment Of Time (Feat. Aleksandra Burska)". Zbyt wolno, zbyt jednorodnie. "Runner" zaczyna się charakterystycznym plumkaniem jak w Suicide Commando i choć dalej idzie szybciej to numer pozostaje dosyć monotonny. "Cube" z kolei zaczyna się jak klasyczny numer Nitzer Ebb i energetyczność płyty zdecydowanie się poprawia. Następny numer "Alone" przynosi połamany rytm i zniekształcony, zwokoderowany wokal CC. Co ciekawe, wcześniej wokalista w wielu miejscach niemal śpiewa, bez zastosowanie charakterystycznego dla electro przesteru. Spowolniona dynamika płyty zostaje utrzymana w numerze "Demons". Utwór bardzo zgrabnie operuje klimatem mroku, posiadając przy tym wewnętrzną spójność. Zastanawiam się czy nie lepiej by to brzmiało, gdyby wokal był akurat w tym przypadko nieco mniej zniekształcony. Dalej jest bardzo dobry "My Fault", który ma pomieszany wokal - przesterowany i bez przesteru. Album kończy się powolnie snującycm się numerem "Too Late"
Podsumowując, mimo że płyta jest dosyć zróżnicowana brzmieniowo, to paradoksalnie są na niej miejsca dosyć monotonne (wspomniane "Fragment Of Time", "Runner"). Na płycie prawie nie ma przesterowanych wokali, co należy zapisać na plus, bo ile można słuchać tych zdeformowanych wyziewów piekielnych? Nie znaczy to, że nie ma deformacji głosu. Są i bardzo dobrze że są, bo pewnie nie chcielibyśmy usłyszeć śpiewającego całkiem swoim głosem Wojciecha Króla ;). Ale nie każda deformacja musi oznaczać bezmyślny przester. Poszukiwanie nowych środków wyrazu to właściwy kierunek rozwoju muzycznego Controlled Collapse. (7/10)
Andrzej Korasiewicz
20.04.2013