Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Pet Shop Boys - Elysium

Pet Shop Boys - Elysium
2012 Parlophone

1 Leaving
2 Invisible
3 Winner
4 Your Early Stuff
5 A Face Like That
6 Breathing Space
7 Ego Music
8 Hold On
9 Give It A Go
10 Memory Of The Future
11 Everything Means Something
12 Requiem In Denim And Leopardskin

Nowa płyta Pet Shop Boys za pasem, a ja nie rozprawiłem się jeszcze z poprzednią. Niecały rok odstępu pomiędzy albumami to niecodzienna sytuacja, chociaż tutaj ma ona swoje uzasadnienie. Gdy PSB komponowali materiał do następcy bardzo udanego "Yes" z 2009 r., ich należąca do EMI wytwórnia Parlophone zaczęła być obiektem zainteresowania konkurencji. Do transakcji doszło, a nabywcą został amerykański Warner. Kontrakt PSB z Parlophone pod banderą EMI przewidywał wydanie albumu, dlatego też zdecydowano się opublikować to, co już było gotowe. Właśnie tu fani upatrują źródła kontrowersyjności płyty "Elysium". 

Płyta należy do tych bardziej refleksyjnych w dyskografii zespołu, takich jak wspaniałe "Behaviour" czy intymne, skromne "Release". Neil Tennant przegląda się na niej w lustrze i stwierdza, że w jego wieku należy się wyciszyć i żyć chwilą póki trwa, zanim nie przeminie ostatecznie jako człowiek i artysta. Ta warstwa liryczna ma także swój wydźwięk w muzyce: przeważają spokojne, stonowane dźwięki w średnim tempie, jedynie miejscami przeplecione przypadkowym, mocniejszym bitem. Sama muzyka została stworzona z baczeniem na nowoczesne trendy w popowej elektronice (zasługa Andrew Dawsona), ale jak zawsze z klasą i wyczuciem. 

Albumu jako całości słucha się bardzo przyjemnie. To udana, wciągająca kompozycja szerokiej gamy barw, dźwiękowej nowoczesności, lirycznej zadumy i wielu sztuczek, jakimi dysponują tylko tacy weterani jak PSB. Każdy kolejny utwór na płycie jest zupełnie inny od poprzedniego i stara się zaskoczyć czymś słuchacza, nawet tego obeznanego z przepastnym portfolio duetu Tennant/Lowe. Być może jest tu pogrzebany pierwszy z psów. Różnorodność muzyczna i liryczna kolejnych kompozycji z czasem przysparza o zawroty głowy i wrażenie rażącej nierówności tych piosenek. A to z kolei oznacza jego wysoką niedoskonałość. 

Jako fan PSB nie mogę oprzeć się wrażeniu, że płyta powstała pod podwójną presją czasu. Pilotujący singiel "Winner", moja ulubiona kompozycja na płycie, ukazał się u zarania olimpiady w Londynie, przez co krytyka odrzuciła jakąkolwiek jego interpretację inną niż sportowa. Po drugie, presja ze strony wytwórni spowodowała, że większość numerów sprawia wrażenie niedokończonych, wybranych losowo z naprawdę sporej ilości zgromadzonego w trakcie sesji nowego materiału. Albumowi nie towarzyszyła żadna trasa koncertowa i tak naprawdę brzmi on jak preludium do nadchodzącego triumfalnie "Electric". [7/10]

Jakub Oślak
12.04.2013 r.