Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Depeche Mode - Construction Time Again

Depeche Mode - Construction Time Again
1983 Mute

1. Love, In Itself    4:29
2. More Than A Party    4:45
3. Pipeline    5:54
4. Everything Counts    4:20
5. Two Minute Warning 4:14
6. Shame    3:51
7. The Landscape Is Changing    4:49
8. Told You So    4:26
9. And Then...    4:35
10. Everything Counts (Reprise)    0:59

"Construction Time Again" to pierwszy album Depeche Mode, który przedstawia jakąś zwartą koncepcję artystyczną. Na płycie debiutuje również jako pełnoprawny członek zespołu Alan Wilder, który w dodatku jest autorem dwóch utworów - "Two Minute Warning" i "The Landscape Is Changing". Żeby zyskać uznanie dziennikarzy muzycznych, którzy na twórców pop patrzyli przez pryzmat zaangażowania politycznego lub jego braku, zmiany zachodzą też w warstwie lirycznej. Wykonawcy, którzy śpiewali o miłości i zwykłych sprawach życia codziennego nie byli poważnie traktowani przez brytyjską krytykę. Dziennikarze w swojej masie sprzeciwiali się rządom Margaret Thatcher, wspierali lewicową Partię Pracy oraz poglądy socjalistyczne. "Construction Time Again" w sferze muzycznej jest zwrotem w stronę samplingu i stosowania efektów industrialnych a w warstwie lirycznej jest mrugnięciem okiem w stronę zaangażowanych politycznie krytyków muzycznych. 

Oficjalna wersja zmiany tematyki tekstów na płycie jest jednak taka, że Gore przejął się biedą podczas podróży do Tajlandii. A skąd wzięło się zainteresowanie Depeche Mode industrialem? W styczniu 1983 roku Martin Gore wziął udział w koncercie Einstürzende Neubauten, co go tak zafrapowało, że postanowił zastosować podobną metodę do nagrywania muzyki przygotowywanej na najnowszą płytę Depeche Mode. Dzięki zastosowaniu syntezatora o nazwie Synclavier, który umożliwiał próbkowanie dźwięku a następnie manipulowanie nim, panowie rzucili się w wir eksperymentowania z dźwiękami wydobywanymi z najprzeróżniejszych przedmiotów a także otoczenia. Efekty najlepiej słyszalne są w utworze "Pipeline". Płyta zaczyna się jednak od drugiego singla "wykrojonego" z albumu pt. "Love, In Itself", który w ogólnym wydźwięku brzmi bardziej typowo dla wcześniejszych dokonań DM, przebojowo i lekko melancholijnie. "More Than A Party" to utwór z szybkim, "ciętym" beatem automatu perkusyjnego, twardymi akordami syntezatorowymi i szorstkim wokalem Gahana. Tu już nic nie zostało z romantyzmu "A Broken Frame". Dalej jest wspomniany industrialny "Pipeline". "Everything Counts" to największy przebój z płyty, który dotarł do 6. miejsca brytyjskiej listy przebojów. Nie doceniałem kiedyś tego utworu, bo wydawał mi się, paradoksalnie, zupełnie nieprzebojowy. Dzisiaj to jeden z tych, do których najchętniej wracam.

"Two Minute Warning" to utwór Alana Wildera, który ma prosty, miarowy beat automatu perkusyjnego wzbogacony odgłosami syntetycznymi w tle oraz zmiennym w tonacji wokalem Gahana - raz spokojnym, przytłumionym, w innym miejscu pełnym i otwartym. Moim zdaniem nagranie nie przykuwa szczególnie uwagi. Ładnym, miłym dla ucha jest utwór "Shame" śpiewany na zmianę przez Gahana i Gore'a. Miękki wokal tego drugiego tradycyjnie łagodzi brzmienie i wprowadza trochę melancholii i romantyzmu. "The Landscape Is Changing" to znowu Wilder w akcji i moim zdaniem podobny poziom jak w przypadku "Two Minute Warning". Jest przeciętnie i bez większych emocji, choć nagranie dobrze wpisuje się w ogólną koncepcję albumu. "Told You So" rozpoczyna się syntetycznym zgiełkiem, który zostaje opanowany najpierw przez szybszy beat automatu perkusyjnego, a później wyraziste akordy syntezatorowe. Po nich pojawia się łagodny, ale dynamiczny wokal Gahana z chwytliwym refrenem. Płytę kończy spokojniejszy "And Then...", po którym następuje już tylko minutowa repryza "Everything Counts". 

Płyta była nagrywana w Garden Studios Johna Foxxa w Londynie. Przy pracy nad nią pomagał Gareth Jones, który współpracował wcześniej m.in. z Foxxem przy jego przełomowej płycie "Metamatic" (1980) [czytaj recenzję >>] . Jones początkowo nie chciał pracować dla Depeche Mode, który był postrzegany jako tandetna młodzieżowa formacja, która jest dostarczycielem prostego synth-popu. Przekonał go fakt, że DM jest pod opieką Daniela Millera, którego szanował za osiągnięcia jeszcze jako The Normal.

Nie wiem czy dla fanów industrialu płyta jest bardziej przekonywająca niż inne pozycje z dyskografii zespołu. Mimo zastosowanego samplingu i użycia przetworzonych dźwięków, poza utworem "Pipeline", najbliższym czegoś co można nazwać industrialnym synth-popem, obok industrialu muzyka na "Construction Time Again" nawet nie stała. Na pewno instrumentalnie i koncepcyjnie płyta jest na wyższym poziomie niż dwie poprzednie. Mimo wszystko kompozycje są moim zdaniem bardziej toporne, a brzmienie bardzo specyficzne, które nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie nie przypadło, choć znam takich, którzy uważają album za jeden z lepszych w dyskografii zespołu.

Przyznam, że choć doceniam próbę wyjścia z synth-popowego schematu, to zwyczajnie nie lubię i nigdy nie lubiłem "Construction Time Again". Według mnie brzmi sucho, sztywno, szorstko, bez głębi. Wprawdzie nie ma tu wyraźnie słabszych utworów, ale nie ma też jednoznacznych killerów. Skoro za taki, w największym stopniu uchodzi "Everything Counts", do którego bardzo długo przekonywałem się, to najlepiej dowodzi słabszej formy jeśli chodzi o jakość kompozycji na płycie. Moim zdaniem panowie za bardzo skupili się na zabawie z dźwiękiem a za mało czasu poświęcili na tworzenie dobrych kompozycji. Najbardziej do mnie przemawiają singlowe "Love, In Itself", "Everything Counts" a także "Shame" oraz "More Than A Party". Ale mimo wszystko nie są to utwory, które "kopią". Płyta jest równa, ale w żadnym momencie nie wbija mnie w fotel. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
17.04.2024 r.