Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Duda, Mariusz - AFR AI D

Mariusz Duda - AFR AI D
2023 Mystic Production

1. Taming Nightmares    7:20
2. Good Morning Fearmongering    5:14
3. Fake Me Deep, Murf    4:48
4. Bots' Party    5:00
5. I Love To Chat With You    3:43
6. Why So Serious, Cassandra?    4:56
7. Mid Jorney To Freedom    3:08
8. Embracing The Unknown    7:59

Mariusz Duda od dłuższego czasu podąża trochę śladami Stevena Wilsona. Obaj mają swój bazowy zespół grający rock progresywny a po bokach rozwijają swoje projekty alternatywne, tworzące inne narracje. Mariusz Duda jeszcze nie dogonił Stevena w liczbie projektów, ale pozostawia po sobie podobne tropy muzyczne. Różnice są. Porcupine Tree to grupa, która zaczynała kilkanaście lat wcześniej, korzeniami tkwiąc jeszcze w latach 80. Riverside natomiast powstała już na początku XXI wieku i tkwiła twardo w korzeniach metalowych. A jednak, okazuje się, że wrażliwość Mariusza Dudy nie jest aż tak daleka od poszukiwań Wilsona.

Nie chodzi jednak o porównywanie jednego artysty do drugiego. Mariusz Duda jest twórcą niezależnym a w jego muzyce nie słychać inspiracji Wilsonem. Zwracam jedynie uwagę na ciekawą koincydencję. W obu przypadkach mamy do czynienia bowiem z projektami pobocznymi, które często eksplorują muzykę elektroniczną. Solowe poszukiwania Mariusza Dudy idą zresztą o wiele dalej w tym względzie niż to, co robi Wilson. Dlatego w tym miejscu porzućmy już odniesienia do Wilsona, a skupmy się na solowej twórczości lidera Riverside.

Oprócz art-rockowego Riverside i art-rockowego, zabarwionego elektroniką i ambientem Lunatic Soul, Mariusz Duda zaskoczył w okresie pandemicznym wypuszczeniem trzech płyt pod własnym imieniem i nazwiskiem, na których znalazła się muzyka czysto elektroniczna. Słychać było, że twórca odkrył w sobie nowe pokłady wrażliwości i postanowił wyrazić je za pomocą innych środków wyrazu niż w macierzystym Riverside. Nawet Lunatic Soul nie było projektem odpowiednim dla ujawnienia stanu twórczego, w którym znalazł się Mariusz Duda. W pewnym sensie te płyty były debiutem Dudy. Debiutem jako twórcy muzyki elektronicznej. I jak na debiutanta przystało artysta miał sporo pomysłów, ale szukał odpowiedniej formy dla ich wyrażenia. Pandemiczna trylogia była zapisem tych poszukiwań. Efekt, pod względem formalnym, przypominał elektronikę z kręgu IDM z lat 90., zabarwioną nieco klasyczną el-music. Kolejny krok dokonał się na czwartej płycie pt. "AFR AI D", która właśnie ujrzała światło dzienne.

"AFR AI D" jest już bardziej świadomą kreacją Dudy. Po pierwsze arysta nadaje płycie temat. Jest nim obawa przed rozwojem sztucznej inteligencji (AI). Temat dzisiaj modny i bardzo aktualny, bo również muzycy coraz śmielej zaczynają używać algorytmów AI do tworzenia. Muzyka elektroniczna jest dobrym tworzywem do przeprowadzania takich filozoficznych rozważań w formie aktu twórczego. Zanim powstały algorytmy AI, zaistniały przecież najpierw syntezatory, samplery, sekwencery a w końcu oprogramowanie komputerowe, w tym emulatory dźwięku, przy pomocy których artyścy zaczęli tworzyć muzykę w sposób coraz bardziej zautomatyzowany. Kolejne programy, jak np. Auto-Tune zmieniły akt twórczy muzyki w sposób nieznany wcześniej. By tworzyć nie trzeba było już umieć grać na jakimkolwiek instrumencie, ani umieć śpiewać, wystarczyło nauczyć się obsługiwać wybrany przez siebie program do tworzenia muzyki. Trzeba było jednak mieć zmysł do komponowania. Czyli czynnik ludzki w akcie twórczym jeszcze występował. W przypadku algorytmów AI, czynnik ludzki w samym akcie twórczym może zostać całkowicie wyeliminowany. Dzisiaj wystarczy jedynie programista, który stworzy zaawansowany algorytm tworzący (?) muzykę. No właśnie, czy to będzie jeszcze akt twórczy? Czy działalność AI w zakresie produkowania muzyki jest tym samym co twórczość ludzkiego kompozytora? W tym miejscu docieramy do rozważań filozoficznych na temat AI w ogóle, nad którymi pochylały się już niejedne tęgie głowy, dochodząc do różnych wniosków. Na pewno nie odpowiem na to pytanie w tym tekście, który ma przecież opowiadać o najnowszej płycie Mariusza Dudy.

Skupmy się więc na muzyce, która znalazła się na "AFR AI D". Oprócz przyjętego tematu, który patronuje płycie, mamy też inne zmiany. Do elektronicznych pejzaży, które maluje Duda dołącza Mateusz Owczarek, który, grając na gitarze, wprowadza na nowej płycie element art-rockowy. Rockowa gitara wydaje się być tym żywym czynnikiem, który kontrastuje z warstwą elektroniczną, sztuczną. Ale przecież tak naprawdę nawet ta gitara mógłaby być formą samplowaną. Przy dzisiejszej technice nawet złożone solówki można wygenerować metodą samplingu. Żyjemy w świecie, w którym pewność można mieć tylko w sytuacji przeprowadzenia dokładnego śledztwa i empirycznym dowodom, na których zdobycie nie mamy ani czasu ani możliwości. Dlatego wierzymy twórcy na słowo, że naprawdę na płycie gra żywy Mateusz Owczarek :).

Płytę otwiera siedmiominutowy "Taming Nightmares", który rozpoczyna się jak Aphex Twin i ambientalno-elektroniczny fragment jego "Selected Ambient Works 85-92" - ambientowo, groźnie. Utwór w trzeciej minucie zyskuje powolną rytmikę, dzięki której muzyka sennie toczy się dalej. Są tu przestoje a następnie powroty do zgubionego rytmu. Pod koniec atakuje "gilmourowa" gitara Owczarka. "Good Morning Fearmongering" od razu jest żwawszy, z pulsującym rytmem i syntetycznymi pogłosami, co trwa w sposób konsekwetny i transowy przez całe pięć minut. "Fake Me Deep, Murf" rozpoczyna się od wielu warstw dźwiękowych, na które składają się: piano, syntetyczne pogłosy, wypreparowne trzaski i inne niezidentyfikowane dźwięki, wsparte brzmieniem gitary, która zlewa się z nimi. W trzeciej minucie wchodzi breakowa rytmika i tak utwór trwa do końca. "Bots' Party" wprowadza, dzięki delikatnie plumkającemu pianinu, moment spokoju. Rytm perkusyjny, który wchodzi w drugiej minucie również jest subtelniejszy, jakby w tle. Na to nakładają się bardziej kanciaste plamy elektroniczne, które z czasem zaczynają przełamywać początkowy subtelny nastrój. Charakter nagrania zmienia jeszcze bardziej gitarowe solo, które ujawnia się w piątej minucie. Utwór pozostaje bez finału, po prostu jest wyciszony. 

Na "I Love To Chat With You" znowu składa się kilka warstw syntezatorowo-fortepianowych oraz syntetyczne głosy w tle. "Why So Serious, Cassandra?" za to rozpoczyna się od wyraźnych uderzeń perkusyjnych, o delikatnie drum n'bassowym charakterze. Do tego znowu dochodzą przetworzone głosy i inne smaczki a także dudniący bas syntezatorowy. "Mid Jorney To Freedom" to krótki, trzyminutowy utwór, który w drugiej minucie nabiera ciekawego, dynamicznego, nieco "złamanego" tempa. Płytę kończy "Embracing The Unknown", w którym na początku spokojny, ale transowy rytm wsparty jest klasycznie brzmiącym pianinem elektrycznym. Nagranie, nie zmieniając tempa, wzbogacane jest w kolejnych minutach o następne warstwy dźwięków elektronicznych, które powodują, że brzmienie staje się gęste. W połowie utworu przełamuje je znowu gitara Owczarka, która jakby spiera się z elektroniczną osnową kompozycji. W nagraniu wzmaga się coraz bardziej niepokojący nastrój, kóry wyraźnie zmierza do finału, ale artysta zapętla tylko niektóre dźwięki i zatrzymuje rozpędzoną maszynę dodając najpierw  wyrazisty, basowy i wirujący dźwięk syntetyczny. W ósmej minucie wszystko gaśnie i wycisza się. Koniec.

Płyta "AFR AI D" nie jest może arcydziełem. Nie otwiera żadnych nowych drzwi w muzyce elektronicznej. Zawiera jednak zapis indywidualnych poszukiwań wrażliwego twórcy, który nabrał ochotę na nową formę i szuka jej optymalnego kształtu. Płyty dobrze się słucha. Może pełnić funkcję muzyki tła. Można się też bardziej zagłębić w muzykę i próbować rozszyfrować warstwy, z których jest zbudowana. Czy elektroniczna wersja twórczości Dudy stanie się jego stałą trzecią scieżką, kórą będzie szedł na dalszej drodze artystycznej? A może okaże się, że to tylko przejściowa forma, by odnaleźć nową jakość dla swojego macierzystego zespołu? Przekonamy się o tym w następnych latach. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
17.11.2023 r.