Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Futureheads, The - The Futureheads

The Futureheads - The Futureheads
2004 679 Recordings

1 Le Garage
2 Robot
3 A to B
4 Decent Days and Nights
5 Meantime
6 Alms
7 Danger of the Water
8 Carnival Kids
9 The City Is Here for You to Use
10 First Day
11 He Knows
12 Stupid and Shallow
13 Trying Not to Think About Time
14 Hounds of Love
15 Man Ray

Co prawda trochę już czasu upłynęło od ukazania się debiutu Głów Przyszłosci, ale jako że muzyka to niewątpliwie na wyspach popularna to warto zapoznać się z propozycją tego zespołu. Propozycją, którą na dobrą sprawę przedstawiały już inne zespoły i to niemalże trzydzieści lat temu..

Nieprawdopodobne, czyż nie? Jeszcze dwa lata i obchodzić będziemy 30-lecie ukazania się pierwszej punkowej płyty. Punk był w założeniu manifestem przeciw "dinozaurom", którymi były wówczas załogi Led Zeppelin czy Deep Purple a tak już dziś i Sex Pistols, i Clash możemy tym mało zaszczytnym mianem nazwać... Czas jednak dość mocno te dwa gatunki zweryfikował - o ile brzmienie starego hard i prog rocka odeszło dziś praktycznie do lamusa, to z drugiej strony okazuje się, że gdzieś w świecie są jeszcze dzieciaki słuchające Buzzcocks, Sham 69 czy Toy Dolls. A nazywają się Futureheads.

Kilka rzeczy musiało ulec zmianie. Dzisiejszy punk rock jest o wiele bardziej melodyjny (ale nie w złym sensie tego znaczenia - vide komercyjny Green Day) i śmiało możnaby go grać w radiu ("Meantime", "Decent Days And Nights"). Muzyka jest bardziej mechaniczna, technicznie perfekcyjna, mało w niej spontaniczności, choć czuć sporą dawkę szaleństwa i wariactwa ("Alms", "Carnival Kids"). Nikt też nie nosi już irokezów. Teraz w modzie są zapięte pod szyje czarne koszule, włosy a'la James Dean, trampki cenverse i taniec w stylu moonwalk (teledysk "Decent Days And Nights").

Chłopakom z Sunderlandu muzycznie najbliżej do nieodżałowanych Buzzcocks. Gitara podobnie zasuwa, perkusista brzmi jak sterowany robot. Filozoficznie słychać tu mocne wpływy Devo. No i jeszcze jedna rzecz, która oddala zespół od punk rocka a przybliża do nowej fali - wielogłosowe zaśpiewy, nakładanie na siebie kilku linii wokalnych. Czasem, jak w "A To B" czy "The City Is Here For You To Use" zdaje to rezulat. Czasem, jak w "Danger of The Water" grozi wymęczeniem potencjału drzemiącego w piosence.

I jeszcze jedna sprawa - na specjalnej edycji albumu znajduje się "Hounds of Love". No cóż, żeby porywać się na piosenkę Kate Bush trzeba być albo niespełna rozumu, albo mieć naprawdę sporo odwagi. Ja postawiłem na Futureheads kreskę, zanim posłuchałem ich wersji. Jak wielce się myliłem! Ta wersja nie ma oczywiście szans stać się lepszą od oryginału, ale można ją śmiało postawić na tej samej półce co pierwowzór.

Reasumując, jest to debiut bardzo udany. Melodyjny, żywiołowy, czaderski, przebojowy, wielowątkowy i tak dalej. Obawiam się jednak, że w najbiższych latach czeka nas jeszcze z setka mu podobnych. [6.5/10]

Mateusz Rękawek
12.12.2005 r.