Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Job Karma - Punkt

Job Karma - Punkt
2010 OBUH

1. RAF 4:50
2. Brain's Processing 6:12
3. HydroxizinumCity 2 5:56
4. Hel 4:03
5. You are the Key 3:33
6. Gustav's Dream 5:00
7. TerrorVizja 7:16
8. Brontë 7:18

Z pewną taką nieśmiałością ;) przystępuję do opisania zeszłorocznej produkcji wrocławskiej Job Karmy. Ostatnimi czasy dźwięki postindustrialne są rzadkością w moim odtwarzaczu. Ale Job Karma to projekt wyjątkowy, nie tylko w kręgu muzyki około-industrialnej. Nie dość, że grupa działa już kilkanaście lat, to kolejne albumy wzbudzają zainteresowanie nie tylko miłośników klimatów industrialnych, ale i tych zafascynowanych nowoczesną elektroniką oraz brzmieniami z lat 80. I właśnie szczególnie do tych ostatnich Job Karma odwołuje się na płycie "Punkt".

Przy realizacji płyty, Job Karma używała oryginalnych starych syntezatorów analogowych, które powodują, że brzmienie "Punktu" jest ciepłe, miękkie i nawiązuje do klimatu lat 80. Jednocześnie muzyka nie traci nic z założeń, u których podstaw legła twórczość wrocławskiego projektu. Muzyka to nadal ścieranie się motorycznych bitów ("You are the Key"), ambientowego tła ("Gustav's Dream") i industrialnego niepokoju ("TerrorVizja"). Twórczość Job Karmy jak zwykle odwołuje się do niebanalnych problemów związanych z kondycją człowieka w obliczu rozwoju cywilizacji i zagrożeń wynikających z tego stanu.

W przeciwieństwie do poprzedniego albumu pt. "Tschernobyl", "Punkt" nie jest jednak płytą koncepcyjną, ale zestawem utworów, które grupa zarejestrowała na przestrzeni ostatnich trzech lat w różnych miejscach. Podobnie jednak do poprzednich produkcji, również najnowszy album Job Karmy brzmi jak soundtrack do nieistniejącego filmu lub przedstawienia. Pewnie nieprzypadkowo, bo płyta pełna jest filmowych sampli. Mimo tego, że "Punkt" jest jedynie zbiorem utworów powstałych w różnym czasie i z pewnością z różnych inspiracji, płyty słucha się wyśmienicie. Gdyby ktoś miał ochotę na cofnięcie się w czasie, kiedy rodziła się estetyka postindustrialna, to Job Karma okaże się doskonałym wehikułem czasu do podróży dla tych, którzy chcą przypomnieć sobie Cabaret Voltaire, SPK, Chris and Cosey.

W Job Karmie najbardziej cenię sobie stałość brzmienia - co nie znaczy, że całkiem nie podlega ewolucji - klimatu, konsekwencję w realizowaniu własnej drogi muzycznej oraz całkowitą niezależnośc od mód. No i jest jeszcze całe otoczenie artystyczne Job Karmy. Muzyka grupy jest taka, a nie inna, bo jej twórcy działają na różnych polach sztuki, podejmując prawdziwe i niebanalne problemy. Świadomość miejsca, w którym znalazła się cywilizacja Zachodu jest niewątpliwie jednym z istotniejszych czynników, który wpływa na wartość przekazu Job Karmy. Jak mówi Maciek Frett w wywiadzie dla nowejmuzyki.pl: "Historia kołem się toczy, imperia i cywilizacje upadały i upadają, a człowiek i tak niczego się z tego nie nauczył. Wpływu na to jednak zbyt dużego nie mamy - na szczęście mamy swoją muzykę."

Warto sprawdzić jak ten schyłek Zachodu - człowieka odartego z duchowości, antyindywidualistycznego komformistę z pozorami indywidualności, który łączy niesamowity rozwój techniki w połączeniu z coraz większym prymitywizmem - widzą wrocławscy muzycy. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
12.01.2011 r.