Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Monaco - Music 4 Pleasure + Monaco

Monaco - Music 4 Pleasure
1997 Polydor

1. What Do You Want From Me?    4:07
2. Shine    5:32
3. Sweet Lips    4:10
4. Buzz Gum    6:04
5. Blue    2:39
6. Junk    9:14
7. Billy Bones    4:58
8. Happy Jack    4:14
9. Tender    4:33
10. Sedona    6:52

Monaco - Monaco
2000 Roadrunner records

1. I've Got A Feeling    4:36
2. A Life Apart    6:15
3. Kashmere    5:06
4. Berts Theme    4:45
5. Ballroom    5:37
6. See-Saw    5:45
7. Black Rain    4:02
8. It's A Boy    5:06
9. End Of The World    4:51
10. Marine    6:21


Nie bez powodu obie płyty zespołu Petera Hooka zrecenzowałem razem... Dla młodszych Czytelników Alternativepop.pl mała lekcja historii: Hook rozpoczął swoją karierę z zespołem Joy Division, a po samobójstwie wokalisty, Iana Curtisa - wraz z Bernardem Sumnerem oraz Steve Morris'em założył New Order. W późniejszym okresie grał także we własnym projekcie nazwanym Revenge. Po dziś dzień udziela się często jako didżej podczas różnych imprez. Jest jednym z najbardziej znanych i charakterystycznych basistów, którzy swoją przygodę z muzyką rozpoczynali od punk rocka, zatem prawdziwym wstydem byłoby się nie zapoznać z jego dokonaniami. Ostatnio chodzą też słuchy o wspólnych nagraniach Petera, Bernarda oraz Gwen Stefani z zespołu No Doubt.

Zespół Monaco, składający się z Petera Hooka (bas, wokal), Dave'a Pottsa (gitara, wokal) i automatu perkusyjnego wraz z syntezatorem, wydał tylko dwie oficjalne płyty (istnieje także kilka bootlegów z trasy koncertowej). Być może entuzjastyczne recenzje oraz pojawiające się w nich zdanie, że Peter dokonał w ciągu kilku lat pracy nad obiema solowymi płytami więcej niż cały New Order, spowodowały u Bernarda Sumnera chęć reaktywacji New Order, co zaowocowało zresztą świetnym albumem "Get Ready". Nie zmienia to jednak faktu, iż Potts jest znacznie lepszym technicznie muzykiem oraz wokalistą, chociaż niestety powiela wyłącznie istniejące już wzorce...

Obie płyty zawierają elementy muzyki nowej fali, dyskoteki oraz brit popu - aczkolwiek nie da się ich jednoznacznie przypisać do jakiegoś stylu. Z całą pewnością "Music 4 Pleasure" jest bardziej gitarowa niż "Monaco", skierowane bardziej w kierunku elektroniczno - tanecznym. Peter Hook daje popis swojej słynnej gry solowej, zaś jego kompozycje brzmią znacznie dojrzalej, niż w New Order. Dave Potts również nie próźnuje, aczkolwiek zarówno po jego manierze wokalnej, jak i grze na gitarz,e a także wyglądzie zewnętrznym, widać i słychać, jak wielki wpływ miała na niego twórczość Bernarda Sumnera...

Najlepsze momenty "Music 4 Pleasure" to z pewnością "What Do You Want From Me?" - hit sezonu, gdy ukazał się album - "Shine", "Blue", "Happy Jack" oraz instrumentalna "Sedona". Dla wielbicieli brzmień elektronicznych jest "Sweet Lips", stylizowany na muzykę dyskotekową wykonawców takich jak np. Boney M. oraz "Junk", bardziej w kierunku techno...

Album "Monaco", oprócz kilku hitów, zawiera także ciekawe zdjęcia wewnątrz okładki. Oprócz kolegów Petera Hooka, stojących przed typowo brytyjskim pubem, można obejrzeć jak nasz bohater wyglądał w dzieciństwie oraz gdy dorastał. Album upamiętnia także Irene Hook, matkę Petera, która zmarła 3 stycznia 2000 roku, gdy płyta ujrzała światło dzienne. Z całą pewnością wydarzenie miało duży wpływ na Hooky'ego...

Początek "Monaco" jest radosny, nieco żartobliwy i popowy - "I've Got A Feeling", kolejny hit sezonu z towarzyszącym mu śmiesznym teledyskiem... Wydaje się, że na część kompozycji bardzo duży wpływ wywarł Dave Potts - słychać tam wiele wpływów brit popu, szczególnie w dosyć chwytliwym "Kashmere", co nie dziwi, bo Dave pracował również jako sesyjny gitarzysta Oasis. Zapewne Hook przeżywał spory kryzys po śmierci swojej matki, więc komponowanie powierzył swojemu koledze...

Najlepsze piosenki zaczynają się jednak od utworu numer sześć, aż do końca płyty... Dyskotekowy "See - Saw" oraz "Black Rain" przypominający muzyczne korzenie Hooka, zaśpiewany przez niego "It's A Boy" oraz "End Of The World" i instrumentalny, nieco szantowy "Marine" także zasługują na największą uwagę. Zwłaszcza ten ostatni upamiętnia być może młodość Petera, gdy pracował w manchesterskich dokach, zaś pewnego dnia postanowił razem z Bernardem Sumnerem udać się na koncert Sex Pistols i po nim zapadła decyzja o założeniu własnego zespołu...

"Monaco" jest jednak nieco bardziej introwertyczne, niż "Music 4 Pleasure", gdzie każdy utwór był hitem... Tutaj oprócz typowych przebojów jest nieco więcej refleksji nad otaczającym światem oraz przemijaniem niektórych bardzo bliskich ludzi...

Obu płyt nieistniejącego już niestety projektu Petera Hooka z pewnością warto wysłuchać. Są to wydawnictwa niewąpliwie wartościowe i z całą pewnością wnoszą nieco świeżości, stanowią alternatywę dla skostniałego oraz sztucznie napędzanego rynku muzyki pop.

p.s. Z ostatniej chwili: grudniowe występy Petera Hooka w charakterze didżeja w Miami w USA oraz Shetland w Anglii zostały odwołane. Hooky trafił do szpitala na oddział chirurgiczny. Pozostaje życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia (informacja za www.neworderonline.com).

Adam Pawłowski
05.12.2004 r.