Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Pet Shop Boys - Very Relentless/ Further Listening 1992–1994

Pet Shop Boys - Very Relentless/ Further Listening 1992–1994
1993/2001 Parlophone

Very (1993)

1. Can You Forgive Her?    3:53
2. I Wouldn't Normally Do This Kind Of Thing    3:03
3. Liberation    4:05
4. A Different Point Of View    3:26
5. Dreaming Of The Queen    4:19
6. Yesterday, When I Was Mad    3:55
7. The Theatre    5:10
8. One And One Make Five    3:30
9. To Speak Is A Sin    4:45
10. Young Offender    4:49
11. One In A Million    3:53
12. Go West    5:01
13. (silence)    2:06
14. Postscript    1:14
   
bonus CD - Very Relentless (1993)

1. My Head Is Spinning    6:33
2. Forever In Love    6:19
3. KDX 125    6:25
4. We Came From Outer Space    5:24
5. The Man Who Has Everything    6:00
6. One Thing Leads To Another    6:27 

bonus CD - Further Listening 1992-1994 (2001)

1. Go West (1992 Twelve-Inch Mix) 9:12
2. Forever In Love 5:44
3. Confidential (Demo For Tina) 4:48
4. Hey, Headmaster 3:06
5. Shameless 5:04
6. Too Many People 4:26
7. I Wouldn't Normally Do This Kind Of Thing (Seven-Inch Version) 4:45
8. Violence (Haçienda Version) 5:01
9. Falling (Demo For Kylie) 4:38
10. Decadence 3:56
11. If Love Were All 3:01
12. Absolutely Fabulous (Single Version) 3:47
13. Euroboy 4:30
14. Some Speculation 6:35
15. Yesterday, When I Was Mad (Single Version) 4:02
16. Girls And Boys (Live In Rio) 4:55

Nigdy nie przepadałem za "Very". Jest to najbardziej popowa z płyt Pet Shop Boys, reprezentująca nowocześniejsze, taneczno-klubowe brzmienie tego zespołu. Powstawała w ciekawych okolicznościach. PSB byli rozczarowani chłodnym przyjęciem poprzedniej płyty, "Behaviour", która miała w ich mniemaniu konkurować z "Violatorem" Depeche Mode. Chcieli się odegrać na krytyce i publiczności, która oczekiwała od nich znacznie bardziej rozrywkowego produktu, niźli melancholijne, refleksyjne "Behaviour". Wyprodukowali zatem płytę ultra-popową - kolorową, komputerową, psychodeliczną, skierowaną do klubów i młodzieży. I zebrali za nią owacje na stojąco.

Dość powiedzieć, że "Very" otwiera się znakomitym "Can You Forgive Her", a zamyka triumfalnym "Go West", ostatnim tak wielkim przebojem duetu. Z albumu pochodzi w sumie aż pięć komercyjnie wydanych singli, z których każdy zapisał się na listach przebojów. Ich wideoklipy podbiły MTV pionierską wówczas grafiką komputerową. Oryginalne wydanie płyty imponowało nietypowym wyglądem - pudełko zostało wyprodukowane na licencji firmy LEGO, przypominając znane na całym świecie klocki do zabawy. Nade wszystko, album ukazał się także w wersji limitowanej z bonusowym krążkiem z zupełnie nowym materiałem, co na początku lat 90. było czymś zjawiskowym.

"Very" to perfekcyjny album pop. Absolutnie każdy z obecnych tu utworów nadaje się na singla. Ba, nawet strony B wydanych singli nadają się na singla! Nigdy wcześniej ani później, PSB nie epatowało taką energią, takim czadem i takim zmysłem genialnych kompozycji. Ten album to spływ potokiem płynącym wprost z tęczowego music-boxu. To stan zakochania przetłumaczony na język muzyki. To przeniesienie w wirtualną rzeczywistość zręcznościowej gry video, której towarzyszy symfonia elektronicznego popu. To przygoda w wielowątkowym teledysku, gdzie każda kolejna kompozycja to klucz do innego świata.

"Very" trzyma bardzo równy, wysoki poziom. To majestatyczna płyta, barokowa, pełna przepychu, ociekająca złotem i fascynującymi szczegółami. Ma w sobie chwile pozasinglowej perfekcji - "Dreaming of the Queen", "The Theatre" i "Young Offender" - której nie zastąpi żadna składanka greatest hits. Na bonusowym "Relentless", znajdziemy 6 ponadprogramowych kawałków, które same w sobie stanowią niezwykłe przeżycie w wymiarze elektronicznego popu. Z kolei "Further Listening 1992-1994" to rzut ucha na ówczesne strony B singli, które tylko podtrzymują obraz twórczej siły i płodności jaka wówczas wstąpiła w PSB.

Co zatem drażni mnie osobiście w tej płycie? Jej sztuczność, nierzeczywistość i momentami zbytnia natarczywość. Słuchając "Very" czuję, jakbym słuchał albumu Michaela Jacksona albo Madonny. Typowa dla PSB melanholia i spleen gdzieś uleciały, pojawiając się tylko na moment w "To Speak is a Sin". Artystyczną zadumę w całości zastąpiła tu feria barw z gier komputerowych i dynamika MTV, która całkowicie wymazuje intymność muzyki PSB. Ale z drugiej strony, niewątpliwie, to prawdziwy dynamit techno-popu, dobitnie eksplorujący tematy taneczno-klubowe z lirycznym tekstem. Naprawdę, polecam wszystkim. [8/10]

Jakub Oślak
12.01.2011 r.