Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Propaganda - 1234

Propaganda - 1234
1990 Virgin

1. Vicious Circle    4:54
2. Heaven Give Me Words    5:11
3. Your Wildlife    6:31
4. Only One Word    5:51
5. How Much Love    5:51
6. Vicious (Reprise)    1:36
7. Ministry Of Fear    7:18
8. Wound In My Heart    5:41
9. La Carne, La Morte E Il Diavolo    5:52

Kontrowersyjny album przedziwnego projektu, który jeszcze kilka lat wcześniej był normalnym zespołem. Tutaj, pod wodzą Michaela Mertensa, ostatniego z członków zespołu, zebrali się krewni i znajomi klawiszowca, aby nagrać płytę. Na liście płac znajdziemy byłą sekcję rytmiczną Simple Minds (Derek Forbes i Brian McGee) i twórców sukcesu Tears For Fears (Chris Hughes i Ian Stanley). Wśród gości - producent William Orbit, saksofonista Mel Collins (King Crimson, Alan Parsons Project), gitarzysta Robbie MacIntosh (The Pretenders), Howard Jones a nawet David Gilmour, a także... byli członkowie Propagandy, Susanne Freytag i Ralf Doerper. Jednakże najważniejszą zmianą była nowa wokalistka, Betsi Miller, która zastąpiła na tym stanowisku niezrównaną Claudię Brucken. Tyle w kwestii dramatis personae.

Co owe przewrócenie na głowę składu zespołu oznaczało dla jego sympatyków? Dokładnie tyle, co różnica w barwie głosów Miller i Brucken - drapieżność i tajemniczość zastąpiła słodycz i niewinność. W warstwie tekstowej - niepokojące, mroczne, zimne teksty zamieniły się w pochwałę niebiańskiej miłości i radosny zachwyt. A w sferze muzycznej - zimny synthpop radykalnie skręcił w najzwyklejszy pop, a momentami nawet house. Dla zwolenników tego twardszego, 'falowego' brzmienia była to zmiana nie do zaakceptowania; dla innych - m.in. niżej podpisanego - niesamowite doświadczenie transformacji czasów. Płyta zaraża przebojowością, a jednocześnie niebanalnym rozplanowaniem albumu jako całości. Od razu nasuwa się porównanie do bliskich Propagandzie OMD, którzy na płytach długogrających odkrywali przedziwną mieszankę tanecznych hitów ("Your Wildlife") z frapującymi eksperymentami ("La Carne, La Morte E Il Diavolo"). Głos Miller nie ustępuje Brucken pod względem świeżości i słuchalności. Przy jej udziale, obok stuprocentowo radiowego materiału ("Heaven Give Me Words" lub "Only One Word"), ciekawej barwy nabierają także bardziej kombinowane kawałki ("Vicious Circle", "Ministry of Fear"), stanowiące spoiwo ze 'starą' Propagandą.

"1234" to udana płyta, stanowiąca wartość samą w sobie. Nie chcę dywagować w jakim stopniu stanowi kontynuację, a w jakim odcięcie się od debiutu Propagandy. Okoliczności jej nagrywania były ciężkie - przepychanka prawna z macierzystym ZTT - sam zespół był w rozsypce, a czas powstania nie sprzyjał słabszym - nawet MTV nie chciało jej puszczać. Tym bardziej teraz, na spokojnie, warto ją poznać. [9/10]

Jakub Oślak
06.06.2010 r.