Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Roxy Music - Avalon

Roxy Music - Avalon
1982 EG

1. More Than This    4:30
2. The Space Between    4:30
3. Avalon    4:17
4. India    1:45
5. While My Heart Is Still Beating    3:25
6. The Main Thing    3:53
7. Take A Chance With Me    4:42
8. To Turn You On    4:15
9. True To Life    4:25
10. Tara    1:32

"Avalon" to finał poszukiwań muzyki idealnej przez Bryana Ferry pod szyldem Roxy Music. Grupa, która zaczynała w pierwszej połowie lat 70. jako zespół glamowy, a następnie przechodziła na przełomie lat 70. i 80. przez etap nowofalowy, włączając do swojej twórczoości również syntezatory, wydała w 1982 roku płytę, na której znalazła się muzyka wyznaczająca nowy trend w muzyce pop. Ten rodzaj popu, nazywany później mianem "sophisti-pop" znajduje swój wzorzec właśnie na "Avalon". W czasie, gdy album ujrzał światło dzienne, swój szczyt popularności przeżywała estetyka new romantic, dla której Roxy Music było jedną z inspiracji, ale muzyka na "Avalon" wkraczała już na nowy obszar muzyki pop. Album składa się z dziesięciu nagrań, trwających niewiele ponad trzydzieści pięć minut, w których słychać subtelne połączenie delikatnych uderzeń w perkusję, pobrzmiewającego saksofonu, rozmytych syntezatorów, tworzących tło oraz całą masę smaczków producenckich. W połączeniu z eleganckim wokalem Bryana Ferry'ego, wszystko to maluje obraz rozmarzonej krainy, o której opowiada muzyka na "Avalon". Pod względem estetyki, "Avalon" zainspirował wielu innych wykonawców, których później klasyfikowano zbiorczo jako tych z kręgu "sophisti-pop".

Płyta zaczyna sie od singlowego "More Than This", który jeszcze nie zwiastuje klimatu spowitego mgłą niewymuszonego piękna, który udało się stworzyć Roxy Music na "Avalon". To bardzo udany, przebojowy singiel, który odniósł sukces na listach przebojów. Nie ma jednak w sobie jeszcze tej mocy i tajemnicy, które rozwijają się w dalszym ciągu albumu. Już następny utwór pt. "The Space Between", który rozpoczyna się spokojnym, ale zdecydowanym rytmem, wspartym następnie dźwiękiem saksofonu i wokalem Ferry'ego, owiany jest jakby mgiełką tajemnicy, którą tworzą przeróżne smaczki produkcyjne pobrzmiewające w tle. Trzeci utwór przynosi tytułowy hit, który rozmytym, fantastycznym wokalem Ferry'ego maluje obraz zaczarowanej krainy, o której śpiewa. Dodatkowego kolorytu nadaje mu haitańska piosenkarka Yanick Étienne, która wsparła Ferry'ego w chórku. Po utworze tytułowym słyszymy krótszy, niemal przerywnik, trwający nieco ponad półtorej minuty. To instrumentalny utwór pt. "India", który w swojej formie przypomina mantrę. W sposób niemal niezauważalny przechodzi w jeden z lepszych utworów albumu pt. "While My Heart Is Still Beating", który rozpoczyna się delikatnym pogrywaniem pianina i słyszanym z oddali wokalem Ferry'ego. Potem słychać subtelne, melodyjne maźnięcia saksofonem, wszystko podlane melancholią. 

Tak kończy się strona A winyla. Strona B zaczyna się od nieco dynamiczniejszego, lekko mrocznego "The Main Thing", który buduje nastrój z jednej strony podniosły, z drugiej wzmacnia atmosferę tajemnicy, choć wprowadza też klimat niepokoju, wręcz grozy. "Take A Chance With Me" wychyla się jakby z zaświatów, powolnie rozwija, by w drugiej minucie wejść z większą dynamiką, dzięki rytmowi podawanemu przez perkusję i bardziej zdecydowany wokal Ferry'ego. Wokal, jak na całej płycie, faluje w sposób elegancki i melodyjny. W tle słychać znowu wiele smaczków, wyraźne jest brzmienie syntezatorów, gitara, dla urozmaicenia jest też użyty obój, na którym gra Andy Mackay. "To Turn You On" zaczyna się elektronicznymi efektami, wspartymi następnie basem, w tle których wchodzi głos Ferry'ego. W utworze wykorzystano również grę na wiolonczeli, wyraźnie słyszalne jest pianino, a także nie narzucające się solo gitarowe, raczej w stylu B.B. Kinga, niż Eddy Van Halena, dzięki czemu nie burzy to nastroju płyty. "True To Life" zaczyna się niemal nagle, bez żadnych wstępów. W tle znowu słychać bluesującą gitarę, której ponownie użyto raczej jak ornamentu i która nie dominuje. Utwór brzmi zdecydowanie bardziej standardowo, mniej podniośle i mniej tajemniczo. Brak tutaj też zwracającej uwagę melodii, czy chwytliwego refrenu. Dopiero zbliżając się do końca, wokal zaczyna się trochę rozmywać i coraz częściej pobrzmiewa bluesująca gitara. Nagranie na koniec jest po prostu wyciszone. Ostatnim akcentem "Avalon" jest "True To Life", który jest krótkim, lekkim jazzem z dominującym solem saksofonowym Andy Mackaya. Utwór zwolna gaśnie i tak kończy się "Avalon". Końcówka albumu jest nieco słabsza i pozostawia otwarte pytanie czy tak genialna płyta kończy się w odpowiedni sposób, ale i tak w niewielkim stopniu obniża to jej ocenę. 

"Avalon" to jedna z ikonicznych płyt lat 80. i całej historii muzyki pop. Trzeba koniecznie znać. Moim zdaniem ta muzyka w niczym się nie zestarzała. Nadal uderza pięknem, subtelnością i elegancją. I choć to ostatnia płyta Roxy Music, to przecież muzyka na "Avalon" znalazła swoją kontynuację w postaci solowych płyt Bryana Ferry'ego, z "Boys and Girls" [patrz recenzja >>] na czele. [9.5/10]

Andrzej Korasiewicz
12.10.2023 r.