Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Soulsavers - It's Not How Far You Fall, It's The Way You Land

Soulsavers - It's Not How Far You Fall, It's The Way You Land
2007 V2

1. Revival    4:11
2. Ghosts Of You & Me    4:14
3. Paper Money    3:19
4. Ask The Dust    4:17
5. Spiritual    5:34
6. Kingdoms Of Rain    3:52
7. Through My Sails    3:27
8. Arizona Bay    4:59
9. Jesus Of Nothing    4:13
10. No Expectations    5:37
10.2 (silence)    0:32
10.3 End Title Theme    2:17

Wytwórnia znana i szanowana. Płyta wcale nie debiutancka. Ale czy wiadome jest kto kryje się pod nazwą Soulsavers? Jeśli nie, to ja chętnie odpowiem na to pytanie. Stałą częścią zespołu jest Rich Machin i Ian Glover - duet brytyjskich elektoników. Jednak to dopiero początek, bo do współpracy zostały zaproszone takie osobowości jak: Josh Haden, Bonnie "Prince" Billy oraz Jim Goodwin z Doves. Ale to nadal jeszcze nie wszystko. Niepodważalnie największą gwiazdą płyty jest Mark Lanegan znany z The Screaming Trees oraz współpracy z The Twilight Singers, Isobel Campbell, Desert Sessions, Mondo Genereator i Queens Of The Stone Age.

Co ciekawe, Mark Lanegan jest współautorem aż połowy utworów zawartych na płycie, natomiast pod pozycją szóstą kryje się nowa wersja utworu "Kingdoms Of Rain", który odnaleźć można na jeden z solowych płyt Lanegana. Oprócz tego album zawiera dwa covery: "Through My Sails" Neila Younga oraz "No Expectations" Rolling Stonesów. Do tego dodajmy gitary i fortepiany połączone z elektoniką, no i w efekcie otrzymamy "It's Not How Far You Fall, It's The Way You Land", płytę, która jest tak esencjonalna, że chyba bardziej już się nie da. Z jednej strony muzyka stworzona wspólnie przez Amerykanów i Anglików ocieka jakąś tajemnicą i zagadkowością, z drugiej jednak jest tak delikatna, że słuchając jej boję się mówić głośno, by nie spowodować jej rozpadnięcia i rozproszenia w otaczającej wszechrzeczy.

Patrząc na tytuł płyty oraz jej okładkę od razu wyczuwamy co się święci. I tak też jest w istocie. Teksty utworów oscylują wokół tematyki religijnej. Nie do wiary, że słuchając głębokiego, lekko "przybrudzonego" głosu Marka Lanegana w pewnym momencie prawdziwie zaczyna się myśleć o egzystencji, albo jeszcze gorzej o eschatologii. Czy to nie jest prawdziwa magia? Dobrze, że po wyłączeniu muzyki wszystko jakby pryska i szybko wraca się do normalności. Jedno jednak jest pewne. Słuchajcie, a (coś) znajdziecie.

Magdalena Krysiak
06.05.2007 r.