Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Spandau Ballet - True

Spandau Ballet - True
1983 Chrysalis

1. Pleasure    3:30
2. Communication    3:36
3. Code Of Love    5:10
4. Gold    4:49
5. Lifeline    3:33
6. Heaven Is A Secret    4:24
7. Foundation    4:04
8. True    6:30

Gary Kemp i Steve Norman postanowili założyć zespół w październiku 1976 roku po tym, jak byli świadkami występu Sex Pistols w tym samym roku. Pierwszy repertur, który grali jeszcze nie jako Spandau Ballet, to były covery nagrań z lat 60. The Animals, The Rolling Stones i The Beatles. Po kolejnych zmianach nazwy i składu, gdy na przełomie 1978 i 1979 roku rozpoczęła się aktywność nowej sceny tanecznej, najpierw w klubie Billy's a następnie w Blitz, grupa zmieniła nazwę na Spandau Ballet i weszła w krąg powstającego właśnie nurtu "new romantic". Tak naprawdę jednak ani Gary Kemp, ani reszta składu nie byli szczególnie zafascynowani syntezatorami i elektroniką. Poddali się bardziej potrzebie chwili i modzie, którą przynosiły wieczory w klubie Steve'a Strange'a i Rusty Egana. To w nim właśnie Spandau Ballet zadebiutował koncertowo. Podsumowaniem tej pierwszej, "noworomantycznej" fazy istnienia grupy był album "Journeys to Glory" (1981), który mimo zastosowania syntezatorów oraz elektroniki i tak nie brzmiał dla mnie nigdy wystarczająco noworomantycznie i syntezatorowo. Ponieważ moim wzorem w latach 80. była muzyka w rodzaju Ultravox, OMD, czy The Human League a później Depeche Mode, to na Spandau Ballet nie patrzyłem wtedy zbyt przychylnie. Szczególnie, że na kolejnych albumach, poza kilkoma chwytliwymi przebojami, nie znajdowałem wiele interesującej mnie muzyki. Zmieniło się to dopiero w ostatnich latach, gdy doceniłem elegancki pop Spandau Ballet. Kwintesencją takiej muzyki jest trzeci album pt. "True".

Spandau Ballet już na drugiej płycie pt. "Diamond" (1982) całkowicie zmienili kierunek odchodząc od brzmień klubowych i noworomantycznych. Choć synth pop był wtedy cały czas w rozkwicie, panowie ze Spandau Ballet skręcili w kierunku muzyki funk i soul. Grupa święciła triumfy dzięki singlowi "Chant No. 1 (I Don't Need This Pressure On)", który w Wielkiej Brytanii dotarł do 3. miejsca listy sprzedaży singli, ale ich kolejne single z płyty nie powtórzyły tego sukcesu. Album "Diamond" też nie cieszył się nadmierną popularnością. Gary Kemp postanowił jednak całkiem nie przejmować się aktualnymi modami i postawił na pisanie kolejnych nagrań z dobrymi melodiami, popowych, które zwyczajnie jemu się podobały. W międzyczasie Steve Norman, dotychczasowy gitarzysta oraz perkusjonalista, przestawił się na grę na saksofonie, dzięki czemu muzyka Spandau nabrała innego charakteru. Nadchodziła kolejna zmiana w brzmieniu Spandau Ballet.

O ile "Diamond" przyniosła muzykę pop, ale osadzoną w bardziej surowym i chwilami chropawym funku, o tyle album "True", który ukazał się w 1983 roku, objawił się gładką i miękką muzyką pop osadzoną w lżejszej tradycji soul. Ponieważ Kemp ma talent do pisania utworów melodyjnych, które potrafią pozostać w pamięci słuchacza, w efekcie album przyniósł grupie międzynarodowy sukces a Spandau Ballet rozbił nim bank, przede wszystkim dzięki tytułowemu przebojowi. Już pierwsze single zapowiadające płytę: "Lifeline" (wrzesień 1982) i "Communication" (luty 1983) odniosły sukces na listach przebojów, osiągając odpowiednio 7. i 11. miejsce na brytyjskiej liście sprzedaży singli. Był to jednak sukces na poziomie wcześniejszych singli, co nie przynosiło grupie przełomu. Oba utwory stały się jednak pierwszymi nagraniami Spandau Ballet, które zostały odnotowane na amerykańskiej liście Billboardu (odpowiednio: 108. i 59. miejsce). Dopiero jednak trzeci singiel, tytułowy "True", wydany już po ukazaniu się płyty w marcu 1983 roku, zanotował kolosalny sukces. Co ciekawe, grupa początkowo nie dostrzegała potencjału komercyjnego tej pięknej ballady. Dopiero, gdy po wydaniu albumu okazało się, że na utwór są pozytywne reakcje wydano go na singlu. "True" dotarło na sam szczyt brytyjskiej listy przebojów, podobnie było w Kanadzie i Irlandii. W pozostałych krajach singiel również zameldował się w czołówce zestawień. W Stanach Zjednoczonych dotarł do 4. miejsca listy Billboardu. Po tytułowym "True" czas przyszedł na czwarty singiel w postaci "Gold". Nagranie było również wysoko notowane, ale aż tak wielkiego sukcesu, jaki miał miejsce w przypadku "True", nie powtórzyło. Na brytyjskiej liście singiel "Gold" dotarł do 2. miejsca, w innych krajach też poradził sobie gorzej. Odrobinę lepiej wypadł w Polscie, gdzie na Liście przebojów Programu Trzeciego osiągnął 7. miejsce listy ("True" tylko 8.). I właśnie te dwa nagrania "True" i "Gold" są najlepiej rozpoznawalnymi przebojami Spandau Ballet nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Nie ukrywam, że dla mnie również, obok jeszcze "Fight for Ourselves" z 1986 roku, Spandau Ballet to kiedyś były przede wszystkim te przebojoe. Pozostałym repertuarem byłem mniej zainteresowany. A przecież albumy Spandau Ballet zasługują na większą uwagę każdego sympatyka inteligentnej muzyki pop. Szczególnie dotyczy to albumu "True". 

Album rozpoczyna się od piątego singla wydanego z płyty pt. "Pleasure". Temu wydawałoby się standardowemu utworowi pop rockowemu, robotę robi śpiew Tony Hadleya, który nadaje mu odpowiedniej dynamiki i energii. Charakterystyczny, nosowy wokal Hadleya, który potrafi wyciągnąć również wysokie partie wokalne, jest zresztą istotnym i rozpoznawalnym elementem muzyki Spandau. "Pleasure" ubarwia również saksofon Normana a także zrównoważona i elegancka aranżacja całości. Drugi singiel "Communication" brzmi nieco banalnie, ale ma szybsze tempo i chwytliwy refren. "Code Of Love" utrzymany jest ponownie w wolniejszym tempie i przynosi ozdobniki instrumentalne, jak np. delikatne zagrywki rytmiczne na gitarze, czy krótkie sola na saksofonie, czasami wybuchające z większą energą. Spokojny początkowo śpiew Hadleya nabiera z czasem większej ekspresji, wsparty dodatkowymi głosami muzyków Spandau, które powtarzają w tle tytułową frazę "Code Of Love". Następny utwór "Gold" jest znacznie bardziej dynamiczny, o wyrazistym rytmie perkusyjnym i wybuchowym refrenie oraz dodatkowych perkusjonaliach, które wzmacniają różnorodnośc rytmiczną nagrania. W połowie kompozycji wchodzi nieodłączny saksofon, który kontynuuje melodię zastępując przez chwilę na pierwszym planie śpiew Hadleya, w końcówce pojawia się też fortepian, który uwypukla linię melodyczną utworu. To świetny, chwytliwy numer, który możliwe, że ze względu na intensywną rytmikę zawsze podobał mi się najbardziej jeśli chodzi o Spandau Ballet. W "Lifeline" słychać w końcu wyraźniej syntezatory, ale też tylko i wyłącznie w charakteze ozdobnika. Sam utwór brzmi dosyć pospolicie i trochę "stadionowo". "Heaven Is A Secret" to następny utwór, który na tle "Gold" wybrzmiewającego cały czas w głowie, nie zwraca nadmiernej uwagi, ale słucha się go przyjemnie i dzięki chwytliwemu refrenowi nie nudzi. W "Foundation" słychać najpierw nieco funkowo brzmiące klawisze, następnie szybki rytm i chwytliwy refren przyciągają uwagę i zachęcają do podśpiewywania. Ponownie słychać saksofon Normana. Płytę kończy tytułowa ballada, która wzniosła Spandau Ballet na szczyt popularności.

"True" to jedna z ponadczasowych płyt lat 80., która przyniosła Spandau Ballet sławę i międzynarodową, wykraczającą poza rynek brytyjski, popularność. Płyta ukształtowała też stylistykę grupy, z której jest najbardziej znana, choć w późniejszym okresie Spandau ciągle próbowali czegoś innego. "True" to uniwersalny pop o doskonałej jakości, przede wszystkim dzięki wysokiej próby kompozycjom Gary'ego Kempa, a także starannym i wysmakowanym aranżacjom oraz nieodpartej przebojowości. Płyta pozostaje jedną ze wzorcowych jeśli chodzi o udane połączenia pop rocka i soulu, nazywanego blue-eyed soul, tworząc przy tym nową jakość, którą moim zdaniem można wpisać w nurt tzw. sophisticated popu. [9.5/10]

Andrzej Korasiewicz 
05.02.2025 r.