Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Yang, Pati - Silent Treatment

Pati Yang - Silent Treatment
2005 EMI

1. Soul For Me  
2. Reverse The Day  
3. All That Is Thirst  
4. Unquiet  
5. Pretty Fin (Keith Tenniswood Remix)  
6. 19:53 North West  
7. Giant Cat Woman  
8. Switch Off The Sun  
9. 1986  
10. Air Stands Still  
11. Easy Flow 

Pojawiła się znikąd. Nagrała znakomity album „Jaszczurka”, wywołała burzę, po czym dość szybko wyjechała do Wielkiej Brytanii. Mowa oczywiście o Pati Yang, której nowy album „Silent Treatment” znajduje się (wreszcie!) na półkach sklepowych.

Najpierw jednak przenieśmy się siedem lat wstecz. W Polsce nowa muzyka elektroniczna jeszcze wtedy była kompletnie nieznana, rynek muzyczny niedojrzały, a wszystkie inne czynniki równie niesprzyjające wydaniu tak odważnej płyty. Pati jednak spróbowała i to skutecznie – „Jaszczurka” trafiła do sklepów. Co prawda nie udało jej się dotrzeć do „szerokiej” publiczności, ale zdobyła sobie spore grono fanów. Na dodatek płyta zapoczątkowała proces wychodzenia polskiej elektroniki z głębokiego podziemia. Kiedy wokół Pati zrobiło się głośno, ta... wyjechała do Wielkiej Brytanii.

Teraz można powiedzieć z całą pewnością jedno – Pati spędziła ten czas na pracy i zgłębianiu świata muzyki. Już od dość dawna pojawiały się wstępne informacje o nagrywaniu nowej płyty tej znakomitej wokalistki – teraz możemy nareszcie przyjrzeć się efektom pracy Pati Yang. I od razu trzeba powiedzieć jasno – to płyta diametralnie inna od „Jaszczurki”. Ma to swoje dobre i złe strony. Niewątpliwie „Silent Treatment” brzmi już dużo profesjonalniej. Muzyka sprawia wrażenie dojrzalszej, lepiej zrobionej. Trzeba też przyznać, iż Polka zdecydowała się na dość rzadki ostatnio w muzyce krok – zrobienie płyty, w której kolejne utwory tworzą stylową całość. Nie ma tu choćby jednego przeboju przeznaczonego specjalnie dla stacji radiowych i przez to burzącego koncepcję płyty.  Choć – o dziwo – singiel promujący płytę Pati Yang stał się hitem, co mnie szczerze i pozytywnie zaskoczyło.

Pati poszła w kierunku trip hopu. Niewątpliwie od strony czysto technicznej płyta jest znakomita. Mam jednak parę obiekcji. Drugi album Pati nie jest tak rewolucyjny jak debiut. „Jaszczurka” powodowała, iż nie dało jej się jednoznacznie zaszufladkować – w przypadku „Silent Treatment” jest to o wiele łatwiejsze. Mimo iż płyta jest o wiele dojrzalsza od „Jaszczurki” to nie ma chyba aż takiej „siły rażenia”. Debiut Yang nie pozostawiał obojętnym – „Silent Treatment” zaś można spokojnie słuchać w drodze do pracy. To płyta, która pokazuje duży kunszt, ale odnoszę wrażenie, że w jej zrobienie włożono mniej pomysłów i częściowo wykorzystano panującą modę na trip hop. Kolejną wadą jest tak naprawdę ogromna nierówność płyty. Część utworów na niej powala (cudowne „Easy Flow”), ale kilka innych wypada naprawdę średnio i dosyć monotonnie.

W ostatecznym rozrachunku sam nie wiem co sądzić o nowej płycie Pati Yang. To płyta skrajności – świetnie wykonana, z paroma wspaniałymi utworami, ale jednocześnie pozbawiona tego „pazura” i świeżości, którą oferowała „Jaszczurka”.

Jakub Pietrusiak
13.11.2005 r.