Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Ziyo - Ziyo 

Ziyo - Ziyo 
1989 Wifon

1. Nr 1    3:15
2. Poza Tym Miejscem    5:10
3. Graffiti    5:15
4. Obwarowany    5:40
5. Idziemy Wytrwale    3:50
6. Panie Prezydencie    4:05
7. Pod Jednym Niebem    4:05
8. Nowe Krajobrazy    4:10

bonus CD Digiton 1991

9. Wyspy (Bliżej Gwiazd)    3:50

Mówiąc o polskich zespołach nowofalowych i post-punkowych tarnowska grupa Ziyo rzadko wymieniana jest w pierwszej kolejności. Patrząc z perspektywy czasu ciężko to zrozumieć – omawiany dziś przeze mnie album sprzedał się wówczas w ogromnym jak na ówczesne polskie warunki nakładzie 180 tys. egzemplarzy. Dziś grupa kojarzona jest przede wszystkim z przebojem „Magiczne Słowa”, niezwykle odległym od zimnofalowej i gotyckiej estetyki debiutu. Chciałbym się dziś pochylić nad tym zapomnianym krążkiem i przypomnieć go szerszej publiczności.

Brzmienie albumu od razu budzi skojarzenia z The Cure z okresu płyty „Disintegration”. Pierwszy numer z albumu to instrumentalny wstęp z wyraźnie wyróżniającym się brzmieniem syntezatora Dariusza Derżko, dodającym coldwave’owemu, czasem mechanicznemu brzmieniu płyty oniryczny charakter. Mocno emocjonalny wokal Jerzego Durała wchodzi dopiero w drugiej piosence „Poza tym miejscem”, któremu pędząca sekcja rytmiczna i gitara Marka Kłocha nadają niemal paranoicznego charakteru. „Grafitti” to już kompozycja spokojniejsza i bardziej melodyjna. Klimat zaszczucia i paranoi wraca w „Obwarowanym”, podkręcony dodatkowo przez wokalizy Beaty Sawickiej. W „Idziemy wytrwale” wraca bardziej klasyczny i melodyjny post-punk. Utwór zaczyna się mocnym otwarciem perkusją Krzysztofa Krupy, linia basu Durała i gitara płyną wraz z nią, tworząc podniosły, pasujący do tematyki śpiewanego z zaangażowaniem tekstu klimat. W „Panie Prezydencie” robi się już dużo mroczniej. W ten klimat wprowadzają nas pierwsze dźwięki przypominające strojenie instrumentów, zaraz potem jednak gitara Kłocha rozpędza utwór. Po chwili dołączają do niej pulsująca sekcja rytmiczna i syntezator, serwując jeden z najbardziej „Cure’owych” piosenek na płycie. Rytm robi się wręcz taneczny w „Pod Jednym Niebem”. Dominuje tu bas i klasycznie nowofalowe brzmienie gitary ze zwracającą uwagę solówką. Śpiew Durała lawiruje między melodyjnością, recytacją a krzykiem. Zamykający płytę utwór jest chyba najspokojniejszą kompozycją, w której dominują przede wszystkim klawisze Derżki. Poprzez złowieszczo brzmiące dźwięki i stopniowo coraz silniej przebijającą się perkusję, utwór stopniowo narasta do coraz bardziej podniosłej i tajemniczej atmosfery, żeby w końcu wybuchnąć w marszowej kodzie z maniakalną wręcz wokalizą Jerzego Durała.

Teksty wokalisty pasują do estetyki zarówno zespołu, jak i czasów w których tworzył, czyli Polski końcówki lat 80. Wyrażają one ubolewanie nad zastaną, kończącą się powoli rzeczywistością, jak i lęk przed tym co przyjdzie po niej. W tekstach, w przeciwieństwie choćby do Kultu, niewiele jest jednoznacznych odniesień politycznych. Są tu raczej refleksje nad rolą jednostki w wówczas niespokojnym i niepewnym świecie. W „Grafitti” Durał rozważa nad poszukiwaniem tej roli. „Idziemy Wytrwale” mogłoby zostać zrozumiane jako stanowczy manifest ludzi pragnących zmian, nie sposób jednak nie dostrzec obaw przed nimi. W „Pod Jednym Niebem”, można pewne fragmenty odnosić do czasów w jakim powstał ten utwór („Granice wciąż dzielą nas”, „Możemy zniszczyć mur”), jednakże przez brak jednoznacznych aluzji interpretacja staje się dużo szersza. „Panie Prezydencie” zdaje się być rozpaczliwym błaganiem o pomoc, wysłanym we wszystkie możliwe strony, z gasnącą powoli nadzieją na jakąkolwiek odpowiedź na nie.

Debiut Ziyo jest w mojej opinii niesłusznie zapomnianą perłą polskiej muzyki. Poruszająca atmosfera, którą tymi ośmioma utworami utworzył zespół, jest muzycznym zapisem emocji towarzyszących ludziom w ważnym momencie dziejowym. Jednak uczucie braku swojego miejsca w świecie, obaw przed zmianami, które i tak w końcu nastąpią, strachu i zaszczucia nieobce są przecież wielu ludziom również dziś. Dlatego też zdecydowanie polecam zapoznać się z tym albumem tym, którzy o twórczości Ziyo mieli do tej pory mgliste lub zerowe pojęcie. [9/10]

Jakub Krawiec
02.11.2023 r.