Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

ABC - How to Be a ... Zillionaire!

ABC - How to Be a ... Zillionaire!
1985 Neutron

1. Fear Of The World    3:51
2. Be Near Me    3:39
3. Vanity Kills    3:29
4. Ocean Blue    3:33
5. 15 Storey Halo    5:35
6. A To Z    2:50
7. (How To Be A) Millionaire    3:35
8. Tower Of London    3:39
9. So Hip It Hurts    4:19
10. Between You & Me    3:19

Nie mam wątpliwości, że najbardziej prominentną płytą w dorobku ABC jest "The Lexicon of Love", ich pionierski album z 1982. To jeden z najwybitniejszych krążków stylu new romantic – jedną nogą w rocku, drugą w synth-popie – który wystrzelił ekipę Martina Fry’a do stratosfery, a także ukazał światu geniusz producencki Trevora Horna. Upakowany jest takimi hitami jak „Poison Arrow” czy „The Look of Love”, kwintesencją stylu, jakim ABC i Martin Fry zaczarowali na chwilę świat. Pozostałe albumy tego zespołu z Sheffield są odstawione przez Lexicon na dystans pod kątem rozpoznawalności i ogólnego sukcesu. Nie oznacza to, że nie ma wśród nich przegapionych pereł, którymi lubimy się tu zajmować. Jedną z nich jest trzeci album ABC, zupełnie niedoceniony, a w zasadzie niezrozumiany przez krytykę i publiczność, brawurowo zatytułowany "How to Be a Zillionaire!".

Pod kątem kompozycyjnym, tekstowym, oraz studyjnym Zilionaire nie ustępuje Leksykonowi pod żadnym względem. Jest ultra-popowy, ale taka była filozofia za nim stojąca. ABC z zespołu stało się duetem Martin Fry – Mark White, którzy odpowiadali za całość brzmienia, a towarzyszący im „muzycy” byli tam tylko na pokaz. O to właśnie chodziło, aby obnażyć muzykę pop jako wydmuszkę, złudzenie, sztuczny twór i komiksową karykaturę. Żart nie chwycił i album, chociaż promowany dobrze przygotowanymi singlami i teledyskami, także okazał się niewypałem, nie dał rady wspiąć się na szczyty list, tak jak Lexicon. Ale to tylko komercyjny punkt widzenia a co z meritum, czyli muzyką? Bez kontekstu Zilionaire słucha się świetnie, to przebojowy dynamit, który wciąga, porywa, zachwyca i zastanawia, dlaczego publiczność nie polubiła go wtedy, gdy takie brzmienia były na topie? 

Na albumie dysponujemy gamą świetnych, chwytliwych numerów, z których każdy zbudowany jest wokół możliwości Fairlighta CMI – jednego z najważniejszych syntezatorów, symbolu brzmienia lat 80. Nauczył ich tego Horn, ale tutaj rzecz została zaprowadzona do granicy z kiczem, która w ramach żartu została przekroczona. Ale takie numery jak: „So Hip It Hurts”, „Tower of London”, „Fear of the World” czy frapujące „Ocean Blue” to przebojowe, taneczne, żartobliwe kawałki, wyśpiewywane z elegancją, szykiem i pewnością siebie przez Fry’a. Frontman ABC należy do osób, które urodziły się na scenie; ten gość nie został piosenkarzem przypadkowo. Jest w to zaangażowany całym sobą, a jego entuzjazm, żarliwość i ekspresja są zaraźliwe. Ówcześni wokaliści tacy byli: Andy McCluskey, Tony Hadley, Marian Gold, Morten Harket – wszyscy wiedzieli czego chcą i potrafili to wyrazić. 

Zilionaire to super zabawny album pełen popowego szaleństwa i doskonała podróż w czasie do lat 80. Jest pełen smaku synth-popu w amerykańskim wydaniu - zasługa obecności Keitha LeBlanca i jego electro sztuczek - błyszczących klawiszy i wszelkiego rodzaju syntetycznych atmosfer. Warstwa tekstowa jest zabawna i jasna – żyjemy w szalonym, absurdalnym świecie i albo idziemy z prądem albo pod prąd. Fry i White już byli w opozycji – przecież protoplastą ABC był ich krótkotrwały projekt Vice Versa, parający się mrocznym, industrialnym minimalem. Kilka lat później i jakże inny ton albumu. Dzięki temu, Zilionaire wcale nie wypada gorzej od Lexicon, tylko w moim odczuciu stanowi jego godną konkurencję. To brzmienie o silnych wpływach stylu Art Of Noise (nauki Horna), bardzo ruchliwe, zaprogramowane, poprawiające samopoczucie, przewrotne i niedocenione. [7/10]

Jakub Oślak
23.04.2023 r.