Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Apoptygma Berzerk - You And Me Against The World

Apoptygma Berzerk - You And Me Against The World
2005 Gun Rec

1. Tuning in Again (intro)
2. In This Together (album version)
3. Love to Blame
4. You Keep Me From Breaking Apart
5. Cambodia
6. Back on Track
7. Tuning in to the Frequency of Your Soul
8. Mercy Kill
9. Lost In Translation
10. Maze
11. Into the Unknown
12. Shine Onv 13. Is Electronic Love to Blame?

Pierwsze przesłuchanie. Ocena - 1. Poniżej krytyki. Drugie przesłuchanie. Ocena - 1. Poniżej krytyki. Trzecie przesłuchanie. Ocena - 1. Poniżej krytyki. Chwila zastanowienia. Skoro wysłuchałem tego trzy razy, to znaczy że to nie jest takie tragiczne. Gdyby było tragiczne, nawet nie dosłuchałbym płyty do końca. Nie od dzisiaj wiadomo, że jestem tandeciarzem i lubię synth pop, pop-rock, przeboje, melodie, a nawet Dire Straits ;). A zatem? Nie, na razie wystarczy. Odkładam płytę na trochę. Wracam do niej po dwóch tygodniach i po tym jak w Necie pojawiły się już pierwsze recenzje płyty. Oczywiście, tego można było się spodziewać. Fani EBM nie zostawili na nowej APB suchej nitki, o ile w ogóle się nią zainteresowali. Już "Harmonizer" wybił wielu APB z głowy. Z kolei miłośnicy pop-rocka mają swoje gwiazdy. Po co mieliby zawracać sobie głowę Stefanem Grothem? Nie wymyślił nic oryginalnego. Ta muzyka bije przeciętnością, bezpłciowością, nijakością. Po co on to zrobił? Dla kasy? Bo przecież nie dla idei? Ale pieniędzy to on raczej na tym nie zarobi. Miłośnici Robiego Williamsa i tak nie kupią płyt Stefana Grotha. Ci, którzy kochali go za takie numery jak "Burning Heretic" oleją go. Więc?

A jednak ta płyta nie jest tragiczna. Jest bezbarwna, nic nie wnosi, jest mdła, a jednak mogę jej słuchać. Tylko o czym to świadczy? Może tylko o moim stanie umysłu;)? Bo muzyka jest niewątpliwie bez wyrazu, to papka, której pełno w radiu, tylko że ze znakiem Apoptygma Berzerk. Może właśnie w tym tkwi haczyk? Może to muzyka dla kogoś takiego jak ja. Kogoś kto lubi Dire Straits, Nitzer Ebb, Kate Bush i Combichrist?  Ta muzyka jest niepokojąco ŻADNA. A jednak sączy się w tej chwili z głośników i wprawia mnie w dobry nastrój. Może to jakiś rodzaj uzależnienia? A może to jest po prostu nienajgorsza muzyka pop-rock/indie pop? Pop-rock dla nieco podtatusiałych zwolenników EBM? Ale nawet jeśli, to nadaje się tylko do jazdy samochodem w specyficznym nastroju kierowcy. Bo nawet po kilkakrotnym przesłuchaniu trudno cokolwiek zapamiętać z tej płyty. Nie zostaje prawie nic... No i mimo wszystko nie po to wkładam płytę ze znakiem APB do odtwarzacza, by słuchać relaksującego pop/indie-rocka. Nawet jeśli jest na przyzwoitym poziomie. [6/10]

Andrzej Korasiewicz
06.11.2005 r.