Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Goldfrapp - Supernature

Goldfrapp - Supernature
2005 Mute

1. Ooh La La    3:24
2. Lovely 2 C U    3:25
3. Ride A White Horse    4:41
4. You Never Know    3:27
5. Let It Take You    4:30
6. Fly Me Away    4:26
7. Slide In    4:17
8. Koko    3:24
9. Satin Chic    3:28
10. Time Out From The World    4:47
11. Number 1    3:25

Kochana pani Alison! Złagodniała nam pani, oj złagodniała... A gdzie wspaniały polot "Felt Mountain"? Gdzie mocne beat'y "Black Cherry"? Co nam zostało? Ano, przebojowość, odrobina dawnego pazura i... pop dla trzydziestolatków?  "Felt Mountain" - nogi same szukają chilloutowego parkietu na wspomnienie tej płyty. Niestety, Alison Goldfrapp coraz bardziej odchodzi od tamtych brzmień i prezentuje nam swoje bardziej popowe wydanie. Łagodniejsze nie oznacza oczywiście cukierkowych i różowych piosenek dla trzynastolatek, chociaż takie "Lovely 2 CU" brzmi jak amfetaminowa Kylie Minogue. "Supernature" to ogromny misz-masz utworów kapitalnych, zaczynając od otwierającego "Oh La La" i słabych, spokojnych, mało przekonujących - "Let It Take You". Alison zdecydowanie lepiej wypada w kawałkach, których grzechem byłoby nie puszczać w dyskotekach. Wspomniany "Lovely 2 CU" czy "Ride A White Horse" momentalnie wpadają w ucho i, gdyby tylko komercyjne rozgłośnie miały nieco oleju w głowie, są murowanymi kandydatami na przeboje. Również te bardziej zawiłe, zwariowane i nieprzyswajalne od pierwszych nut kompozycje - "Koko", "Satin Chic" - wychodzą Goldfrapp bardzo dobrze. Gorzej jest w momentach, gdy Alison niebezpiecznie zbliża się do trip hopu czy nawet zahacza o stylistykę teatralno-kabaretową - "Time Out From The World", "Let It Take You". Z drugiej strony trzeba przyznać, że połączenie kabaretowego pianinka z elektronicznymi beatami wypadają w "Satin Chic" porywająco.

Całość opiera się na jednym patencie - oldschoolowy klawisz rodem z lat 80. + mocne uderzenia automatu perkustyjnego + ładne melodie i skandowane refreny w stylu "Oh La La" + gdzieniegdzie ostra lub akustyczna gitara lub smyczki + od czasu do czasu delikatna elektronika i świetny wokal = nowy album Goldfrapp. Trzeba przyznać, że ta pani umie śpiewać. Szkoda, że nie zawsze idze to w parze z dobrymi kompozycjami. Od Alison można wymagac czegoś więcej, choć z drugiej strony - czy w dzisiejszym cukierkowym świecie pop znajdzie się wokalistka, która może się z nią równać? Pytanie retoryczne. 

Mateusz Rękawek
03.11.2005 r.