The Art Of Noise - In Visible Silence
1986 China Records
1. Opus 4 1:59
2. Paranoimia 4:46
3. Eye Of A Needle 4:25
4. Legs 4:06
5. Slip Of The Tongue 1:30
6. Backbeat 4:12
7. Instruments Of Darkness 7:12
8. Peter Gunn 3:55
9. Camilla - The Old, Old Story 7:23
10. The Chameleon's Dish 4:27
11. Beatback 1:19
Drugi album Art of Noise był obarczony oczekiwaniami. Po odzewie z jakim spotkała się EPka "Into Battle" i długogrające "Who's Afraid Of", kolejna płyta musiała być jeszcze lepsza. Moim zdaniem, była. Zdaniem krytki, już niekoniecznie.
"In Visible Silence" to próba sił drużyny, którą opuścił główny napastnik, Trevor Horn wraz z Paulem Morleyem. Art of Noise starali się być formacją bez twarzy, bez głosu, swoistym 'anty-zespołem', tak jak np. The Residents. Mimo iż objawiali się światu w maskach, nie udało się długo utrzymać roszad personalnych w tajemnicy. I tak, Anne Dudley musiała dźwignąć odpowiedzialność opieki nad produkcją płyty, rodzonej w duchu oczekiwań i przepychanek z Hornem i wytwórnią ZTT.
Być może właśnie dlatego "In Visible Silence" dorównuje debiutowi, o ile go nie przegania. Płytę pilotowała nagrodzona interpretacja klasycznego motywu rhythm'n'bluesowego "Peter Gunn", z gościnnym udziałem Duane'a Eddy na gitarze. Do tego dochodzą przebojowe "Paranoimia" i "Legs" a także urzekająca kołysanka "Camilla" - próba skomponowania czegoś na miarę "Moments in Love" z poprzedniej płyty. Utwory trwają w niezwykłej harmonii i wzajemnej symbiozie. Płynne przejścia cementują album jako całość i nadają mu cech nierozrywalności. A dzięki ilości sampli wyłowionych z dźwiękowej rzeczywistości, pełno tu zakamarków i zagadek na wiele kolejnych przesłuchań.
Styl Art of Noise był już wtedy dobrze rozpoznawalny. Wyklejanki z sampli serwowane przez Fairlight CMI, poukładane w rytmiczne struktury i podrasowane żywym instrumentarium, dały efekt niezapomniany i inspirujący. Debiut grupy był mocno intuicyjny, powodowany pomysłem. Płyta numer dwa była nagrywana w duchu świadomych decyzji i korekty błędów. Była owocem doświadczenia, a jednocześnie poszukiwania kolejnych ścieżek. Formacji zarzucano powtarzalność i kopiowanie patentów. Cóż jednak z tego, gdy albumu do dziś słucha się z wypiekami na twarzy. To kolaż emocji i ręce gorące od podążania za precyzyjnie ciętym rytmem. Doskonała elektroniczna muzyka do wielokrotnego przeżywania. [9/10]
Jakub Oślak
11.07.2010 r.