Bad Lieutenant - Never Cry Another Tear
2009 Triple Echo Records
1 Sink Or Swim
2 Twist Of Fate
3 Summer Days
4 This Is Home
5 Running Out Of Luck
6 Dynamo
7 Poisonous Intent
8 These Changes
9 Walk On Silver Water
10 Shine Like The Sun
11 Runaway
12 Head Into Tomorrow
Niezmiernie się cieszę z samego faktu wydania tej płyty. Bad Lieutenant to dość szybka reakcja na ostateczne rozwiązanie kwestii New Order, dla którego nie widzę już szansy na powrót. Bernard Sumner i Peter Hook powiedzieli sobie po prostu zbyt dużo przykrych słów, aby mieli jeszcze raz zagrać obok siebie na jednej scenie lub wejść do studia. I niech tak zostanie, bo chyba lepiej żeby nic nie tworzyć, niźli trwać w toksycznym związku. Bałem się, że przez ludzkie zacietrzewienie talenty Sumnera i Hooka przepadną gdzieś w szumie, jednakże mała wiara została skarcona. Sumner, przy wsparciu Phila Cunninghama i Jake'a Evansa, a także z udziałem Stephena Morrisa i Alexa Jamesa (Blur), nagrał swoistą płytę-katharsis. Coś, co ma mu pozwolić zapomnieć o przeszłości i sięgać po to, po co została wymyślona muzyka - zachwyt i radość.
To co warto podkreślić od razu - debiut Bad Lieutenant jest naturalną konsekwencją stylu prezentowanego na ostatnich płyt New Order, ze szczególnym wskazaniem na "Waiting for the Sirens' Call", które przez fanów NO zostało przyjęte chłodno. Powróciła muzyka niemal stricte gitarowa, ograniczająca elektronikę do dyskretnych efektów, które przecież w dzisiejszych czasach są stałym elementem studyjnej produkcji. Broń Wysoka Opatrzności wspominać tu jakkolwiek o Joy Division i ich depresyjnych podrygach. Bad Lieutenant to muzyka radosna, rytmiczna i melodyjna, w zasadzie tradycyjnie piosenkowa. Da się ją dojrzeć w scenicznym blasku świateł, ale i zaintonować na gitarze akustycznej przy kominku. Każdy kolejny utwór to materiał na przebój, ze wskazaniem na singlowe "Sink or Swim" i śpiewane na dwa głosy "This is Home", co czyni cały album równym, solidnym zbiorem.
Jestem kompletnie zaskoczony jak bardzo podoba mi się tak prosta muzyka, chociaż prawdopodobnie jest to podyktowane dozgonną sympatią jaką dażę wszystko co skażone niedoskonałym wokalem Sumnera. Facet jest już po pięćdziesiątce, z czego większość spędził na scenie, a gra i śpiewa jak nastolatek, co niewątpliwie wielu odczyta jako kuriozum. Paradoksalnie, kompozycje Sumnera i jego wokalna forma nigdy nie brzmiały lepiej, co bywało mankamentem nawet za najlepszych czasów New Order. "Never Cry Another Tear", pomimo swojej lekkości i radiowej przebojowości, pozostaje zatem płytą osobistą prawdziwego weterana muzyki rozrywkowej, który ani myśli odchodzić na emeryturę. Brawo Bernard, brawo chłopaki. [8/10]
Jakub Oślak
29.01.2010 r.