Bauhaus - Burning From The Inside
1983 - Beggars Banque
1. She's In Parties 5:45
2. Antonin Artaud 4:05
3. Wasp 0:18
4. King Volcano 3:30
5. Who Killed Mr. Moonlight? 4:58
6. Slice Of Life 3:54
7. Honeymoon Croon 2:52
8. Kingdom's Coming 2:25
9. Burning From The Inside 9:20
10. Hope 3:24
Ostatni studyjny album Bauhaus powstawał w dziwnej atmosferze. Peter Murphy leżał w szpitalu chory na zapalenie płuc a pozostali muzycy pracowali w studiu nad nagraniem płyty. Bynajmniej Murphy nie był z tego faktu zadowolony. W zespole zaczęło psuć się już wcześniej. Sukces, jaki muzycy odnieśli piosenką "Ziggy Sturdust" i wzrastające zainteresowanie grupą, zaczęło rodzić konflikty w zespole. To Peter Murphy był w centrum zainteresowania mediów a przecież za muzykę był odpowiedzialny w równym stopniu cały zespół. Muzycy zaczęli więc patrzeć na siebie nawzajem krzywo. Do nagrania "Burning From the Inside" jednak doszło, na szczęście! Murphy po wyjściu ze szpitala dograł partie wokalne - muzyka była już w całości zarejestrowana, co więcej, przygotowywano też partie wokalne dla Daniela Asha i Davida Haskinsa... Pozostali członkowie Bauhaus brali pod uwagę możliwość nagrania płyty bez Murphy'ego... To najlepiej pokazuje, że w zespole nie działo się dobrze. Mimo tych problemów Bauhaus nagrał prawdopodobnie najlepszą, a na pewno najdojrzalszą płytę w swojej dyskografii.
Album otwiera jeden z najbardziej lubianych numerów nagranych przez Brytyjczyków - "She's in Parties". Później jest bardziej już zakręcony song o Antonim Artaud - awangardowym twórcy "teatru okrucieństwa". Następnie mamy coś, co wcześniej nie było zbyt często spotykane na płytach Bauhaus - rodzaj akustycznej, choć nadal mrocznej ballady - "King Volcano", "Who Killed Mr. Moonlight". Następnie jest wspaniały "Slice of Life" ze wstępem na akustycznej gitarze. Kolejny utwór "Honeymoon Croon" utrzymany jest w stylu starszych, surowszych numerów Bauhaus. "Kingdom's Coming" ponownie przenosi nas w krainę, o której istnieniu dowiedzieliśmy się na płycie "Sky's Gone Out". Tytułowy "Burning from the Inside" potęguję atmosferę mroku i zimna. To znowu klimat "starego", postpunkowgo, chropowatego Bauhaus. Wszystko kończy się jednak balladowym "Hope". I taki klimat przebija z płyty w całości. To nie są drapieżne, postpunkowe i mroczne utwory, którymi muzyka Bauhaus przybijała dotychczas. Mamy tutaj do czynienia z bardziej konwencjonalnymi utworami rockowymi, ale wysmakowanymi, przemyślanymi, precyzyjnie nagranymi i dobrze zrealizowanymi. Mimo tego, że płyta jest mniej mroczna i ciężka niż poprzednie, niesie ze sobą jakąś zagadkę, tajemnicę. Zespół nagrywa cały czas w duchu melancholii, choć muzyka mniej przytłacza. "Burning from the Inside" to album dojrzały, który wszedł na stałe do kanonu światowego rocka. [10/10]
Andrzej Korasiewicz
12.02.2002 r.