Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Bauhaus - Go Away White

Bauhaus - Go Away White
2008 Coocking Vinyl

1. Too Much 21st Century    3:53
2. Adrenalin    5:40
3. Undone    4:46
4. International Bulletproof Talent    4:03
5. Endless Summer Of The Damned    4:44
6. Saved    6:28
7. Mirror Remains    4:58
8. Black Stone Heart    4:32
9. The Dog's A Vapour    6:50
10. Zikir    3:04

Ech, ta współczesna moda. Reaktywacje zespołów-gigantów obserwujemy na każdym kroku. Wiadomo – łatwa i szybka kasa, bo któż nie chciałby zapłacić za zobaczenie na żywo tego, o czym zawsze marzył. O ile w przypadku kapel pokroju The Police czy Genesis - o Queen i The Doors nie wspominając - jest to sprawa oczywista, tak obecność takich Pixies czy Bauhaus w tym gronie może odrobinę dziwić – wszak to legendy, ba, ikony muzyki alternatywnej! Z drugiej jednak strony zobaczenie na scenie ponownie tych facetów, niezależnie czy z łysiną, czy brzuchami i usłyszenie tych wszystkich „Passion of Lovers”, „Bela Lugosi’s Dead” czy „In The Flat Field” należy do rzeczy, które trudno przecenić. To z jednej strony fajne. Ale jest też ta druga, mniej obiecująca strona – kiedy panowie postanowią nagrać płytę z premierowym materiałem. Bo nikt nie zagwarantuje, że będzie zawierała choć jeden hit na miarę starych. Tego boi się pewnie każdy reaktywowany zespół. Co prawda Bauhaus zapowiedział, że po wydaniu „Go Away White” nie będzie już żadnych koncertów, że koniec i kropka, ale... No właśnie – chcąc nie chcąc mamy nowe dzieło Bauhaus.

Najpierw będzie o brzmieniu. Bauhaus nigdy nie był kapelą podległą jednej osobie – każdy miał swój sound i swoje pomysły. Dlatego Love & Rockets, Bauhaus i solowy Murphy dzielą, może nie lata świetlne, ale na pewno kilometry. A że panowie nie nagrywali razem dobrych 20 lat, postanowili swoje doświadczenia połączyć. W kawałku otwierającym mamy zatem pogłos jak z „Holy Smoke” Murphy’ego, chórki-nie chórki jak z Love & Rockets w „International Bullet Proof Talent”, a całość brzmi jak „Sky’s Gone Out” Bauhausu. Dodać do tego należy to, co chyba w przypadku tego bandu najważniejsze – ta płyta nie brzmi jakby nagrana była w 2008 roku. Na pewno nie jest to kontynuacja „Burning From The Inside” – nie jest bowiem delikatnie - no, może świetny „Saved” i „Zaikir” się do tego zbliżają - ale motorycznie i agresywnie („Endless Summer of The Damned”). Gdyby puścić to komuś, kto zahibernował się w roku 1987, to stwierdziłby, że jest to album z lat osiemdziesiątych. Główna w tym zasługa niewielkiego wykorzystania współczesnych klimatów w produkcji, a w niektórych wręcz ascetyzmu brzmienia. 

Większość kompozycji, jak to zwykle w przypadku Bauhaus, opiera się na rozbudowanej gitarze basowej, która czasem jest motoryczna, jak np. jest w„Adrenalin” – przy okazji rewelacyjny klimat budowany jest tu nie tylko basem, ale i głosem Murphy’ego. Czasem bas jest niemal funkujący - linia przypominająca „Dancing” albo „Kick In The Eye” w „Undone”, choć sam kawałek raczej do tańczenia nie nawołuje. W niektórych momentach panowie wracają do klimatów z debiutu i wychodzi im to bardzo sprawnie - świetna perkusja w „skandującym” „Endless Summer of The Damned”. A w niektórych usiłują nawiązać do atmosfery panującej we współczesnej muzyce jak np. w „The Dog’s A Vapour”. 

We wstępie napisałem, że na powroty takich wykonawców patrzy się zarówno z niecierpliwością jak i z trwogą, a czasem i złośliwym uśmiechem. Tylko wielkie zespoły przez duże W są w stanie udowodnić, jak bardzo byli w błędzie wszyscy malkontenci. „Go Away White” jest płytą dobrą, choć pewnie całe wieki upłyną, nim będzie stawiana na równi z „Mask” czy „In The Flat Field”. Jeśli wyszliśmy z założenia, że współczesna muzyka nie ma nam nic do zaoferowania, to trzeba sobie po prostu wyobrazić, że oto obcujemy z odnalezionym po latach albumem zespołu, który zawsze był, jest i będzie gigantem w swojej szufladce. [7/10]

Mateusz Rękawek
30.03.2008 r.