Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Blur - The Ballad Of Darren

Blur - The Ballad Of Darren
2023 Parlophone

1. The Ballad    3:37
2. St. Charles Square    3:55
3. Barbaric    4:09
4. Russian Strings    3:38
5. The Everglades (For Leonard)    2:56
6. The Narcissist    4:05
7. Goodbye Albert    4:17
8. Far Away Island    2:58
9. Avalon    3:05
10. The Heights    3:24

Zanim o nowej płycie Blur, zacznę od dygresji. Nie należę do fanklubu brit-popu. Nie doceniam też nadmiernie roli Morrisseya i The Smiths w rozwoju muzyki "niezależnej". Dostrzegam, że grupa okazała się wpływowa, nawet ją lubię, ale nie na tyle, żeby nie zauważyć, że grupy, które próbują tworzyć, inspirując się muzyką The Smiths przeważnie grają  muzykę przeraźliwie nudną. Moja niechęć do takiego grania sięga zresztą głębiej muzyki brytyjskiej, bo nie jestem również miłośnikiem The Beatles... Doceniam wkład grupy w rozwój muzyki, rozumiem go, dostrzegam talent do tworzenie niesamowicie przebojowych utworów, które bezsprzecznie są wielkimi hitami, ale nigdy nie potrafiłem prawdziwie zachwycić się ich muzyką [patrz mój ranking płyt lat 60. - 100 płyt lat 60. >>]. Nic dziwnego więc, że nie potrafiłem też nigdy w pełni przekonać się do The Smiths a następnie brit-popu, który zdominował scenę brytyjską w latach 90. a jest jakimś dalekim krewnym brytyjskiej muzyki rock i pop lat 60. 

Cały ten długi wstęp jest po to, żeby czytelnik mógł spokojnie opuścić czytanie recenzji najnowszej płyty Blur, jeśli uzna, że nie warto czytać opinii kogoś kto nie docenia w sposób właściwy The Beatles, The Smiths czy Oasis. Gdyby ktoś jednak chciał kontynuować, to oczywiście zapraszam.

Blur zawsze wydawał mi się najbardziej interesującym przedstawicielem brit-popu. Wprawdzie nie śledziłem rozwoju grupy od początku. Grupę zauważyłem dopiero na wysokości "Parklife" (1994). Od razu spodobały mi się bardziej syntetyczne, "ejtisowe" wycieczki Damiana Albarna. Niby nic wielkiego, ale utrafiło to w mój gust. Później był wielki hit "Song 2", który przekonał mnie, że Albarn umie tworzyć przeboje. A skoro tak, to w moim przekonaniu facet musi mieć talent. Bo żeby stworzyć coś naprawdę chwytliwego, trzeba naprawdę to umieć. To wszystko spowodowało, że na kolejny album "13" (1999) czekałem już z zainteresowaniem. I to była świetna płyta - mieszanka  brit-popu, podlanego psychodelią, rockowej alternatywy ("Bugman") i przebojowości ("Cofee & TV"). Moim zdaniem najlepsza Blur. Opus magnum. Po takim albumie Albarnowi trudno było nagrać coś równie dobrego. A jednak "Think Tank" (2003) był płytą dobrą. Blur po wyjściu na albumie "13" z typowo brit-popowych schematów, kontynuował tę ścieżkę i na "Think Tank" usłyszeliśmy muzykę różnorodną, trochę korzystającą z doświadczeń Albarna, które już zdobywał w  Gorillaz. W tym miejscu kolejna drobna dygresja - Gorillaz to też nie moja bajka. I to właśnie sukces odniesiony z Gorillaz, w połączeniu z osiągnięciem szczytu formy w Blur, mogły być powodem tego, że Blur zgasł. Albarn nie miał ochoty dalej działać jako Blur, może nie wiedział co dalej nagrywać pod tą marką. To dobrze świadczyło o nim. Lepiej nie wydawać nic, niż wydawać płyty złe.

W 2015 roku Albarn złamał się jednak wydając "The Magic Whip". Na tej płycie było wszystko to, czego nie lubię w brit-popie a dominująca była nuda. Moim zdaniem to nieciekawy album, choć miał jeszcze jakąś werwę. Tego nie da się powiedzieć o najnowszym, wydanym po ośmiu latach przerwy, "The Ballad Of Darren". Albarn (rocznik 1968), jak wielu innych, starzeje się i daje temu wyraz tworząc muzykę spokojniejszą, balladową, bardziej stonowaną. To na pewno spodoba się tym miłośnikom Blur i brytyjskiego grania, którzy zakochali się kiedyś w zespole i podążają za nim przez kolejne lata, odporni na wszystkie zmiany stylistyczne grupy oraz jej słabości. Znam to zjawisko. Ja również to przeżywam przy kolejnych płytach Depeche Mode. Mimo tego, że kolejne albumy Depeche Mode są wyraźnie słabsze od ich najlepszych wydawnictw z lat 80. i 90., to usilnie szukam w nich dobrych stron, bo to mój ukochany zespół. Ale Blur nie jest moim ukochanym zespołem. Dlatego ze spokojem mogę napisać, że grupa wydała dosyć przeciętną płytę, która może przypaść do gustu zaprzysięgłym fanom Blur, a wszystkich innych pozostawić doskonale obojętnym.

Muzyka na "The Ballad Of Darren" może jednak spokojnie funkcjonować jako przyzwoita muzyka tła. Słucha się tego dosyć przyjemnie, muzyka niespecjalnie wadzi, ale też niezbyt wciąga. Utwory mocno balladowe ("The Ballad") mieszają się z nieco bardziej dynamicznymi ("St. Charles Square", "Barbaric"), ale na tyle niezbyt nachalnie żywiołowymi, że słuchając albumu nieuważnie, można tej dynamiki w ogóle nie zauważyć. Żaden z utworów szczególnie mnie nie poruszył, jak i całośc albumu. Mimo wielokrotnego odsłuchu nie byłem w stanie zapamiętać żadnego utworu. Najgorsza płyta Blur? Na pewno najbardziej nudna. [6/10]

Andrzej Korasiewicz
30.07.2023 r.